piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 5

(Adriana)
Około 8 przebudziły Nas dziwne hałasy. Popatrzyłyśmy na siebie z Patrycją , ubrałyśmy szlafroki i otworzyłyśmy drzwi.
Miałyśmy już wymyśloną gadkę , że jak oni będą grali mecz to też nie pozwolimy im spać! Jednak ku naszemu zdziwieniu w pokoju stał nakryty stół, śniadanie , a nad stołem wisiał transparent.
"Powodzenie ~Łukasz i Kuba"
-Ile ty miałaś tego w barku?- zapytałam Patrycję śmiejąc się.
-Chyba za dużo .
-Zapraszamy na śniadanie - usłyszałyśmy chłopaków.
Zjadłyśmy je ze smakiem, co dziwne było smaczne.
Niestety trzeba było się zbierać , bo około 10 miałyśmy być na stadionie. Było mi to mimo wszystko na rękę , nie musiałam iść do domu gdzie pewnie był wściekły tata, wystarczy , że będzie na meczu.
Zebrałyśmy swoje rzeczy , a chłopacy pozmywali naczynia. Wyszliśmy z domu. Łukasz z Patrycją już zeszli, a ja stanęłam.
- Coś nie tak? -spytał Kuba.
-Przepraszam...-powiedziałam
-Za co Ty mnie przepraszasz? -powiedział uśmiechnięty pomocnik BVB.
-Za tatę... On tak nie jest, ale wiesz jestem w innym kraju...
-Spokojnie. Ty nie masz za co przepraszać ! Chodź bo się spóźnimy.- i obiją mnie ramieniem.
Wyszliśmy z klatki,  zobaczyliśmy tylko jak Łukasz zaczął się śmiać z Patrycją.
Stwierdziliśmy , ze nie będziemy wnikać. Wsiadłam do auta Kuby i pojechaliśmy na stadion, za nami ruszyli Pati i Piszczu , jak to chłopacy zaczęli się ścigać. Wyszło jednak na remis, Kuba i Łukasz  podjechali pod SIP  w tym samym czasie. Zabrałyśmy nasze torby z bagażnika i poszłyśmy do trenera . Była już tam cała drużyna, ale popatrzyłam na zegarek i się NIE spóźniłyśmy.
-Dzień Dobry-powiedziałyśmy
-Dzień Dobry. Siadajcie- odpowiedział uśmiechnięty trener.
Usiadłyśmy jak kazał nam trener. Jurgen przedstawił skład i proponowane zmiany. Uspokoił nas, że nie mamy martwić się problemami z życia codziennego tylko grać. gadałyśmy z trenerem i nie wiadomo jak , ale była już 14. Trener kazał nam pójść do szatni się przebrać.  Przebrałyśmy się w ciszy i każda z Nas założyła  słuchawki. Puściłyśmy nasze ulubione piosenki. O 14:30 przyszedł po nas trener i poszliśmy się rozruszać. Spojrzałam na trybuny. Ile ludzi? Oczywiście to nie były tłumy tak jak na meczach męskiej drużyny, ale i tak robiły wrażenie. Nagle zobaczyłam jak ktoś wchodzi na tryby, szturchnęłam Patrycję.
-Co? Chce się skupić?
-No to już się nie skupisz! Patrz.
Spojrzała jak szukając swojego miejsca na trybuny wchodzą... Łukasz z Kubą. Nie było by , aż tak zabawnie gdyby nie przyszli z tym transparentem co rano wisiał w kuchni.
Jurgen Klopp spojrzał w stronę chłopaków i też zaczął się śmiać.
O 15:20 zeszliśmy do szatni.
Wybiła 15:30 . ta godzina. Chyba zapamiętam ją do końca życia. Jurgen Klopp zrobił krok w przód ,a cała drużyna ruszyła za nim, każdy krok był jak bym nie wiedziała gdzie idę. Stanęłyśmy. Zobaczyłam tych ludzi, kibiców, którzy marzyli o wygranej swojego ukochanego klubu.
Grę zaczął klub gości czyli klub z Berlina.  Ustawiłyśmy się na odpowiednie pozycję. W tej chwili zapomniałam o stresie , zapomniałam o problemach z życia codziennego.
Już pierwsza połowa była dla nas jak z bajki. Nie straciłyśmy bramki, a wręcz przeciwnie strzeliliśmy gola. No Patrycja strzeliła. Cały zespół skakał z radości Jurgen jak zwykle się cieszył. I nawet w tłumie tych ludzi można było słychać głos Łukasza i Kuby. Sędzia zagwizdał i tak skończyła się pierwsza połowa. Od drugiej połowy zaczęliśmy zmianami . trener zostawił jedną na "wszelki wypadek" , który niestety nastąpił. W 67 minucie gry Reni doznała kontuzji, za nią weszła Carolina. Gra już nie szła nam tak dobrze. Dziewczyny z Berlina strzeliły nam gola, którego jednak sędzia nie zaliczył -spalony.
W 70 minucie gry jakaś zawodniczka na mnie wpadła. Leżałam na murawie i myślałam , że nie ruszę kostką. Podbiegli lekarze i chcieli mnie już ściągać z boiska, jednak wiedziałam , że to liczyło się z grą w 10 mojego zespołu, stwierdziłam , że dam radę . Wstałam i stwierdziłam, że nie jest , aż tak źle.  Zawodniczka , która mnie sfaulowała dostała już swoją drugą żółtą kartkę, wyleciała z boiska.  Graliśmy z przewagą i można było to zauważyć w 87 minucie do bramki trafiła Carolina i wynik 2:0 został do ostatniego gwizdka sędziego. Radość na trybunach byłą przeogromna, radość naszego zespołu, trenera, znajomych, przyjaciół no i taty. Pobyłyśmy jeszcze chwilę na murawie i poszłyśmy się przebrać do szatni. Gdy już przebrane siedziałyśmy w szatni przyszedł trener i zabrał Patrycję na wywiad. My już mogłyśmy iść do domu. Zabrałam moją torbę i torbę Patrycji i poszłam do chłopaków.
-Hej! Gratulujemy ! To dzięki naszemu śniadanku? -spytał Łukasz
-Tak ! Na pewno. -uśmiechnęłam się i dałam mu torbę Patrycji.
-A gdzie Patuś? - spytał Piszczu
-Patuś? HHAHA :) twoja Patuś została porwana przez trenera na wywiad.- odpowiedziałam rozbawiona jak nazywał Łukasz Patrycję.
-To co robimy?- spytał Kuba?
-Możesz wziąć moją torbę , a ja muszę iść do taty.
-Sama?- spytał się Kuba
-On nie lubi Ciebie , a nie mnie. - Uśmiechnęłam się i poszłam do Taty.
Nagle usłyszałam za sobą Kubę.
-ADA? Wszystko okej? Kulejesz?
-Wszystko okej.- uspokoiłam  go, ale niestety noga mnie bolała jeszcze bardzie niż na meczu, nam było tyle adrenaliny , ze tego nie czułam. Spotkałam się z Tatą , ten pogratulował nam zwycięstwa i przeprosił za to co zrobił wczoraj. Wróciłam do Kuby i Łukasza .
-Ej! Ada no proszę Cię, powiedz co z tą nogą? -Kuba pytał znowu o to samo.
-Nic mi nie jest , Kuba spokojnie jestem już dużą dziewczynką. -znowu uspokajałam  Kubę.
-Może i jesteś dużą dziewczynką , ale to trzeba zbadać - odpowiedział Łukasz.
-Mówi ten, który ponad pół roku grał z chorym biodrem? - zaśmiałam się
-Oj tam ale gadałem z lekarzem.
Nie zdążyłam pogadać , bo Kuba wziął mnie na ręce i zaczął nieść mnie do samochodu.
-Kuba co ty wyprawiasz ! Puszczaj.
Wsiadł do samochodu i kazał zrobić mi to samo. Pojechaliśmy do lekarza. Ten Kuba...
-I co mówiłam , że Nic mi nie jest?!- powiedziałam wychodząc z gabinetu.
- Ale 2 dni nie masz trenować, tego byś sama nie wiedziała- uśmiechną się Kuba.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.
-Panu się chyba drogi pomyliły. Ja tu nie mieszkam- powiedziałam widząc duży domek.
-Już nie długo. -Powiedział tajemnicze uśmiechając się i znowu wziął mnie na ręce.
-Kuba ja naprawdę potrafię chodzić!
-Nie dyskutuj!  Właśnie niosę najlepszego obrońcę w Europie.
-HAHAHAH dobre sobie, zaraz zadzwonię do Łukasza i powiem co przed sekundą powiedziałeś.
Zaśmiałam się, a Kuba postawił mnie w końcu przed drzwiami.
-Dziś tu śpisz!
-Na pewno! Poczekaj tylko do taty zadzwonię i spytam o zgodę , okej ?zaśmiałam się, ale przerwał mi Kuba , który zaczął mnie całować. Czułam się jak w bajce.
Potem zaczęliśmy gotować kolację. Wieczorem On położył się w salonie ,a mi odstąpił sypialnię.
Było już około 23 , gdy Kuba już spał, ja wyjęłam telefon i napisałam do Patrycji
"No co tam robicie ? Mogę się założyć , ze jesteś z Łukaszem więc powiedz mu , ze jego przyjaciel nazwał mnie najlepszym obrońcą w Europie. HAHAH jak coś nie wiecie tego ode mnie . Buziaczki "
I zasnęłam.
---------------------------
Pisała Adriana Pilska










2 komentarze:

  1. Cudowny rozdział..!
    Wychodzi na to że Kubuś i Ada będą razem , a Lukasz z Pati..!
    Fajnie sie zapowiada.!
    Czekam na kolejny.!!:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do liebster award :)
    http://piszczu26bvb.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń