poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 12

(Patrycja)

  Migiem pobiegłam po lekarza, wpadłam na jednego z nich i szybko poprowadziłam go do sali, gdzie dusiła się Ada. Na miejscu byli już Kuba wraz z Kloppem, próbowali obudzić nieprzytomną Adę. Strasznie się o nią bałam, nie chciałam jej stracić. Przez chwilę przyglądałam się lekarzom. Miałam świadomość tego, że nie mogę nic zrobić. Na nasze szczęście po kilkuminutowej reanimacji wszystko wróciło do normy. Adriana odzyskała przytomność i zaczęła się na nas wpatrywać swoimi dużymi, bystrymi oczyma. W tamtej chwili nic mnie już nie obchodziło. Dopadłam się do łóżka koleżanki i mocno chwyciłam ją za rękę.
- Boże.. Jak ja się bałam.. - wydukałam niewyraźnie
  Ada chciała coś powiedzieć lecz Kuba ją uciszył. W końcu miała na sobie maskę tlenową.  Pan doktor musiał zakończyć nasze widzenie, gdyż zmęczona Adriana musiała odpocząć. Wyszliśmy z sali, po czym udaliśmy się na stadion. Tam trwał już trening dziewcząt prowadzony przez drugiego trenera naszego zespołu. Kiedy tylko weszliśmy na murawę wstąpiło we mnie nowe życie. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej zapomnieć o tym co się stało. Szybko wzięłam piłkę, zaczęłam robić z nią przedziwne rzeczy, których jeszcze nigdy nie udało mi się wykonać. Trenerzy byli zdziwieni moją postawą, ale szeroko się do mnie uśmiechali. Gdy kopałam piłkę byłam wniebowzięta tylko tego było mi trzeba, tylko tego potrzebowałam. Po godzinie wariacji z futbolówką słynny "Kloppo" przywołał mnie do siebie.
- Widząc twoją dyspozycję wnioskuję, że możesz wrócić do treningów i co najważniejsze możliwe jest to, że zagrasz w meczu przeciwko Bayernowi Monachium! - krzyknął wesoło Jurgen
- A kiedy jest ten mecz? - spytałam z myślą o Adrianie
- Już pojutrze. - odparł trener po czym wziął piłkę do ręki i wręczył mi ją - Idź do dziewczyn, musisz odrobić zaległości. - uśmiechnął się szeroko
  Widząc jego uśmiech pognałam w kierunku koleżanek z drużyny. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęliśmy grać mecz. Pomimo kilkudniowej przerwy na boisku czułam się jak ptak. Gra, szła mi wyśmienicie, widziałam, że jeszcze nigdy  nie byłam w tak dobrej dyspozycji. Na meczu treningowym zaliczyłam hat - tricka, miałam nadzieję, że w meczu przeciwko Bawarkom ta sztuka również mi się uda. Trzeba jednak przyznać, że mecz treningowy, a ligowy to dwie zupełnie inne bajki... I jeszcze z tak mocnym przeciwnikiem.. Lecz jak to mówi Łukasz "Zawsze trzeba wierzyć w swoje umiejętności". Po treningu razem z dziewczynami, Kubą, Łukaszem i Jurgenem wybraliśmy się do domu obrońcy Borussi. Chcieliśmy jakoś uczcić wybudzenie Ady i moje wrócenie na trening.  Siedzieliśmy w salonie, który był największą częścią mieszkania Łukasza. Piliśmy mało procentowe wino i rozmawialiśmy o nadchodzącym meczu. Chłopaki bardzo nas motywowali, w końcu po raz pierwszy żeńska drużyna Borussi mogła wyjść z grupy na Ligę Mistrzów. Ciągle dostawaliśmy od nich dobre rady, których mieliśmy się trzymać w trakcie meczu. Po raz pierwszy od kilku dni poczułam się szczęśliwa i na prawdę bezpieczna. Łukasz trzymał mnie w swoich ramionach, a nasze wargi co rusz się złączały. Ten wieczór był niesamowicie udany.Kidy wszyscy rozeszli się do swoich domów, postanowiliśmy obejrzeć stary mecz Borussi w finale Ligi Mistrzów. Mieliśmy ochotę powspominać stare, dobre czasy.
- Wiesz... Ten mecz.. Zagram dla Ady.. - rzekłam wtulając się w Łukasza
- Wiem coś o graniu meczu dla kogoś, wtedy dostaje się takiego powera.. Takiej niezwykłej siły... Chce się samego siebie przeskoczyć, żeby tylko spełnić swój cel.. - odrzekł obrońca gładząc mnie po włosach
- Dziękuję, że się moną opiekujesz, że nie zostawiłeś mnie wtedy, kiedy potrzebowałam ciebie najbardziej. - mówiąc to łza spłynęła mi po policzku
- Ej.. Spokojnie.. Nie płacz.. Robię to, bo... Bo cię kocham... - zaczął - Tak! Kocham cię! I chcę z tobą być! - dokończył stanowczo, patrząc w moje niebieskie oczy
- Ja ciebie też kocham. - wtedy, nasze wargi znów się połączyły
  Oglądaliśmy mecz przytuleni. Przeżywaliśmy emocje z nim związane na nowo, tak jakby to działo się w tej chwili, jakbyśmy właśnie kibicowali drużynie, którą kochamy ponad życie. Wszystkie złe podania, niecelne strzały, piłki do których nikt nie dochodził chociaż był blisko... To wszystko było przez nas komentowane. Widać było, że mój stan psychiczny z sekundy na sekundę się poprawia. Wtedy nie myślałam już o tym co się stało, tam... W fabryce.. Łukasz był nadzwyczaj opiekuńczy i miły. Miałam szczęście, że trafiłam akurat na niego. był to człowiek niemal idealny. Kiedy mecz dobiegł końca poszliśmy do kuchni.
- Zrobić ci herbatę? - spytał podchodząc do kuchenki
- Jasne. Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Oprócz tego zrobię również coś do jedzenia kochana. - wyszczerzył ząbki
- Jestem "za". - odparłam całując chłopaka w policzek
  Jedliśmy kolację ciągle rozmawiając. Tematy nam się nie kończyły. W końcu stałam się senna. Łukasz to dostrzegł. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Po krótkiej chwili znalazłam się w łóżku.
- To.. Dobrej nocy życzę. - powiedział łapiąc za klamkę
- Czekaj.. Zostań, nie możesz spać na kanapie. - odpowiedziałam przykrywając się kołdrą
- Jeśli mogę.. Czemu nie. - uśmiechnął się i położył obok mnie
  Przytuliłam się do niego. Byłam tak bardzo zmęczona przypływem emocji i jego brakiem, że nawet nie wiem kiedy moje powieki się zamknęły.. Zasnęłam..

---------
Pisała Patrycja Winiarska

1 komentarz:

  1. Świetny..!: *
    Czekam na kolejny..:D
    Zapraszam również do mnie .:)
    http://piszczu26bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń