wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 19

(Adriana)
Rano próbowałam dobudzić Anie. Nieskutecznie. Spojrzałam na telefon , miałam kilka nie odebranych połączeń od Kuby i Patrycji . Odzwoniłam do nich czym prędzej.  Gdy dowiedziałam się co się stało nie mogłam w to uwierzyć! Od razu pojechałam do Patrycji , zostawiając kartkę z napisem "Musiałam wyjść! Potem Ci wszystko powiem"  Ani na stole.
Wzięłam kluczyki od auta z szafki i zeszłam z 4-tego piętra.
-Krde Mario...-pomyślałam schodząc. Jednak wiedziałam, że o tej porze w wolny dzień będzie raczej spał tak jak Ania.
Szybko wsiadłam do auta trzaskając drzwiami. Dojechałam na miejsce , i szybko wyskoczyłam z auta jak oparzona.
Zapukałam nerwowo do drzwi. Otworzyła mi zapłakana Patrycja , która od razu rzuciła mi się na szyję.
 -Co się stało???- spytałam nerwowo
-Łukasz...On ...My...coś usłyszeliśmy...i on zszedł...i potem on ...nie wracał i ...ja ..i on leżał we...krwi- i zaczęła jeszcze bardzie płakać
-Już cii  będzie dobrze zobaczysz. Zaraz do niego pojedziemy.
-Musimy poczekać na Kubę, bo mnie tam nie wpuszczą, nie wierzą , że my jesteśmy razem.
-Spokojnie , zaraz pojedziemy. O której ma być Kuba?
-Powinien już tu być- powiedziała Pati patrząc na zegarek
-Spokojnie. Zaraz do niego zadzwonię.
Próbowałam być spokojna i się nie rozpłakać , ale czułam , że mi to zaraz nie wyjdzie. Wybrałam numer do Kuby , a ten powiedział , że już jedzie, kazał mi zadzwonić do Kloppa, więc zadzwoniłam do naszego trenera tłumacz mu tyle ile wiedziałam. Zaraz po tym do drzwi zapukał Kuba, nawet nie wchodził od razu wyszliśmy z domu i pojechaliśmy w stronę szpitala. Osobiście bałam się czy i tak nam coś powiedzą, żadne z nas nie jest z rodziny , a w to że Patrycja jest jego dziewczyną nie chcą uwierzyć. Procedury....myślałam, że tylko w Polsce są aż tak przesadzone.
Dojechaliśmy do szpital, Patrycja wybiegła jak oparzona i pobiegła w stronę szpitala, poszliśmy za nią.
-Kuba, co tak naprawdę się stało? -spytałam- Wiesz trudno było się czegokolwiek dowiedzieć od Patrycji.
-Też dobrze nie wiem, chyba było włamanie, Piszczu zszedł , długo nie wracał , zeszła tam Pati i go zobaczyła zakrwawionego, cała głowa...-nagle Kubie zawiesił się głos, przytuliłam go tylko i poszliśmy dalej , gdzie było słychać kłócącą się Patrycję z pielęgniarką .
-Że ja Kurde jestem jakąś pseudofanką?? Co pani wie? Za nim jego rodzice przyjadą z POLSKI minie wiele czasu- krzyczała nasza koleżanka
-Ale proszę się uspokoić i nie robić tu scen.
Kuba próbował załagodzić sprawę, myśleliśmy , że już się nam nie uda, ale nagle ku naszemu zdziwieniu podszedł lekarz fan Bundesligi, który widział ,że Piszczu z Kubą są jak bracia. Temu lekarzowi mogliśmy już dziękować na kolanach, gdyż pozwolił nam wejść do Łukasza.
Pati od razu wystartowała do sali gdzie leżał Łukasz.  Zobaczyliśmy , że leży nie przytomny.
-Tylko nie to- pomyślałam przypominają sobie śpiączkę Reni...
-Łukasz...Łukasz...-płakała Patrycja.
-Pójdę zapytać się lekarza co  z nim - powiedziałam
Poszłam do gabinetu lekarskiego
 -Dzień Dobry, Czy mogłabym się dowiedzieć co z Łukaszem Piszczkiem?
-Witam ... Sytuacja jest...
Gdy usłyszałam to zdanie myślałam , że serce mi stanie. Jest jaka? Jaka?-pytałam siebie w myślach
-Sytuacja nie jest aż taka poważna na jaką wyglądała gdy Pan Piszczek został tu przewieziony.
-Ale co z nim?
-Ma wstrząśnienie mózgu.
Gdy to usłyszałam myślałam , że zwariuję "nie jest taka poważna, co on gadał"
-Ale to przecież...
Lekarz chyba wyczuł, że nic nie zrozumiałam.
Zaczął tłumaczyć mi , że Łukasz ma bardzo delikatne wstrząśnienie mózgu, a to że jest nie przytomny , to cały czas monitorują i to nie jest śpiączka.
Wróciłam do sali Łukasza z dobrymi informacjami
-I co??? Mów!!- powiedziała Patrycja widząc delikatny uśmiech na mojej twarzy.
-Ma delikatne wstrząśnienie mózgu, jego życiu nic nie zagraża.
-Ale dlaczego on jest w śpiączce?
-Nie jest! Jest nie przytomny, wszystko kontrolują.
-Patrycja a ty nie musisz jechać na Policję? -powiedział Kuba
-Ale teraz ? mam go tu samego zostawić?
- Pati ja Cię zawiozę , a Ada zostanie i jak coś to zadzwoni.
-Ale...
-Jedź. Zadzwonię, jak się wybudzi.
No i Kuba z Patrycją pojechali na komendę. Nie było ich dobre kilka godzin, nagle zobaczyłam , że Łukasz, że się przebudza.
-Co się stało? Gdzie ja jestem?
-Łukasz! Jesteś w szpitalu.
-Ada? Ale co się stało?- pytał cicho i nie wyraźnie.
-Było włamanie do Ciebie , pamiętasz?
-Aaa...
-Poczekaj tu!-powiedziałam i chciałam wyjść z sali po lekarza
-No jakoś ruszać się nie mam zamiaru- zażartował Piszczu
-O widzę , że humorek wraca?
Pobiegłam po lekarza, ten przyszedł zbadał Piszczka i powiedział , że wszystko jest okej , ale musi zostać na 3 dni na obserwacji.
Zadzwoniłam do Patrycji.
-Haloo? -spytała
-Hej kochanie.-powiedział cicho Łukasz , któremu dałam słuchawkę.
- Łukasz?? Już do Ciebie jadę z Kubą!
I jak powiedziała tak zrobiła po 10 minutach byli już w szpitalu.
Patrycja podbiegła znowu do łóżka Łukasz, złapała go za rękę.
- Jak ja się o Ciebie bałam!
Wyszłam z sali i zadzwoniłam do Kloppa , by go uspokoić i powiedzieć o stanie Piszczka. Ten oczywiście bardzo się ucieszył.
Zostaliśmy w szpitalu tyle ile się dało, niestety Patrycja nie mogła tam zostać na noc , bo dziś dyżuru nie miała nasza ( i Jurgena)  pani kochana pielęgniarka.
Zawiozłam Patrycję do domu.
-Ej zostań dziś ze mną. I tak nie zasnę... - poprosiła Patrycja.
Rozejrzałam się po mieszkaniu. Też bałabym się spać w miejscu gdzie złodzieje napadli na mojego chłopaka.
-Wiesz , zrobimy tak. Pojedziesz do mnie, Ania niestety musi wylecieć już dziś, zawiozę ją na lotnisko, wrócę  i dziś przenocujemy u mnie. Rano zawiozę Cię do Piszcza, a ja pojadę odwieźć Gotze na lotnisko, bo nie wiem jak tam po tej bijatyce między nim a Marco. Potem przyjadę do Ciebie do szpitala. Okej?
-Spoko. -powiedziała Patrycja wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłyśmy do mnie.
Było już po północy. Musiałam zawieść jeszcze moją przyjaciółkę.
-Pa kochana!
-Teraz twoja kolej ! Czekam w Tokyo!
Wyściskałyśmy się . O 2 byłam w domu. Położyłam się od razu spać! Byłam padnięta.
-------
Pisała Adriana Pilska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz