(Adriana)
Wstałam wypoczęta, pomimo wczorajszego treningu w deszczu i błocie.
-Śniadanie! - usłyszałam głos Kuby , który wszedł do sypialni z tacką.
-Kolejny pożywny posiłek? - puściłam mu oczku.
-Oczywiście.
-Dziękuję ! Zjesz ze mną?
-Ja dziś nie pokonuje zawodniczek z Schalke
-A ja nie mam na celu zatrzymać ich wielkością ciała! Zobacz ile tego zrobiłeś! W życiu tyle nie zjem! Siadaj to i jemy!
No i zjadaliśmy sobie śniadanko, obejrzeliśmy wiadomości w TV i zaczęłam się zbierać na stadion.
-Będziesz? - zapytałam patrząc w jego oczy.
-Oczywiście!- powiedział i przytulił mnie tak mocno jak nigdy
Uśmiechnęłam się i wzięłam kluczyki do samochodu.
Spakowałam torbę do bagażnika, usiadłam za kierownicą i ruszyłam w stronę naszego stadionu.
Zaparkowałam , zabrałam torbę i poszłam do szatni gdzie były już dziewczyny.
-Hej!- krzyknęłam z radością, by zmotywować dziewczyny. Niektóre z nich miały dziwne miny.
-A wy co takie humorki różne macie?- zapytałam
-Zobacz na wyjściową 11 , trener ją zmienił od wczoraj.
Skierowałam się na listę wszystko było w miarę okej, Pati w ataku... Zmiana była na linii pomocy brak Reni, no ale to normalne, no i...
Gdy to zobaczyłam skierowałam się w stronę pokoju Kloppa.
-Co się stało?- zapytał
-Dlaczego nie jestem w 11? - spytałam zdezorientowana
-Spokojnie, byłaś w szpitalu, Potem ten atak duszności. Ale planuje zmianę w drugiej połowie.
-Ale..- chciałam się kłócić, ale po pierwsze to nie mój charakter ,a po drugie jak Klopp coś zdecyduje, to zmiany decyzji nie ma.
Poszłam do szatni przebrałam się i razem z dziewczynami wyszłyśmy na "rozruch" . Wróciliśmy do szatni włączyliśmy muzykę w słuchawkach. Z każdą chwilą coraz bardziej rozumiałam "Kloppo" no w końcu byłam na tylko jednym treningu od dawna... Ale ja mam tak, że jeżeli trener mnie nie wystawiał w pierwszym składzie, gdy już wejdę na boisko chce mu pokazać jak bardzo się mylił i ile stracił, i nie miałam tak tylko w BVB, robiłam tak już od czasów szkolnych.
Siedzieliśmy i gadaliśmy w szatni - ZNOWU!
O 16 wyszliśmy z szatni, zestresowane , ale z motywacją , że przecież my jesteśmy BVB ! i Gramy z SCHALKE! W ĆWIERĆFINALE LIGI MISTRZÓW!
Usiadłam z resztą na ławce rezerwowych. Chyba jak każda zawodniczka nie przepadałam z tym miejscem.
Mecz się rozpoczął. Już w 5 minucie gry miałyśmy szanse by prowadzić 1:0, jednak bramkarka miała przy tej sytuacji trochę szczęścia i nadal utrzymał się wynik 0:0.
Zawodniczki drużyny gości miały "charakterek" więc faulowały nas bez skrupułów. Sypały się żółte kartki, ale jeszcze żadna z nich nie wyleciała z boiska. Z ławki rezerwowych można zobaczyć jak takie sytuacje przeżywa nasz trener. To niesamowite ile dla niego znaczy piłka nożna i ile emocji mu daje.
Sędzia zagwizdał i z resztą zespołu zeszliśmy do szatni.
-Prawda jest taka dziewczyny!- zaczął trener.-Jesteśmy dobrzy w obronie , ale ONE TEŻ. Musimy wzmocnić atak.
Gdy to usłyszałam pomyślałam tylko, że mogę się pożegnać z grą w tym meczu.
-Na boisku zmienimy tak. Pati zostaje ale dochodzi Floorka. Z obrony ściągnę Viollę i Karmen a wejdzie ..- popatrzył na mnie- ...Ada.
Podniosłam wzrok na trenera. Uśmiechnęłam się tylko. zaczęliśmy wychodzić
-Nie zawiodę trenera.- powiedziałam do niego
-Ja myślę!- powiedział szczęśliwy jak ja Jurgen.
Wyszliśmy na boisko. Poczułam znowu, że jestem tam gdzie powinnam. Zaczęło się!
Tak jak myślał trener, Schalke nie zmieniło składu , bo było pewne, że skupimy się na obronie .
Zaczęłyśmy sobie podawać, było świetnie nie wiedziałyśmy tylko czemu nadal nie prowadzimy.
Jednak w 82 minucie był rzut rożny dla nas, każda z nas poszła do przodu , by walczyć!
I udało się! Nie wiedziałam jak , ale poczułam tylko piłkę na mojej głowie , nie myślałam wiele, ważne było to , że piłka wpadła do siatki i prowadziłyśmy z Schalke 1:0 . Bramkę zadedykowałam kochanemu bratu i dziadku jedynym fanom BVB poza mną w mojej rodzinie, dodatkowo to oni mnie
wspierali , gdy chodziłam na treningi w Polsce, tylko Oni. Próbowałyśmy jeszcze strzelić bramkę , ale zostałyśmy przy wyniku 1:0 dla nas.
Sędzia zagwizdał po 2 doliczonych minutach. Na trybunach - Szaleństwo, BVB pokonuje Schalke 04 w pierwszym meczu ćwierćfinału. Po podziękowaniu naszym niesamowitym kibicom , którzy w Borussi są nie wątpliwie Najlepsi udaliśmy się do szatni!
Tam śpiewów i radości nie było końca. Wyszliśmy z szatni i to było niesamowite , gdy można było usłyszeć nazwę swojego klubu , swoje nazwisko, a do tego widzieć uśmiech na twarzy kibiców.
W miejscu gdzie zawsze czekali na mnie i Patrycje nasi niesamowici , najlepsi kibice.
- O nie , Pati patrz! - zaczęłam się śmiać widząc znowu ten transparent co wtedy kilka dni temu był w kuchni Patrycji.
Puścili transparent, pobiegłam do Kuby , uwiesiłam mu się na szyi, ten postawił mnie, wizą na ręce i zaczął mną podrzucać
-Kuba! Wariacie.- krzyczałam
Postawił mnie.
-Ale nam się obrońcy rozstrzelali !- powiedział Kuba do Patrycji - najpierw Łukasza potem Ada.
-Teraz nasza kolej -zaśmiała się Pati.
-NO i dobrze. My wszystkiego sami nie strzelimy , co nie Ada? - spytał się roześmiany Piszczek.
-Właśnie! Do roboty!
Szczęśliwi poszliśmy do reszty drużyny, Pojechaliśmy świętować.
Tym razem i ja nie odmówiłam "kapki" alkoholu. Wszystkich odwieźć musiała w takim razie taxówka .
W domu poszłam od razu pod prysznic. Nie mogłam zasnąć, nie byłam aż tak pijana ,a emocje trzymały mnie cały czas.
- Nie śpisz?- spytał Kuba
-Nie. Jakoś tak nie mogę.
-Najlepszy obrońca w Europie nie może zasnąć?
-HHMM... nie wiem , czekaj zadzwonię do Łukasza i zapytam się czy śpi- zaczęłam się śmiać.
Ten jednak zamkną moje usta pocałunkiem. Było niesamowicie. Zgasiliśmy światło i w końcu udało mi się zasnąć!
---------------
Pisała Adriana Pilska
Świetny rozdział.; ))
OdpowiedzUsuńJak fajnie ze dziewczyny wygrały.; ))
Buziaki:**