(Adriana)
Rano obudził mnie budzik.
-A więc to tak czujesz się na kacu- zapytałam samą siebie w myślach
-Ada??- zapytał Kuba- Co się wczoraj działo?
-Kuba nie mam pojęcia, ale wiem tyle , że zaraz mam trening.
-To ja współczuję, ale idę spać.
-Dzięki wiesz...- powiedziałam i poszłam pod zimny prysznic.
Wyszłam z łazienki i dostałam sms-a
"Hej! Jak tam? Bo po wczorajszym jeżeli wypiłaś tyle co Łukasz i wstałaś to gratulacje! :D
Podjechać po Ciebie"
To była Patrycja.
" A nic nie mów. Kuba jeszcze sobie śpi a ja już na nogach. Strach treningu! Nadzieja tylko taka , że nasz Kloppo tez coś wypił :D Okej podjedź za 10 minut. Dzięki!"
Spakowałam torbę, wypiłam sok i zeszłam pod blok gdzie czekała Patrycja.
-Hej.- krzyknęła
-Specjalnie to zrobiłaś? Ciszej człowieku!- uśmiechnęłam się i wsiadłam do jej auta.
Po kilku minutach byliśmy na stadionie. Poszłyśmy do szatni, było tam jak nigdy bardzo cicho.
Bez słowa przebrałyśmy się i wyszłyśmy na murawę.
Niestety , trener chyba wypił jednego drinka i to z taką ilością soku, że dziś był idealnie wypoczęty.
-Od dziś będę piła tyle co on na imprezach- powiedziałam Patrycji , gdy robiłyśmy piąte kółeczko.
Na 10 z murawy zbiegła Katy , której zrobiło się nie dobrze.
Zaczęliśmy treningi z piłkami.
-Pati, co się wczoraj działo?- zapytałam
-Śpiący na stojąco Marco, Potem Wy : Ty, Łukasz, Kuba, Katy.
-Co my?
- Poszłam szukać Łukasza i znalazłam Was. Ojo co wy piliście?
-Gdybym ja to wiedziała....
Rozegraliśmy, krótki meczyk. Dlaczego krótki? Bo kolejna z nas szybko zbiegła z murawy.
-Dobra kończmy to bo niedługo nic z Was nie zostanie - powiedział "Kloppo"
-Dziękujemy- powiedziałyśmy chórem i zeszłyśmy z murawy, ale nie do szatni, a do ... Łazienki.
- To co wyskoczymy na miasto? -zapytała Pati odwożąc mnie do domu.
-Na pewno... Teraz to ja chcę SPAĆ! Dzięki za podwózkę - powiedziałam i wyszłam z auta.
-Teraz twoja kolej! - na powitanie odparłam Kubie.
-O nie... Ostanie czego dziś chcę to trening....
-Przykro mi... - dałam mu buziaka
-Zrobiłem pomidorówkę! - pochwalił się Kuba.
-To ty umiesz gotować? -zapytałam zdziwiona
-Zadzwoniłem do babci i dała mi przepis... ale nie wiem co z tego będzie.
Kuba rozlał zupę do miseczek i musze powiedzieć, że ta zupa była zjadliwa.
Potem przygotował się i poszedł na trening.
Ja położyłam się do łóżka i postanowiłam spać!
nagle obudził mnie telefon
-Ada!!! Znaleźli ich! Złapali!!- krzyczała Patrycja do telefonu
-Ciszej! Kto? Kogo?
-Zamknęli tych złodziei, okazało się , że to nie ich pierwsze włamanie. Słuchaj, byłam na policji , wzięłam też rzeczy i już z Łukaszem jestem u niego w domu, właśnie podjadę i oddam Ci kluczę do domu Kuby, ok?
-No ok... - powiedziałam i dalej położyłam się spać. Po 20 minutach w moich drzwiach stała Patrycja.
-Masz! dziękujemy, ale ja już będę spadać bo widzę, że ty byś sobie pospała....
-No, dzięki, Do jutra, bye!
-Bye!
I tym razem , gdy się położyłam to mogłam pospać z godzinkę! Przyszedł zmęczony Kuba.
-Hej!- dął mi buziaka.
-No hej, hej!
-Co tak szczęśliwa, lepiej Ci?
-Nie... Znaleźli tych włamywaczów.
-Naprawdę?
-Tak, tu masz klucze do domu, Pati przetransportowała już Łukasz do domu.
-Temu to dobrze... ma wolne, brak treningów...
Wieczorem zamówiliśmy pizze. Położyliśmy się spać o 20. By kolejnego dnia znów być w pełni sił!
-----------------
Pisała Adriana Pilska
środa, 31 lipca 2013
wtorek, 30 lipca 2013
Rozdział 24
(Patrycja)
Wszyscy pojechaliśmy do klubu, by świętować wielką wygraną. W końcu MY DZIEWCZYNY dokonałyśmy czegoś niemożliwego. Na imprezie byli wszyscy i dziewczyny i chłopaki wraz z trenerem i sztabem szkoleniowym. Bardzo długo tańczyliśmy. Po godzinie 22:00 pojawił się alkohol. Nie miałam zamiaru teraz pić, bo wiedziałam czym to grozi na treningu.. Wszyscy oprócz mnie chodzili z kieliszkami i szklankami napełnionymi procentami. Bałam się o Łukasza, nie chciałam żeby znowu na kolejnej imprezie się upił. Postanowiłam do niego podejść i czymś go zająć byle by tylko nie zatapiał swoich ust w przeźroczystej cieczy.
- Łukasz? Chodź potańczyć. - przytuliłam się do niego
- Nie chce mi się, teraz chce się napić. - oznajmił po czym zamówił kolejną porcję wódki
- Ej, nie pij proszę cię! - złapałam go za rękę
- Pati, wygrałyście, trzeba świętować! - krzyknął i pocałował mnie w usta
- Chodź potańczyć.. - nie ugięłam się i dalej napierałam
- Kochana, idź do Marco lub Ikay'a oni na pewno dotrzymają ci towarzystwa. - pokazał palcem na siedzących w rogu lokalu chłopaków
- Niech ci będzie, ale proszę nie pij za dużo... - wymusiłam uśmiech
- Obiecuję. Nie martw się o mnie. - pocałował mnie w policzek
Zrezygnowana udałam się w kierunku Marco. Nawet nie zdążyłam do niego dojść, bo kiedy chłopak tylko zobaczył mnie na horyzoncie, podszedł do mnie chwiejnym krokiem i zaciągnął na parkiet.
- Marco! Ja muszę pilnować Łukasza! - krzyknęłam, ale chłopak nadal trzymał mnie w mocnym uścisku
- Spokojnie, to nie jest dziecko! - uspakajał mnie, ale na marne
Wtedy poddałam się i poczęłam ruszać się w rytm muzyki. Z minuty na minutę coraz lepiej czułam się w towarzystwie pomocnika. Nie zwracałam uwagi na Łukasza, gdy nagle usłyszałam krzyki dochodzące z baru.
"Co się tam do diaska dzieje?!" - pomyślałam, chciałam się jakoś wyrwać Reusowi. Na marne. Po chwili zauważyłam, że chłopak śpi na stojąco.
"O Boże, a myślałam, że takie akcje to tylko w filmach..." - zakpiłam
W rytmie muzyki szłam w kierunku Ikay'a. Ten szybko podbiegł do mnie i zdjął z moich barków piłkarza. Kiedy byłam już "wolna" szybko pognałam w stronę baru. Tam niestety zauważyłam nachlanego w trupa Łukasza i Kubę, ale też Adę i Kate. Bardzo zdziwił mnie ten widok, bo jeszcze nigdy w życiu nie widziałam kogoś tak nachlanego! Wkroczyłam do akcji. Wzięłam Łukasza za rękę i udałam się z nim w stronę wyjścia.
- Eeee.... Kochana? Gdzie mnie zabierasz? - spytał opierając się o mnie
- Do domu! - zaczęłam - I nie ma żadnego "ale"! Idziemy i koniec kropka! - krzyknęłam zdenerwowana
- Taka fajna zabawa, a ty mnie do domu zabierasz?! - spytał "odklejając" się ode mnie
- Tak, właśnie tak. Zaraz idziemy spać! - powiedziałam otwierając drzwi
- Aaa.. To zmienia postać rzeczy.! - ucieszył się
- Tylko, że ty idziesz spać do pokoju Kuby, a ja do pokoju gościnnego kochanie. - jego mina od razu spochmurniała - A co ty myślałeś, że będziesz w TAKIM stanie ze mną spać? O nie, nie, nie kochaniutki.
- Ale.. - nie dane mu było dokończyć
- Nie ma żadnego "ale"! Dobrej nocy życzę! - zamknęłam drzwi od pokoju gościnnego
Łukasz jeszcze chwilę marudził pod drzwiami, ale na moje szczęście w końcu zrezygnował i poszedł do siebie. Ja wzięłam szybki prysznic, po czym wskoczyłam do wielkiego wyrka. Byłam tak zmęczona emocjami z meczu i imprezy, że w mgnieniu oka odpłynęłam do krainy Morfeusza.
---------
Pisała Patrycja Winiarska
Wszyscy pojechaliśmy do klubu, by świętować wielką wygraną. W końcu MY DZIEWCZYNY dokonałyśmy czegoś niemożliwego. Na imprezie byli wszyscy i dziewczyny i chłopaki wraz z trenerem i sztabem szkoleniowym. Bardzo długo tańczyliśmy. Po godzinie 22:00 pojawił się alkohol. Nie miałam zamiaru teraz pić, bo wiedziałam czym to grozi na treningu.. Wszyscy oprócz mnie chodzili z kieliszkami i szklankami napełnionymi procentami. Bałam się o Łukasza, nie chciałam żeby znowu na kolejnej imprezie się upił. Postanowiłam do niego podejść i czymś go zająć byle by tylko nie zatapiał swoich ust w przeźroczystej cieczy.
- Łukasz? Chodź potańczyć. - przytuliłam się do niego
- Nie chce mi się, teraz chce się napić. - oznajmił po czym zamówił kolejną porcję wódki
- Ej, nie pij proszę cię! - złapałam go za rękę
- Pati, wygrałyście, trzeba świętować! - krzyknął i pocałował mnie w usta
- Chodź potańczyć.. - nie ugięłam się i dalej napierałam
- Kochana, idź do Marco lub Ikay'a oni na pewno dotrzymają ci towarzystwa. - pokazał palcem na siedzących w rogu lokalu chłopaków
- Niech ci będzie, ale proszę nie pij za dużo... - wymusiłam uśmiech
- Obiecuję. Nie martw się o mnie. - pocałował mnie w policzek
Zrezygnowana udałam się w kierunku Marco. Nawet nie zdążyłam do niego dojść, bo kiedy chłopak tylko zobaczył mnie na horyzoncie, podszedł do mnie chwiejnym krokiem i zaciągnął na parkiet.
- Marco! Ja muszę pilnować Łukasza! - krzyknęłam, ale chłopak nadal trzymał mnie w mocnym uścisku
- Spokojnie, to nie jest dziecko! - uspakajał mnie, ale na marne
Wtedy poddałam się i poczęłam ruszać się w rytm muzyki. Z minuty na minutę coraz lepiej czułam się w towarzystwie pomocnika. Nie zwracałam uwagi na Łukasza, gdy nagle usłyszałam krzyki dochodzące z baru.
"Co się tam do diaska dzieje?!" - pomyślałam, chciałam się jakoś wyrwać Reusowi. Na marne. Po chwili zauważyłam, że chłopak śpi na stojąco.
"O Boże, a myślałam, że takie akcje to tylko w filmach..." - zakpiłam
W rytmie muzyki szłam w kierunku Ikay'a. Ten szybko podbiegł do mnie i zdjął z moich barków piłkarza. Kiedy byłam już "wolna" szybko pognałam w stronę baru. Tam niestety zauważyłam nachlanego w trupa Łukasza i Kubę, ale też Adę i Kate. Bardzo zdziwił mnie ten widok, bo jeszcze nigdy w życiu nie widziałam kogoś tak nachlanego! Wkroczyłam do akcji. Wzięłam Łukasza za rękę i udałam się z nim w stronę wyjścia.
- Eeee.... Kochana? Gdzie mnie zabierasz? - spytał opierając się o mnie
- Do domu! - zaczęłam - I nie ma żadnego "ale"! Idziemy i koniec kropka! - krzyknęłam zdenerwowana
- Taka fajna zabawa, a ty mnie do domu zabierasz?! - spytał "odklejając" się ode mnie
- Tak, właśnie tak. Zaraz idziemy spać! - powiedziałam otwierając drzwi
- Aaa.. To zmienia postać rzeczy.! - ucieszył się
- Tylko, że ty idziesz spać do pokoju Kuby, a ja do pokoju gościnnego kochanie. - jego mina od razu spochmurniała - A co ty myślałeś, że będziesz w TAKIM stanie ze mną spać? O nie, nie, nie kochaniutki.
- Ale.. - nie dane mu było dokończyć
- Nie ma żadnego "ale"! Dobrej nocy życzę! - zamknęłam drzwi od pokoju gościnnego
Łukasz jeszcze chwilę marudził pod drzwiami, ale na moje szczęście w końcu zrezygnował i poszedł do siebie. Ja wzięłam szybki prysznic, po czym wskoczyłam do wielkiego wyrka. Byłam tak zmęczona emocjami z meczu i imprezy, że w mgnieniu oka odpłynęłam do krainy Morfeusza.
---------
Pisała Patrycja Winiarska
poniedziałek, 29 lipca 2013
Rozdział 23
(Adriana)
Wstałam wypoczęta, pomimo wczorajszego treningu w deszczu i błocie.
-Śniadanie! - usłyszałam głos Kuby , który wszedł do sypialni z tacką.
-Kolejny pożywny posiłek? - puściłam mu oczku.
-Oczywiście.
-Dziękuję ! Zjesz ze mną?
-Ja dziś nie pokonuje zawodniczek z Schalke
-A ja nie mam na celu zatrzymać ich wielkością ciała! Zobacz ile tego zrobiłeś! W życiu tyle nie zjem! Siadaj to i jemy!
No i zjadaliśmy sobie śniadanko, obejrzeliśmy wiadomości w TV i zaczęłam się zbierać na stadion.
-Będziesz? - zapytałam patrząc w jego oczy.
-Oczywiście!- powiedział i przytulił mnie tak mocno jak nigdy
Uśmiechnęłam się i wzięłam kluczyki do samochodu.
Spakowałam torbę do bagażnika, usiadłam za kierownicą i ruszyłam w stronę naszego stadionu.
Zaparkowałam , zabrałam torbę i poszłam do szatni gdzie były już dziewczyny.
-Hej!- krzyknęłam z radością, by zmotywować dziewczyny. Niektóre z nich miały dziwne miny.
-A wy co takie humorki różne macie?- zapytałam
-Zobacz na wyjściową 11 , trener ją zmienił od wczoraj.
Skierowałam się na listę wszystko było w miarę okej, Pati w ataku... Zmiana była na linii pomocy brak Reni, no ale to normalne, no i...
Gdy to zobaczyłam skierowałam się w stronę pokoju Kloppa.
-Co się stało?- zapytał
-Dlaczego nie jestem w 11? - spytałam zdezorientowana
-Spokojnie, byłaś w szpitalu, Potem ten atak duszności. Ale planuje zmianę w drugiej połowie.
-Ale..- chciałam się kłócić, ale po pierwsze to nie mój charakter ,a po drugie jak Klopp coś zdecyduje, to zmiany decyzji nie ma.
Poszłam do szatni przebrałam się i razem z dziewczynami wyszłyśmy na "rozruch" . Wróciliśmy do szatni włączyliśmy muzykę w słuchawkach. Z każdą chwilą coraz bardziej rozumiałam "Kloppo" no w końcu byłam na tylko jednym treningu od dawna... Ale ja mam tak, że jeżeli trener mnie nie wystawiał w pierwszym składzie, gdy już wejdę na boisko chce mu pokazać jak bardzo się mylił i ile stracił, i nie miałam tak tylko w BVB, robiłam tak już od czasów szkolnych.
Siedzieliśmy i gadaliśmy w szatni - ZNOWU!
O 16 wyszliśmy z szatni, zestresowane , ale z motywacją , że przecież my jesteśmy BVB ! i Gramy z SCHALKE! W ĆWIERĆFINALE LIGI MISTRZÓW!
Usiadłam z resztą na ławce rezerwowych. Chyba jak każda zawodniczka nie przepadałam z tym miejscem.
Mecz się rozpoczął. Już w 5 minucie gry miałyśmy szanse by prowadzić 1:0, jednak bramkarka miała przy tej sytuacji trochę szczęścia i nadal utrzymał się wynik 0:0.
Zawodniczki drużyny gości miały "charakterek" więc faulowały nas bez skrupułów. Sypały się żółte kartki, ale jeszcze żadna z nich nie wyleciała z boiska. Z ławki rezerwowych można zobaczyć jak takie sytuacje przeżywa nasz trener. To niesamowite ile dla niego znaczy piłka nożna i ile emocji mu daje.
Sędzia zagwizdał i z resztą zespołu zeszliśmy do szatni.
-Prawda jest taka dziewczyny!- zaczął trener.-Jesteśmy dobrzy w obronie , ale ONE TEŻ. Musimy wzmocnić atak.
Gdy to usłyszałam pomyślałam tylko, że mogę się pożegnać z grą w tym meczu.
-Na boisku zmienimy tak. Pati zostaje ale dochodzi Floorka. Z obrony ściągnę Viollę i Karmen a wejdzie ..- popatrzył na mnie- ...Ada.
Podniosłam wzrok na trenera. Uśmiechnęłam się tylko. zaczęliśmy wychodzić
-Nie zawiodę trenera.- powiedziałam do niego
-Ja myślę!- powiedział szczęśliwy jak ja Jurgen.
Wyszliśmy na boisko. Poczułam znowu, że jestem tam gdzie powinnam. Zaczęło się!
Tak jak myślał trener, Schalke nie zmieniło składu , bo było pewne, że skupimy się na obronie .
Zaczęłyśmy sobie podawać, było świetnie nie wiedziałyśmy tylko czemu nadal nie prowadzimy.
Jednak w 82 minucie był rzut rożny dla nas, każda z nas poszła do przodu , by walczyć!
I udało się! Nie wiedziałam jak , ale poczułam tylko piłkę na mojej głowie , nie myślałam wiele, ważne było to , że piłka wpadła do siatki i prowadziłyśmy z Schalke 1:0 . Bramkę zadedykowałam kochanemu bratu i dziadku jedynym fanom BVB poza mną w mojej rodzinie, dodatkowo to oni mnie
wspierali , gdy chodziłam na treningi w Polsce, tylko Oni. Próbowałyśmy jeszcze strzelić bramkę , ale zostałyśmy przy wyniku 1:0 dla nas.
Sędzia zagwizdał po 2 doliczonych minutach. Na trybunach - Szaleństwo, BVB pokonuje Schalke 04 w pierwszym meczu ćwierćfinału. Po podziękowaniu naszym niesamowitym kibicom , którzy w Borussi są nie wątpliwie Najlepsi udaliśmy się do szatni!
Tam śpiewów i radości nie było końca. Wyszliśmy z szatni i to było niesamowite , gdy można było usłyszeć nazwę swojego klubu , swoje nazwisko, a do tego widzieć uśmiech na twarzy kibiców.
W miejscu gdzie zawsze czekali na mnie i Patrycje nasi niesamowici , najlepsi kibice.
- O nie , Pati patrz! - zaczęłam się śmiać widząc znowu ten transparent co wtedy kilka dni temu był w kuchni Patrycji.
Puścili transparent, pobiegłam do Kuby , uwiesiłam mu się na szyi, ten postawił mnie, wizą na ręce i zaczął mną podrzucać
-Kuba! Wariacie.- krzyczałam
Postawił mnie.
-Ale nam się obrońcy rozstrzelali !- powiedział Kuba do Patrycji - najpierw Łukasza potem Ada.
-Teraz nasza kolej -zaśmiała się Pati.
-NO i dobrze. My wszystkiego sami nie strzelimy , co nie Ada? - spytał się roześmiany Piszczek.
-Właśnie! Do roboty!
Szczęśliwi poszliśmy do reszty drużyny, Pojechaliśmy świętować.
Tym razem i ja nie odmówiłam "kapki" alkoholu. Wszystkich odwieźć musiała w takim razie taxówka .
W domu poszłam od razu pod prysznic. Nie mogłam zasnąć, nie byłam aż tak pijana ,a emocje trzymały mnie cały czas.
- Nie śpisz?- spytał Kuba
-Nie. Jakoś tak nie mogę.
-Najlepszy obrońca w Europie nie może zasnąć?
-HHMM... nie wiem , czekaj zadzwonię do Łukasza i zapytam się czy śpi- zaczęłam się śmiać.
Ten jednak zamkną moje usta pocałunkiem. Było niesamowicie. Zgasiliśmy światło i w końcu udało mi się zasnąć!
---------------
Pisała Adriana Pilska
Wstałam wypoczęta, pomimo wczorajszego treningu w deszczu i błocie.
-Śniadanie! - usłyszałam głos Kuby , który wszedł do sypialni z tacką.
-Kolejny pożywny posiłek? - puściłam mu oczku.
-Oczywiście.
-Dziękuję ! Zjesz ze mną?
-Ja dziś nie pokonuje zawodniczek z Schalke
-A ja nie mam na celu zatrzymać ich wielkością ciała! Zobacz ile tego zrobiłeś! W życiu tyle nie zjem! Siadaj to i jemy!
No i zjadaliśmy sobie śniadanko, obejrzeliśmy wiadomości w TV i zaczęłam się zbierać na stadion.
-Będziesz? - zapytałam patrząc w jego oczy.
-Oczywiście!- powiedział i przytulił mnie tak mocno jak nigdy
Uśmiechnęłam się i wzięłam kluczyki do samochodu.
Spakowałam torbę do bagażnika, usiadłam za kierownicą i ruszyłam w stronę naszego stadionu.
Zaparkowałam , zabrałam torbę i poszłam do szatni gdzie były już dziewczyny.
-Hej!- krzyknęłam z radością, by zmotywować dziewczyny. Niektóre z nich miały dziwne miny.
-A wy co takie humorki różne macie?- zapytałam
-Zobacz na wyjściową 11 , trener ją zmienił od wczoraj.
Skierowałam się na listę wszystko było w miarę okej, Pati w ataku... Zmiana była na linii pomocy brak Reni, no ale to normalne, no i...
Gdy to zobaczyłam skierowałam się w stronę pokoju Kloppa.
-Co się stało?- zapytał
-Dlaczego nie jestem w 11? - spytałam zdezorientowana
-Spokojnie, byłaś w szpitalu, Potem ten atak duszności. Ale planuje zmianę w drugiej połowie.
-Ale..- chciałam się kłócić, ale po pierwsze to nie mój charakter ,a po drugie jak Klopp coś zdecyduje, to zmiany decyzji nie ma.
Poszłam do szatni przebrałam się i razem z dziewczynami wyszłyśmy na "rozruch" . Wróciliśmy do szatni włączyliśmy muzykę w słuchawkach. Z każdą chwilą coraz bardziej rozumiałam "Kloppo" no w końcu byłam na tylko jednym treningu od dawna... Ale ja mam tak, że jeżeli trener mnie nie wystawiał w pierwszym składzie, gdy już wejdę na boisko chce mu pokazać jak bardzo się mylił i ile stracił, i nie miałam tak tylko w BVB, robiłam tak już od czasów szkolnych.
Siedzieliśmy i gadaliśmy w szatni - ZNOWU!
O 16 wyszliśmy z szatni, zestresowane , ale z motywacją , że przecież my jesteśmy BVB ! i Gramy z SCHALKE! W ĆWIERĆFINALE LIGI MISTRZÓW!
Usiadłam z resztą na ławce rezerwowych. Chyba jak każda zawodniczka nie przepadałam z tym miejscem.
Mecz się rozpoczął. Już w 5 minucie gry miałyśmy szanse by prowadzić 1:0, jednak bramkarka miała przy tej sytuacji trochę szczęścia i nadal utrzymał się wynik 0:0.
Zawodniczki drużyny gości miały "charakterek" więc faulowały nas bez skrupułów. Sypały się żółte kartki, ale jeszcze żadna z nich nie wyleciała z boiska. Z ławki rezerwowych można zobaczyć jak takie sytuacje przeżywa nasz trener. To niesamowite ile dla niego znaczy piłka nożna i ile emocji mu daje.
Sędzia zagwizdał i z resztą zespołu zeszliśmy do szatni.
-Prawda jest taka dziewczyny!- zaczął trener.-Jesteśmy dobrzy w obronie , ale ONE TEŻ. Musimy wzmocnić atak.
Gdy to usłyszałam pomyślałam tylko, że mogę się pożegnać z grą w tym meczu.
-Na boisku zmienimy tak. Pati zostaje ale dochodzi Floorka. Z obrony ściągnę Viollę i Karmen a wejdzie ..- popatrzył na mnie- ...Ada.
Podniosłam wzrok na trenera. Uśmiechnęłam się tylko. zaczęliśmy wychodzić
-Nie zawiodę trenera.- powiedziałam do niego
-Ja myślę!- powiedział szczęśliwy jak ja Jurgen.
Wyszliśmy na boisko. Poczułam znowu, że jestem tam gdzie powinnam. Zaczęło się!
Tak jak myślał trener, Schalke nie zmieniło składu , bo było pewne, że skupimy się na obronie .
Zaczęłyśmy sobie podawać, było świetnie nie wiedziałyśmy tylko czemu nadal nie prowadzimy.
Jednak w 82 minucie był rzut rożny dla nas, każda z nas poszła do przodu , by walczyć!
I udało się! Nie wiedziałam jak , ale poczułam tylko piłkę na mojej głowie , nie myślałam wiele, ważne było to , że piłka wpadła do siatki i prowadziłyśmy z Schalke 1:0 . Bramkę zadedykowałam kochanemu bratu i dziadku jedynym fanom BVB poza mną w mojej rodzinie, dodatkowo to oni mnie
wspierali , gdy chodziłam na treningi w Polsce, tylko Oni. Próbowałyśmy jeszcze strzelić bramkę , ale zostałyśmy przy wyniku 1:0 dla nas.
Sędzia zagwizdał po 2 doliczonych minutach. Na trybunach - Szaleństwo, BVB pokonuje Schalke 04 w pierwszym meczu ćwierćfinału. Po podziękowaniu naszym niesamowitym kibicom , którzy w Borussi są nie wątpliwie Najlepsi udaliśmy się do szatni!
Tam śpiewów i radości nie było końca. Wyszliśmy z szatni i to było niesamowite , gdy można było usłyszeć nazwę swojego klubu , swoje nazwisko, a do tego widzieć uśmiech na twarzy kibiców.
W miejscu gdzie zawsze czekali na mnie i Patrycje nasi niesamowici , najlepsi kibice.
- O nie , Pati patrz! - zaczęłam się śmiać widząc znowu ten transparent co wtedy kilka dni temu był w kuchni Patrycji.
Puścili transparent, pobiegłam do Kuby , uwiesiłam mu się na szyi, ten postawił mnie, wizą na ręce i zaczął mną podrzucać
-Kuba! Wariacie.- krzyczałam
Postawił mnie.
-Ale nam się obrońcy rozstrzelali !- powiedział Kuba do Patrycji - najpierw Łukasza potem Ada.
-Teraz nasza kolej -zaśmiała się Pati.
-NO i dobrze. My wszystkiego sami nie strzelimy , co nie Ada? - spytał się roześmiany Piszczek.
-Właśnie! Do roboty!
Szczęśliwi poszliśmy do reszty drużyny, Pojechaliśmy świętować.
Tym razem i ja nie odmówiłam "kapki" alkoholu. Wszystkich odwieźć musiała w takim razie taxówka .
W domu poszłam od razu pod prysznic. Nie mogłam zasnąć, nie byłam aż tak pijana ,a emocje trzymały mnie cały czas.
- Nie śpisz?- spytał Kuba
-Nie. Jakoś tak nie mogę.
-Najlepszy obrońca w Europie nie może zasnąć?
-HHMM... nie wiem , czekaj zadzwonię do Łukasza i zapytam się czy śpi- zaczęłam się śmiać.
Ten jednak zamkną moje usta pocałunkiem. Było niesamowicie. Zgasiliśmy światło i w końcu udało mi się zasnąć!
---------------
Pisała Adriana Pilska
niedziela, 28 lipca 2013
Rozdział 22
(Patrycja)
- Pati? Widziałaś gdzieś moją torbę z ciuchami? - spytał Łukasz przecierając oczy
- Tak, jest w przed pokoju. Przynieść ci ją? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Nie! Jest za ciężka. - podniósł się z łóżka i skierował na korytarz
- Rób jak uważasz... - poddałam się z powrotem opadając na łóżko
- Już mam! - krzyknął uradowany znaleziskiem - A tobie radzę też wstawać, za pół godziny musisz być na treningu. Chyba wiesz czym grozi spóźnienie?
- O kurde! - zakrzyknęłam gwałtownie podnosząc się z łóżka
Korytarzem pognałam do łazienki, szybko wzięłam prysznic i migiem się ubrałam. Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam gotowe śniadanie. Łukasz siedział przy stole i na mnie czekał.
- Zrobiłem je specjalnie dla ciebie. - uśmiechnął się
- Dziękuję, tylko szkoda, że się śpieszę... - zrezygnowana usiadłam na krześle obok chłopaka
- Oj spokojnie, jakoś cię wytłumaczę. - przytulił mnie i pocałował w policzek
- No dobrze, to.. Jedzmy. - spojrzałam w jego błękitne tęczówki
Po śniadaniu wyszliśmy z domu i wybraliśmy się w stronę stadionu. Ja, jak zwykle poszłam do szatni, a Łukasz na trybuny. Zdziwił mnie fakt, iż w szatni nie było dziewczyn. Po chwili namysłu przebrałam się i wyszłam na murawę. Tam też nie spostrzegłam żadnej z moich klubowych koleżanek.
"Gdzie je wcięło?!" - pomyślałam
- Pati! Chodź! Chyba wiem gdzie one są. - powiedział Łukasz biorąc mnie za rękę
- No dobrze, więc prowadź. - rzekłam lekko się uśmiechając
Obrońca wyprowadził mnie ze stadionu. Szliśmy dość długo, krętymi ulicami, aż w końcu znaleźliśmy dziewczyny i trenera. Okazało się, że wybrali się na pobliskie boisko.
- W końcu pani Patrycja się pojawiła! - krzyknął trener na mój widok
-"Bardzo miłe powitanie..." - pomyślałam wymuszając uśmiech
- Radze ci szybko iść do trenera, a potem jeszcze szybciej zacząć trenować. - szepnął mi do ucha Łukasz
Tak jak mi kazał, tak też zrobiłam. Trener po kazaniu kazał mi zrobić 20 kółek boiska. Na szczęście już przy 5 okrążeniu zaczął padać deszcz. Po chwili okazało się jednak, że na nasze nie szczęście, bo Jurgen treningu nie przerwał.
- Jutro gracie mecz przeciw Schalke, więc musicie się do niego dobrze przygotować! - krzyczał co rusz
Ten trening zapamiętam do końca życia. Po powrocie na stadion wszystkie zorientowałyśmy się, że jesteśmy całe w błocie. Bałyśmy się co zostało z tamtego boiska. Przebrałyśmy się, po czym wyszłyśmy z szatni. W końcu byłyśmy wolne. Mogłyśmy spokojnie udać się do domu. Łukasz czekał na mnie przed stadionem. Pogoda się trochę polepszyła, zza chmur wyszło słońce. Po kilkunastu minutach drogi weszliśmy do domu Kuby. Byłam wycieńczona, więc wzięłam szybki i przede wszystkim dla odmiany gorący prysznic, po czym udałam się do sypialni. Kładąc się na łóżko wzięłam do ręki telefon. Okazało się, że mam 5 nieodebranych połączeń od Ady i jednego SMS'a.
"Jak się czujesz po dzisiejszym?
U mnie na razie wszystko w porządku.
Jutro gramy ważny mecz, w końcu to już ćwierćfinały."
Odpisałam koleżance:
"Wiem, nie możemy tego zawalić.
Nie możemy zawieść naszych kibiców!
Musimy dać z siebie wszystko!"
Po chwili przyszła odpowiedź:
"Właśnie idę z Kubą na zakupy.
Muszę jak on to mówi: zjeść coś pożywnego..
A co do jutrzejszego meczu trener powiedział,
że możemy nie wyjść w pierwszym składzie..
Zdziwiona znów napisałam:
"Ale jak to?! Przecież miałyśmy wyjść w
pierwszej jedenastce! Dlaczego mamy siedzieć
na ŁAWCE REZERWOWYCH?!
Odpowiedź przyszła natychmiast:
"Żartowałam! Chciałam zobaczyć jak zareagujesz.
Normalnie, tak jak zawsze pierwszy skład jest nasz!
Idź do Łukasza. Pooglądajcie jakieś mecze lub filmy i
do łóżka! Musisz wypocząć!"
Już nie odpisałam Adzie, bo udałam się do salonu zostawiając telefon w sypialni. Dosiadłam się do piłkarza, który właśnie oglądał powtórkę meczu Borussia - Bayern. Wtuliłam się w niego i nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
----------
Pisała Patrycja Winiarska
- Pati? Widziałaś gdzieś moją torbę z ciuchami? - spytał Łukasz przecierając oczy
- Tak, jest w przed pokoju. Przynieść ci ją? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Nie! Jest za ciężka. - podniósł się z łóżka i skierował na korytarz
- Rób jak uważasz... - poddałam się z powrotem opadając na łóżko
- Już mam! - krzyknął uradowany znaleziskiem - A tobie radzę też wstawać, za pół godziny musisz być na treningu. Chyba wiesz czym grozi spóźnienie?
- O kurde! - zakrzyknęłam gwałtownie podnosząc się z łóżka
Korytarzem pognałam do łazienki, szybko wzięłam prysznic i migiem się ubrałam. Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam gotowe śniadanie. Łukasz siedział przy stole i na mnie czekał.
- Zrobiłem je specjalnie dla ciebie. - uśmiechnął się
- Dziękuję, tylko szkoda, że się śpieszę... - zrezygnowana usiadłam na krześle obok chłopaka
- Oj spokojnie, jakoś cię wytłumaczę. - przytulił mnie i pocałował w policzek
- No dobrze, to.. Jedzmy. - spojrzałam w jego błękitne tęczówki
Po śniadaniu wyszliśmy z domu i wybraliśmy się w stronę stadionu. Ja, jak zwykle poszłam do szatni, a Łukasz na trybuny. Zdziwił mnie fakt, iż w szatni nie było dziewczyn. Po chwili namysłu przebrałam się i wyszłam na murawę. Tam też nie spostrzegłam żadnej z moich klubowych koleżanek.
"Gdzie je wcięło?!" - pomyślałam
- Pati! Chodź! Chyba wiem gdzie one są. - powiedział Łukasz biorąc mnie za rękę
- No dobrze, więc prowadź. - rzekłam lekko się uśmiechając
Obrońca wyprowadził mnie ze stadionu. Szliśmy dość długo, krętymi ulicami, aż w końcu znaleźliśmy dziewczyny i trenera. Okazało się, że wybrali się na pobliskie boisko.
- W końcu pani Patrycja się pojawiła! - krzyknął trener na mój widok
-"Bardzo miłe powitanie..." - pomyślałam wymuszając uśmiech
- Radze ci szybko iść do trenera, a potem jeszcze szybciej zacząć trenować. - szepnął mi do ucha Łukasz
Tak jak mi kazał, tak też zrobiłam. Trener po kazaniu kazał mi zrobić 20 kółek boiska. Na szczęście już przy 5 okrążeniu zaczął padać deszcz. Po chwili okazało się jednak, że na nasze nie szczęście, bo Jurgen treningu nie przerwał.
- Jutro gracie mecz przeciw Schalke, więc musicie się do niego dobrze przygotować! - krzyczał co rusz
Ten trening zapamiętam do końca życia. Po powrocie na stadion wszystkie zorientowałyśmy się, że jesteśmy całe w błocie. Bałyśmy się co zostało z tamtego boiska. Przebrałyśmy się, po czym wyszłyśmy z szatni. W końcu byłyśmy wolne. Mogłyśmy spokojnie udać się do domu. Łukasz czekał na mnie przed stadionem. Pogoda się trochę polepszyła, zza chmur wyszło słońce. Po kilkunastu minutach drogi weszliśmy do domu Kuby. Byłam wycieńczona, więc wzięłam szybki i przede wszystkim dla odmiany gorący prysznic, po czym udałam się do sypialni. Kładąc się na łóżko wzięłam do ręki telefon. Okazało się, że mam 5 nieodebranych połączeń od Ady i jednego SMS'a.
"Jak się czujesz po dzisiejszym?
U mnie na razie wszystko w porządku.
Jutro gramy ważny mecz, w końcu to już ćwierćfinały."
Odpisałam koleżance:
"Wiem, nie możemy tego zawalić.
Nie możemy zawieść naszych kibiców!
Musimy dać z siebie wszystko!"
Po chwili przyszła odpowiedź:
"Właśnie idę z Kubą na zakupy.
Muszę jak on to mówi: zjeść coś pożywnego..
A co do jutrzejszego meczu trener powiedział,
że możemy nie wyjść w pierwszym składzie..
Zdziwiona znów napisałam:
"Ale jak to?! Przecież miałyśmy wyjść w
pierwszej jedenastce! Dlaczego mamy siedzieć
na ŁAWCE REZERWOWYCH?!
Odpowiedź przyszła natychmiast:
"Żartowałam! Chciałam zobaczyć jak zareagujesz.
Normalnie, tak jak zawsze pierwszy skład jest nasz!
Idź do Łukasza. Pooglądajcie jakieś mecze lub filmy i
do łóżka! Musisz wypocząć!"
Już nie odpisałam Adzie, bo udałam się do salonu zostawiając telefon w sypialni. Dosiadłam się do piłkarza, który właśnie oglądał powtórkę meczu Borussia - Bayern. Wtuliłam się w niego i nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
----------
Pisała Patrycja Winiarska
piątek, 26 lipca 2013
Rozdział 21
(Adriana)
Obudził mnie telefon od Kuby. Przestraszyłam się , że coś nie tak z Łukaszem
-Halo? -spytałam
-No hej księżniczko!- przywitał się ze mną tak, że aż się uśmiechnęłam do ściany.
-Hej! Coś się stało, że tak wcześnie dzwonisz?
-Wcześnie? Ada jest po 10!.
Spojrzałam na zegarek. Racja, wczoraj cały dzień w biegu, przed wczoraj położyłam się spać po 2...
-Słuchaj jadę do Piszcza, jedziesz ze mną?
-Tak. Podjedź pod blok.
-Okej! To będę za 20 minut.
Szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam się ubierać.
-Hej Śpiochu - przywitał się ze mną Kuba
-Hej! A ty co w takim dobrym humorku? -spytałam dając mu buziaka.
-No Łukasz dziś wychodzi ze szpitala wieczorem.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy pod szpital.
-My tu już niedługo zamieszkamy - zaśmiał się Kuba parkując
-Oby nie.- powiedziałam.
Poszliśmy do sali Łukasza, gdzie już byli tam Pati i Klopp.
-Hej Łukasz, Pati. Dzień Dobry trenerze- przywitaliśmy się ze wszystkimi.
-Jak się czujesz?- zapytał pomocnik BVB
-Już lepiej ! W takim towarzystwie od rana! - powiedział to patrząc na Jurgena. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Siedzieliśmy tam do wieczora, by odwieźć Łukasza do domu.
-Hmmm...Słuchajcie. Ja bym na waszym miejscu nie wracała teraz do domu. Zamieszkacie może u Kuby, a on przyjdzie do mnie. Na czas puki policja nic nie znajdzie.- powiedziałam
-O dobry pomysł !- Kubie spodobał się mój plan.
Po wypisie, zawieźliśmy Łukasza do domu Kuby. Ja z Patrycją pojechaliśmy do domu Piszczka po najpotrzebniejsze rzeczy.
Byliśmy u Kuby około 21.
-Słuchajcie ja bym chętnie posiedziała, ale jutro mam trening, a od dwóch dni się nie wysypiam.- powiedziałam ubierając buty.
-To my w takim razie spadamy! Trzymajcie się - powiedział Kuba, który też zabrał torbę ze swoimi rzeczami.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do mojego mieszkania.
-Czuj się jak u siebie w domu- powiedziałam zapraszając go do domu.
-Dobrze. -powiedział dając mi całusa.
-Jesteś głodny?- spytałam otwierając lodówkę.
-Hmmm...A co robisz kolację?- spytał Kuba kierując się do kuchni.
-NO może coś wykombinuję. - mówiąc to wyciągnęłam chleb, ser, szynkę i inne składniki.
Po 10 minutach na talerzu było kilka kanapek.
-Smacznego! - powiedziałam-Mam nadzieję , że będzie zjadliwe
-Tort był, to czemu nie będą kanapki?
-Bo tort z Anią robiłam - puściłam mu oczko.
Około 22 postanowiłam ,że już położę się spać. Wzięłam prysznic. Dałam Kubie pościel i pokierowałam go do sypialni, zaczęłam rozkładać tapczan w salonie.
-NO nie będziesz na tapczanie spać ! - powiedział Kuba wchodząc do salonu.
-Czemu nie?- spytałam zdziwiona.
-Od dwóch dni się nie wysypiasz.
-Nie położę gościa na tapczanie!
-Hmm.. W takim razie jest tylko jedno wyjście - powiedział i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i zaczął nieść do sypialni.
-Kuba!!!! Co ty robisz??? Puszczaj! Bo będę krzyczeć! - zaczęłam się śmiać
Położył mnie w łóżku, zgasił światło i usadowił się koło mnie.
-Dobranoc! -powiedział
-Dobranoc!- dałam mu buziaka. I nastawiałam budzik na 8:30 by nie spóźnić się na trening.
-------
Pisała Adriana Pilska
Obudził mnie telefon od Kuby. Przestraszyłam się , że coś nie tak z Łukaszem
-Halo? -spytałam
-No hej księżniczko!- przywitał się ze mną tak, że aż się uśmiechnęłam do ściany.
-Hej! Coś się stało, że tak wcześnie dzwonisz?
-Wcześnie? Ada jest po 10!.
Spojrzałam na zegarek. Racja, wczoraj cały dzień w biegu, przed wczoraj położyłam się spać po 2...
-Słuchaj jadę do Piszcza, jedziesz ze mną?
-Tak. Podjedź pod blok.
-Okej! To będę za 20 minut.
Szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam się ubierać.
-Hej Śpiochu - przywitał się ze mną Kuba
-Hej! A ty co w takim dobrym humorku? -spytałam dając mu buziaka.
-No Łukasz dziś wychodzi ze szpitala wieczorem.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy pod szpital.
-My tu już niedługo zamieszkamy - zaśmiał się Kuba parkując
-Oby nie.- powiedziałam.
Poszliśmy do sali Łukasza, gdzie już byli tam Pati i Klopp.
-Hej Łukasz, Pati. Dzień Dobry trenerze- przywitaliśmy się ze wszystkimi.
-Jak się czujesz?- zapytał pomocnik BVB
-Już lepiej ! W takim towarzystwie od rana! - powiedział to patrząc na Jurgena. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Siedzieliśmy tam do wieczora, by odwieźć Łukasza do domu.
-Hmmm...Słuchajcie. Ja bym na waszym miejscu nie wracała teraz do domu. Zamieszkacie może u Kuby, a on przyjdzie do mnie. Na czas puki policja nic nie znajdzie.- powiedziałam
-O dobry pomysł !- Kubie spodobał się mój plan.
Po wypisie, zawieźliśmy Łukasza do domu Kuby. Ja z Patrycją pojechaliśmy do domu Piszczka po najpotrzebniejsze rzeczy.
Byliśmy u Kuby około 21.
-Słuchajcie ja bym chętnie posiedziała, ale jutro mam trening, a od dwóch dni się nie wysypiam.- powiedziałam ubierając buty.
-To my w takim razie spadamy! Trzymajcie się - powiedział Kuba, który też zabrał torbę ze swoimi rzeczami.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do mojego mieszkania.
-Czuj się jak u siebie w domu- powiedziałam zapraszając go do domu.
-Dobrze. -powiedział dając mi całusa.
-Jesteś głodny?- spytałam otwierając lodówkę.
-Hmmm...A co robisz kolację?- spytał Kuba kierując się do kuchni.
-NO może coś wykombinuję. - mówiąc to wyciągnęłam chleb, ser, szynkę i inne składniki.
Po 10 minutach na talerzu było kilka kanapek.
-Smacznego! - powiedziałam-Mam nadzieję , że będzie zjadliwe
-Tort był, to czemu nie będą kanapki?
-Bo tort z Anią robiłam - puściłam mu oczko.
Około 22 postanowiłam ,że już położę się spać. Wzięłam prysznic. Dałam Kubie pościel i pokierowałam go do sypialni, zaczęłam rozkładać tapczan w salonie.
-NO nie będziesz na tapczanie spać ! - powiedział Kuba wchodząc do salonu.
-Czemu nie?- spytałam zdziwiona.
-Od dwóch dni się nie wysypiasz.
-Nie położę gościa na tapczanie!
-Hmm.. W takim razie jest tylko jedno wyjście - powiedział i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i zaczął nieść do sypialni.
-Kuba!!!! Co ty robisz??? Puszczaj! Bo będę krzyczeć! - zaczęłam się śmiać
Położył mnie w łóżku, zgasił światło i usadowił się koło mnie.
-Dobranoc! -powiedział
-Dobranoc!- dałam mu buziaka. I nastawiałam budzik na 8:30 by nie spóźnić się na trening.
-------
Pisała Adriana Pilska
środa, 24 lipca 2013
Rozdział 20
Następnego dnia obudziłam się w domu Ady. Pierwsze o czym pomyślałam to "Co z Łukaszem?!" Poszłam do kuchni zrobić śniadanie, po czym obudziłam Adrianę.
- Co jest? Co się dzieje?! Pati to ty? - pytała zaspana
- Wstawaj i chodź do kuchni. - uśmiechnęłam się - Zrobiłam śniadanie.
- Później zawiozę cię do Łukasza i muszę też Mario odwieźć na lotnisko... O Boże, to będzie ciężki dzień. - powiedziała po chwili namysłu
- Nie marudź tylko chodź na te śniadanie. - szarpnęłam ją za rękę
Usiadłyśmy do stołu. W ciszy spożywałyśmy posiłek. Byłyśmy zbyt zmęczone na rozmowę. Po 30 minutach Ada poszła pod prysznic, a ja szykowałam się do szpitala. O 11:00 wyjechałyśmy spod bloku i już po kilkunastu minutach znalazłyśmy się pod kliniką.
- Ty leć do Łukasza, a ja jadę po Mario. - powiedziała radośnie Adriana
- Dobrze.! - krzyknęłam na odchodne i pognałam do szpitala
Szybko weszłam do sali, w której leżał mój kochany. Usiadłam na krześle obok jego łóżka. Złapałam go za rękę.
- Jak się czujesz? - spytałam lekko się uśmiechając
- Bywało lepiej, ale nie narzekam. Już juto dadzą mi wypis, więc się nie martw. - odwzajemnił mój uśmiech - Gdzie dzisiaj spałaś? - dodał po chwili
- U Ady kochanie. - widocznie mu ulżyło
Kiedy tak rozmawialiśmy do sali wszedł lekarz, który wziął Łukasza na badania. Ja ciągle siedziałam w sali czekając na niego. O 14:00 przyjechała Adriana z Kubą.
- Co z Łukaszem? - spytał zmartwiony pomocnik
- Lekarz wziął go na badania, ale czuje się już znacznie lepiej. - uśmiech zagościł na ich twarzach
- Trener coś mówił? - przerwałam ciszę
- Tak, jutro nie będzie treningu, bo przyjedzie do Łukasza. - odpowiedział Kuba
- To dobrze. - oznajmiłam patrząc w sufit
Po pół godzinie do sali wszedł Łukasz, który radośnie podszedł do mnie i złożył pocałunek na moich ustach.
- Widzę, że humor nadal ci dopisuje. - rzucił Kuba klepiąc obrońcę po plecach
- Oj tak, dowiedziałem się właśnie, że będę pauzował tylko tydzień! - przytulił mnie mocno
- Bez piłki nie możesz już żyć? - spytałam odklejając się od piłkarza
- Bez piłki i bez ciebie kochanie. - rozczuliło mnie to
Do pomieszczenia weszła jak ja ją przed wczoraj nazwałam "stara jędza". Jej spojrzenie rozwaliło mnie totalnie.
- To państwo na prawdę są razem? - spytała nie dowierzając
- A czy to takie dziwne? - odpowiedział pytaniem na pytanie Łukasz całując mnie w usta i mocno do siebie przytulając
- To ja w takim razie... Przepraszam panią za swoje zachowanie... - zwiesiła głowę
- Nic się nie stało, przecież takie są procedury. - wstałam i objęłam załamaną pielęgniarkę
- Dziękuję. Ale teraz przyszłam oznajmić państwu, że za 10 minut skończy się możliwość widzenia. - rzuciła wychodząc z sali
Wszyscy się w jednej chwili uśmiechnęli. Wraz ze mną oczywiście. Ostatni raz pocałowałam Łukasza, pożegnaliśmy się i cała nasza trójka wyszła ze szpitala. Nawet nie wiem kiedy minęło te 5 godzin. Najważniejsze było to, że spędziłam je w obecności mężczyzny, którego kocham. Ada i Kuba zawieźli mnie do mieszkania po czym sami udali się do swojego. Z racji tego iż nie byłam zmęczona wzięłam szybki prysznic i włączyłam konsolę. Poczęłam grać w Fifę. Rozegrałam 5 meczy, po czym poszłam do sypialni. Ubrałam koszulę, którą dostałam od Łukasza i położyłam się spać...
--------
Pisała Patrycja Winiarska
- Co jest? Co się dzieje?! Pati to ty? - pytała zaspana
- Wstawaj i chodź do kuchni. - uśmiechnęłam się - Zrobiłam śniadanie.
- Później zawiozę cię do Łukasza i muszę też Mario odwieźć na lotnisko... O Boże, to będzie ciężki dzień. - powiedziała po chwili namysłu
- Nie marudź tylko chodź na te śniadanie. - szarpnęłam ją za rękę
Usiadłyśmy do stołu. W ciszy spożywałyśmy posiłek. Byłyśmy zbyt zmęczone na rozmowę. Po 30 minutach Ada poszła pod prysznic, a ja szykowałam się do szpitala. O 11:00 wyjechałyśmy spod bloku i już po kilkunastu minutach znalazłyśmy się pod kliniką.
- Ty leć do Łukasza, a ja jadę po Mario. - powiedziała radośnie Adriana
- Dobrze.! - krzyknęłam na odchodne i pognałam do szpitala
Szybko weszłam do sali, w której leżał mój kochany. Usiadłam na krześle obok jego łóżka. Złapałam go za rękę.
- Jak się czujesz? - spytałam lekko się uśmiechając
- Bywało lepiej, ale nie narzekam. Już juto dadzą mi wypis, więc się nie martw. - odwzajemnił mój uśmiech - Gdzie dzisiaj spałaś? - dodał po chwili
- U Ady kochanie. - widocznie mu ulżyło
Kiedy tak rozmawialiśmy do sali wszedł lekarz, który wziął Łukasza na badania. Ja ciągle siedziałam w sali czekając na niego. O 14:00 przyjechała Adriana z Kubą.
- Co z Łukaszem? - spytał zmartwiony pomocnik
- Lekarz wziął go na badania, ale czuje się już znacznie lepiej. - uśmiech zagościł na ich twarzach
- Trener coś mówił? - przerwałam ciszę
- Tak, jutro nie będzie treningu, bo przyjedzie do Łukasza. - odpowiedział Kuba
- To dobrze. - oznajmiłam patrząc w sufit
Po pół godzinie do sali wszedł Łukasz, który radośnie podszedł do mnie i złożył pocałunek na moich ustach.
- Widzę, że humor nadal ci dopisuje. - rzucił Kuba klepiąc obrońcę po plecach
- Oj tak, dowiedziałem się właśnie, że będę pauzował tylko tydzień! - przytulił mnie mocno
- Bez piłki nie możesz już żyć? - spytałam odklejając się od piłkarza
- Bez piłki i bez ciebie kochanie. - rozczuliło mnie to
Do pomieszczenia weszła jak ja ją przed wczoraj nazwałam "stara jędza". Jej spojrzenie rozwaliło mnie totalnie.
- To państwo na prawdę są razem? - spytała nie dowierzając
- A czy to takie dziwne? - odpowiedział pytaniem na pytanie Łukasz całując mnie w usta i mocno do siebie przytulając
- To ja w takim razie... Przepraszam panią za swoje zachowanie... - zwiesiła głowę
- Nic się nie stało, przecież takie są procedury. - wstałam i objęłam załamaną pielęgniarkę
- Dziękuję. Ale teraz przyszłam oznajmić państwu, że za 10 minut skończy się możliwość widzenia. - rzuciła wychodząc z sali
Wszyscy się w jednej chwili uśmiechnęli. Wraz ze mną oczywiście. Ostatni raz pocałowałam Łukasza, pożegnaliśmy się i cała nasza trójka wyszła ze szpitala. Nawet nie wiem kiedy minęło te 5 godzin. Najważniejsze było to, że spędziłam je w obecności mężczyzny, którego kocham. Ada i Kuba zawieźli mnie do mieszkania po czym sami udali się do swojego. Z racji tego iż nie byłam zmęczona wzięłam szybki prysznic i włączyłam konsolę. Poczęłam grać w Fifę. Rozegrałam 5 meczy, po czym poszłam do sypialni. Ubrałam koszulę, którą dostałam od Łukasza i położyłam się spać...
--------
Pisała Patrycja Winiarska
wtorek, 23 lipca 2013
Rozdział 19
(Adriana)
Rano próbowałam dobudzić Anie. Nieskutecznie. Spojrzałam na telefon , miałam kilka nie odebranych połączeń od Kuby i Patrycji . Odzwoniłam do nich czym prędzej. Gdy dowiedziałam się co się stało nie mogłam w to uwierzyć! Od razu pojechałam do Patrycji , zostawiając kartkę z napisem "Musiałam wyjść! Potem Ci wszystko powiem" Ani na stole.
Wzięłam kluczyki od auta z szafki i zeszłam z 4-tego piętra.
-Krde Mario...-pomyślałam schodząc. Jednak wiedziałam, że o tej porze w wolny dzień będzie raczej spał tak jak Ania.
Szybko wsiadłam do auta trzaskając drzwiami. Dojechałam na miejsce , i szybko wyskoczyłam z auta jak oparzona.
Zapukałam nerwowo do drzwi. Otworzyła mi zapłakana Patrycja , która od razu rzuciła mi się na szyję.
-Co się stało???- spytałam nerwowo
-Łukasz...On ...My...coś usłyszeliśmy...i on zszedł...i potem on ...nie wracał i ...ja ..i on leżał we...krwi- i zaczęła jeszcze bardzie płakać
-Już cii będzie dobrze zobaczysz. Zaraz do niego pojedziemy.
-Musimy poczekać na Kubę, bo mnie tam nie wpuszczą, nie wierzą , że my jesteśmy razem.
-Spokojnie , zaraz pojedziemy. O której ma być Kuba?
-Powinien już tu być- powiedziała Pati patrząc na zegarek
-Spokojnie. Zaraz do niego zadzwonię.
Próbowałam być spokojna i się nie rozpłakać , ale czułam , że mi to zaraz nie wyjdzie. Wybrałam numer do Kuby , a ten powiedział , że już jedzie, kazał mi zadzwonić do Kloppa, więc zadzwoniłam do naszego trenera tłumacz mu tyle ile wiedziałam. Zaraz po tym do drzwi zapukał Kuba, nawet nie wchodził od razu wyszliśmy z domu i pojechaliśmy w stronę szpitala. Osobiście bałam się czy i tak nam coś powiedzą, żadne z nas nie jest z rodziny , a w to że Patrycja jest jego dziewczyną nie chcą uwierzyć. Procedury....myślałam, że tylko w Polsce są aż tak przesadzone.
Dojechaliśmy do szpital, Patrycja wybiegła jak oparzona i pobiegła w stronę szpitala, poszliśmy za nią.
-Kuba, co tak naprawdę się stało? -spytałam- Wiesz trudno było się czegokolwiek dowiedzieć od Patrycji.
-Też dobrze nie wiem, chyba było włamanie, Piszczu zszedł , długo nie wracał , zeszła tam Pati i go zobaczyła zakrwawionego, cała głowa...-nagle Kubie zawiesił się głos, przytuliłam go tylko i poszliśmy dalej , gdzie było słychać kłócącą się Patrycję z pielęgniarką .
-Że ja Kurde jestem jakąś pseudofanką?? Co pani wie? Za nim jego rodzice przyjadą z POLSKI minie wiele czasu- krzyczała nasza koleżanka
-Ale proszę się uspokoić i nie robić tu scen.
Kuba próbował załagodzić sprawę, myśleliśmy , że już się nam nie uda, ale nagle ku naszemu zdziwieniu podszedł lekarz fan Bundesligi, który widział ,że Piszczu z Kubą są jak bracia. Temu lekarzowi mogliśmy już dziękować na kolanach, gdyż pozwolił nam wejść do Łukasza.
Pati od razu wystartowała do sali gdzie leżał Łukasz. Zobaczyliśmy , że leży nie przytomny.
-Tylko nie to- pomyślałam przypominają sobie śpiączkę Reni...
-Łukasz...Łukasz...-płakała Patrycja.
-Pójdę zapytać się lekarza co z nim - powiedziałam
Poszłam do gabinetu lekarskiego
-Dzień Dobry, Czy mogłabym się dowiedzieć co z Łukaszem Piszczkiem?
-Witam ... Sytuacja jest...
Gdy usłyszałam to zdanie myślałam , że serce mi stanie. Jest jaka? Jaka?-pytałam siebie w myślach
-Sytuacja nie jest aż taka poważna na jaką wyglądała gdy Pan Piszczek został tu przewieziony.
-Ale co z nim?
-Ma wstrząśnienie mózgu.
Gdy to usłyszałam myślałam , że zwariuję "nie jest taka poważna, co on gadał"
-Ale to przecież...
Lekarz chyba wyczuł, że nic nie zrozumiałam.
Zaczął tłumaczyć mi , że Łukasz ma bardzo delikatne wstrząśnienie mózgu, a to że jest nie przytomny , to cały czas monitorują i to nie jest śpiączka.
Wróciłam do sali Łukasza z dobrymi informacjami
-I co??? Mów!!- powiedziała Patrycja widząc delikatny uśmiech na mojej twarzy.
-Ma delikatne wstrząśnienie mózgu, jego życiu nic nie zagraża.
-Ale dlaczego on jest w śpiączce?
-Nie jest! Jest nie przytomny, wszystko kontrolują.
-Patrycja a ty nie musisz jechać na Policję? -powiedział Kuba
-Ale teraz ? mam go tu samego zostawić?
- Pati ja Cię zawiozę , a Ada zostanie i jak coś to zadzwoni.
-Ale...
-Jedź. Zadzwonię, jak się wybudzi.
No i Kuba z Patrycją pojechali na komendę. Nie było ich dobre kilka godzin, nagle zobaczyłam , że Łukasz, że się przebudza.
-Co się stało? Gdzie ja jestem?
-Łukasz! Jesteś w szpitalu.
-Ada? Ale co się stało?- pytał cicho i nie wyraźnie.
-Było włamanie do Ciebie , pamiętasz?
-Aaa...
-Poczekaj tu!-powiedziałam i chciałam wyjść z sali po lekarza
-No jakoś ruszać się nie mam zamiaru- zażartował Piszczu
-O widzę , że humorek wraca?
Pobiegłam po lekarza, ten przyszedł zbadał Piszczka i powiedział , że wszystko jest okej , ale musi zostać na 3 dni na obserwacji.
Zadzwoniłam do Patrycji.
-Haloo? -spytała
-Hej kochanie.-powiedział cicho Łukasz , któremu dałam słuchawkę.
- Łukasz?? Już do Ciebie jadę z Kubą!
I jak powiedziała tak zrobiła po 10 minutach byli już w szpitalu.
Patrycja podbiegła znowu do łóżka Łukasz, złapała go za rękę.
- Jak ja się o Ciebie bałam!
Wyszłam z sali i zadzwoniłam do Kloppa , by go uspokoić i powiedzieć o stanie Piszczka. Ten oczywiście bardzo się ucieszył.
Zostaliśmy w szpitalu tyle ile się dało, niestety Patrycja nie mogła tam zostać na noc , bo dziś dyżuru nie miała nasza ( i Jurgena) pani kochana pielęgniarka.
Zawiozłam Patrycję do domu.
-Ej zostań dziś ze mną. I tak nie zasnę... - poprosiła Patrycja.
Rozejrzałam się po mieszkaniu. Też bałabym się spać w miejscu gdzie złodzieje napadli na mojego chłopaka.
-Wiesz , zrobimy tak. Pojedziesz do mnie, Ania niestety musi wylecieć już dziś, zawiozę ją na lotnisko, wrócę i dziś przenocujemy u mnie. Rano zawiozę Cię do Piszcza, a ja pojadę odwieźć Gotze na lotnisko, bo nie wiem jak tam po tej bijatyce między nim a Marco. Potem przyjadę do Ciebie do szpitala. Okej?
-Spoko. -powiedziała Patrycja wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłyśmy do mnie.
Było już po północy. Musiałam zawieść jeszcze moją przyjaciółkę.
-Pa kochana!
-Teraz twoja kolej ! Czekam w Tokyo!
Wyściskałyśmy się . O 2 byłam w domu. Położyłam się od razu spać! Byłam padnięta.
-------
Pisała Adriana Pilska
Rano próbowałam dobudzić Anie. Nieskutecznie. Spojrzałam na telefon , miałam kilka nie odebranych połączeń od Kuby i Patrycji . Odzwoniłam do nich czym prędzej. Gdy dowiedziałam się co się stało nie mogłam w to uwierzyć! Od razu pojechałam do Patrycji , zostawiając kartkę z napisem "Musiałam wyjść! Potem Ci wszystko powiem" Ani na stole.
Wzięłam kluczyki od auta z szafki i zeszłam z 4-tego piętra.
-Krde Mario...-pomyślałam schodząc. Jednak wiedziałam, że o tej porze w wolny dzień będzie raczej spał tak jak Ania.
Szybko wsiadłam do auta trzaskając drzwiami. Dojechałam na miejsce , i szybko wyskoczyłam z auta jak oparzona.
Zapukałam nerwowo do drzwi. Otworzyła mi zapłakana Patrycja , która od razu rzuciła mi się na szyję.
-Co się stało???- spytałam nerwowo
-Łukasz...On ...My...coś usłyszeliśmy...i on zszedł...i potem on ...nie wracał i ...ja ..i on leżał we...krwi- i zaczęła jeszcze bardzie płakać
-Już cii będzie dobrze zobaczysz. Zaraz do niego pojedziemy.
-Musimy poczekać na Kubę, bo mnie tam nie wpuszczą, nie wierzą , że my jesteśmy razem.
-Spokojnie , zaraz pojedziemy. O której ma być Kuba?
-Powinien już tu być- powiedziała Pati patrząc na zegarek
-Spokojnie. Zaraz do niego zadzwonię.
Próbowałam być spokojna i się nie rozpłakać , ale czułam , że mi to zaraz nie wyjdzie. Wybrałam numer do Kuby , a ten powiedział , że już jedzie, kazał mi zadzwonić do Kloppa, więc zadzwoniłam do naszego trenera tłumacz mu tyle ile wiedziałam. Zaraz po tym do drzwi zapukał Kuba, nawet nie wchodził od razu wyszliśmy z domu i pojechaliśmy w stronę szpitala. Osobiście bałam się czy i tak nam coś powiedzą, żadne z nas nie jest z rodziny , a w to że Patrycja jest jego dziewczyną nie chcą uwierzyć. Procedury....myślałam, że tylko w Polsce są aż tak przesadzone.
Dojechaliśmy do szpital, Patrycja wybiegła jak oparzona i pobiegła w stronę szpitala, poszliśmy za nią.
-Kuba, co tak naprawdę się stało? -spytałam- Wiesz trudno było się czegokolwiek dowiedzieć od Patrycji.
-Też dobrze nie wiem, chyba było włamanie, Piszczu zszedł , długo nie wracał , zeszła tam Pati i go zobaczyła zakrwawionego, cała głowa...-nagle Kubie zawiesił się głos, przytuliłam go tylko i poszliśmy dalej , gdzie było słychać kłócącą się Patrycję z pielęgniarką .
-Że ja Kurde jestem jakąś pseudofanką?? Co pani wie? Za nim jego rodzice przyjadą z POLSKI minie wiele czasu- krzyczała nasza koleżanka
-Ale proszę się uspokoić i nie robić tu scen.
Kuba próbował załagodzić sprawę, myśleliśmy , że już się nam nie uda, ale nagle ku naszemu zdziwieniu podszedł lekarz fan Bundesligi, który widział ,że Piszczu z Kubą są jak bracia. Temu lekarzowi mogliśmy już dziękować na kolanach, gdyż pozwolił nam wejść do Łukasza.
Pati od razu wystartowała do sali gdzie leżał Łukasz. Zobaczyliśmy , że leży nie przytomny.
-Tylko nie to- pomyślałam przypominają sobie śpiączkę Reni...
-Łukasz...Łukasz...-płakała Patrycja.
-Pójdę zapytać się lekarza co z nim - powiedziałam
Poszłam do gabinetu lekarskiego
-Dzień Dobry, Czy mogłabym się dowiedzieć co z Łukaszem Piszczkiem?
-Witam ... Sytuacja jest...
Gdy usłyszałam to zdanie myślałam , że serce mi stanie. Jest jaka? Jaka?-pytałam siebie w myślach
-Sytuacja nie jest aż taka poważna na jaką wyglądała gdy Pan Piszczek został tu przewieziony.
-Ale co z nim?
-Ma wstrząśnienie mózgu.
Gdy to usłyszałam myślałam , że zwariuję "nie jest taka poważna, co on gadał"
-Ale to przecież...
Lekarz chyba wyczuł, że nic nie zrozumiałam.
Zaczął tłumaczyć mi , że Łukasz ma bardzo delikatne wstrząśnienie mózgu, a to że jest nie przytomny , to cały czas monitorują i to nie jest śpiączka.
Wróciłam do sali Łukasza z dobrymi informacjami
-I co??? Mów!!- powiedziała Patrycja widząc delikatny uśmiech na mojej twarzy.
-Ma delikatne wstrząśnienie mózgu, jego życiu nic nie zagraża.
-Ale dlaczego on jest w śpiączce?
-Nie jest! Jest nie przytomny, wszystko kontrolują.
-Patrycja a ty nie musisz jechać na Policję? -powiedział Kuba
-Ale teraz ? mam go tu samego zostawić?
- Pati ja Cię zawiozę , a Ada zostanie i jak coś to zadzwoni.
-Ale...
-Jedź. Zadzwonię, jak się wybudzi.
No i Kuba z Patrycją pojechali na komendę. Nie było ich dobre kilka godzin, nagle zobaczyłam , że Łukasz, że się przebudza.
-Co się stało? Gdzie ja jestem?
-Łukasz! Jesteś w szpitalu.
-Ada? Ale co się stało?- pytał cicho i nie wyraźnie.
-Było włamanie do Ciebie , pamiętasz?
-Aaa...
-Poczekaj tu!-powiedziałam i chciałam wyjść z sali po lekarza
-No jakoś ruszać się nie mam zamiaru- zażartował Piszczu
-O widzę , że humorek wraca?
Pobiegłam po lekarza, ten przyszedł zbadał Piszczka i powiedział , że wszystko jest okej , ale musi zostać na 3 dni na obserwacji.
Zadzwoniłam do Patrycji.
-Haloo? -spytała
-Hej kochanie.-powiedział cicho Łukasz , któremu dałam słuchawkę.
- Łukasz?? Już do Ciebie jadę z Kubą!
I jak powiedziała tak zrobiła po 10 minutach byli już w szpitalu.
Patrycja podbiegła znowu do łóżka Łukasz, złapała go za rękę.
- Jak ja się o Ciebie bałam!
Wyszłam z sali i zadzwoniłam do Kloppa , by go uspokoić i powiedzieć o stanie Piszczka. Ten oczywiście bardzo się ucieszył.
Zostaliśmy w szpitalu tyle ile się dało, niestety Patrycja nie mogła tam zostać na noc , bo dziś dyżuru nie miała nasza ( i Jurgena) pani kochana pielęgniarka.
Zawiozłam Patrycję do domu.
-Ej zostań dziś ze mną. I tak nie zasnę... - poprosiła Patrycja.
Rozejrzałam się po mieszkaniu. Też bałabym się spać w miejscu gdzie złodzieje napadli na mojego chłopaka.
-Wiesz , zrobimy tak. Pojedziesz do mnie, Ania niestety musi wylecieć już dziś, zawiozę ją na lotnisko, wrócę i dziś przenocujemy u mnie. Rano zawiozę Cię do Piszcza, a ja pojadę odwieźć Gotze na lotnisko, bo nie wiem jak tam po tej bijatyce między nim a Marco. Potem przyjadę do Ciebie do szpitala. Okej?
-Spoko. -powiedziała Patrycja wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłyśmy do mnie.
Było już po północy. Musiałam zawieść jeszcze moją przyjaciółkę.
-Pa kochana!
-Teraz twoja kolej ! Czekam w Tokyo!
Wyściskałyśmy się . O 2 byłam w domu. Położyłam się od razu spać! Byłam padnięta.
-------
Pisała Adriana Pilska
poniedziałek, 22 lipca 2013
Rozdział 18
(Patrycja)
Następnego dnia obudziłam się w ramionach Łukasza. Moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej. Myślałam, że śpi dlatego nie chciałam się ruszać. Lecz on zaczął rozmowę.
- Widzę, że już nie śpisz. - powiedział głaszcząc mnie po włosach
- Tak. - odpowiedziałam, po czym złożyłam na jego ustach pocałunek
- A to za co? - spytał
- Za to, że jesteś przy mnie. - odparłam przytulając się do niego
Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni robić śniadanie. Padło na naleśniki. W przygotowywaniu ich było dużo zabawy. Po raz pierwszy w życiu ktoś rzucał mnie mąką.. A ja kogoś jajkami.. Najgorsze było to, że nadal trzymał mnie kac po wczorajszych urodzinach.
- Dobra, ciasto już mamy. Teraz trzeba wykołować kogoś kto to usmaży. - zaśmiałam się
- O to nie musisz się martwić, ja je usmażę. - wyszczerzył się
- Jesteś tego pewien? Tak na 100%? - spytałam patrząc mu się prosto w oczy
- Tak, teraz idź do salonu. Ja zaraz przyjdę. - oznajmił po czym zamknął drzwi od kuchni
Posłusznie udałam się do salonu. Lecz to tak długo trwało, że szybko udałam się do pobliskiego sklepu. Kupiłam gazetę i wróciłam się do domu. Usiadłam na sofę i otworzyłam gazetę. Nie wierzyłam, po prostu mnie zamurowało kiedy zobaczyłam siebie, Łukasza, Anię, Mario, Marco i Kubę mocno wstawionych. Szybko wstałam z sofy i udałam się do kuchni.
- Mówiłem ci żebyś poczekała. - powiedział Łukasz odwracając się
- Popatrz na to! - krzyknęłam załamana
- Ej, spokojnie przecież to tylko jedno zdjęcie. - odparł ze spokojem
- Tylko?! Co ludzie sobie o nas pomyślą? - usiadłam na krześle i schowałam twarz w rękach
- Wszystko będzie dobrze. Mówię ci, każdy wie, że to co piszą w gazetach to stek bzdur. - oznajmił siadając obok mnie
- Ale je czytają!.. - załamałam się - A co na to powie trener?
- On o wszystkim wie, przecież był na imprezie.. Kochanie, nie martw się i idź do salonu. Zaraz przyniosę śniadanie. - uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie
Po chwili znów znalazłam się w salonie. Łukasz przyniósł naleśniki. Były pyszne. W pewnym momencie coś kazało mi spojrzeć na zegarek.
- Cholera jasna! - zaklęłam - Za 5 minut muszę być na stadionie!
- O kurcze.. Spóźnisz się.. Chodź szybko zawiozę cię, może moje sportowe auto da radę. - rzekł łapiąc za moją torbę treningową
Wybiegliśmy z domu jak oparzeni, Łukasz jechał na prawdę szybko, dzięki czemu o równej 11 stawiłam się na murawie. Wszyscy byliśmy bardzo skacowani.. Moje urodziny dawały się nam ostro we znaki.. Trener widząc nasze zmęczenie robił wszystko byśmy ten trening zapamiętały do końca życia i jeden dzień dłużej. Był nieugięty, żadne argumenty do niego nie przemawiały. By zrobić nam na złość przedłużył trening o godzinę więc z murawy zeszłyśmy dopiero po 15:00. Łukasz bardzo mi współczuł. Kiedy przebrałam się w normalny strój opuściłam bramy stadionu. Piłkarz chcąc osłodzić mi ten dzień zabrał mnie do kawiarni, a później do kina. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. W końcu nadszedł wieczór. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w stronę domu.
- Dziękuję, że zabrałeś mnie do kina. Już nie pamiętam kiedy tam byłam. - uśmiechnęłam się
- Ja również nie pamiętam. - odwzajemnił mój uśmiech
Dojechaliśmy do domu. Byłam padnięta. Zrobiliśmy sobie szybką kolację i poszliśmy do sypialni. Długo rozmawialiśmy, aż w końcu nasze powieki się zamknęły. W środku nocy usłyszeliśmy jakieś dźwięki dochodzące z dołu. Łukasz zerwał się z łóżka.
- Poczekaj, zaraz wrócę. - oznajmił wychodząc z pokoju
- Dobrze, ale wracaj szybko. - lekko się uśmiechnęłam
Wygodnie ułożyłam się na łóżku i czekałam na przyjście chłopaka. Zaniepokoiłam się, bo długo nie wracał. Udałam się na duł. Szukałam w mieszkaniu Łukasza. Weszłam do kuchni. Obrońca leżał na posadzce. Z jego głowy sączyła się krew. Zszokowana zadzwoniłam na pogotowie i policję. Nie wiedziałam co się dzieje... Bałam się o niego. Po kilku minutach w domu pojawili się lekarze, którzy wzięli Łukasza na nosze i pojechali z nim do szpitala. Ja migiem się ubrałam po czym złapałam za kluczyki od samochodu i również pojechałam do kliniki. Po pięciu minutach wpadłam do budynku. Udałam się do recepcji.
- Przed chwilą przywieziono tu Łukasza! - mówiłam z przejęciem
- Jakiego Łukasza? - spytała starsza pani
- Pi... Pisz.. Piszczka! - wydukałam niewyraźnie
- Aaa... Tego piłkarza! - zaczęła - Jest pani z rodziny?
- Jestem jego dziewczyną! - zdenerwowałam się
- Każda by mogła teraz tu przyjść i tak powiedzieć, nie mogę udzielić pani żadnych informacji. - odparła odwracając się ode mnie
Kiedy tylko to usłyszałam wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Kuby. Za pierwszym razem chłopak nie odebrał dopiero za drugim raczył nacisnąć zieloną słuchawkę.
- Kuba! - krzyknęłam - Łukasz... Szpital... Stara ropucha nie chce mi udzielić informacji!!!
- Uspokój się! Jaki szpital? O co chodzi! - spytał zaspany lecz przejęty
- Przyjeżdżaj zaraz, bo zwariuję! - krzyknęłam po czym podałam koledze adres
Po kilkunastu minutach Błaszczykowski pojawił się w szpitalu.
- Kuba! Powiedz tej ropusze, że jestem dziewczyną Łukasza, bo jeżeli zaraz nie dowiem się co mu jest to kogoś rozerwę! - panikowałam gestykulując
- Spokojnie.. Zaraz jej wszystko powiem. - przytulił mnie
W trakcie rozmowy Jakuba z tą panią, ja siedziałam na krześle z twarzą schowaną w dłoniach. Po krótkim czasie chłopak usiadł obok mnie.
- Robią mu teraz jakieś badania, długo to potrwa. Z resztą dziś się już z nim nie zobaczysz, bo czas na wizyty się skończył. Zawiozę cię do domu. - zaproponował
- Nie, zostanę tu z nim. - powiedziałam ziewając
- Właśnie widzę... Chodź, jutro rano do niego przyjedziesz. - uśmiechnął się
- Ale przecież mamy trening! - zauważyłam
- Wytłumaczę Jurgenowi dlaczego cię nie ma, a teraz chodź do auta. - pociągnął mnie za rękę
- Dobrze, ale ja pojadę swoim samochodem. - oznajmiłam niezadowolona
- Niech ci będzie.... - odparł zrezygnowany
Jadąc do domu rozmyślałam dlaczego to stało się właśnie Łukaszowi.. To było straszne, nie mogłam się z tym pogodzić. Przecież nawet nie wiedziałam co mu jest. Przed domem stała jeszcze policja. Musiałam się jutro również udać na pobliską komendę. Weszłam do mieszkania. Zmęczona poszłam do sypialni. Rozebrałam się i położyłam do łóżka. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
------------
Patrycja Winiarska
Następnego dnia obudziłam się w ramionach Łukasza. Moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej. Myślałam, że śpi dlatego nie chciałam się ruszać. Lecz on zaczął rozmowę.
- Widzę, że już nie śpisz. - powiedział głaszcząc mnie po włosach
- Tak. - odpowiedziałam, po czym złożyłam na jego ustach pocałunek
- A to za co? - spytał
- Za to, że jesteś przy mnie. - odparłam przytulając się do niego
Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni robić śniadanie. Padło na naleśniki. W przygotowywaniu ich było dużo zabawy. Po raz pierwszy w życiu ktoś rzucał mnie mąką.. A ja kogoś jajkami.. Najgorsze było to, że nadal trzymał mnie kac po wczorajszych urodzinach.
- Dobra, ciasto już mamy. Teraz trzeba wykołować kogoś kto to usmaży. - zaśmiałam się
- O to nie musisz się martwić, ja je usmażę. - wyszczerzył się
- Jesteś tego pewien? Tak na 100%? - spytałam patrząc mu się prosto w oczy
- Tak, teraz idź do salonu. Ja zaraz przyjdę. - oznajmił po czym zamknął drzwi od kuchni
Posłusznie udałam się do salonu. Lecz to tak długo trwało, że szybko udałam się do pobliskiego sklepu. Kupiłam gazetę i wróciłam się do domu. Usiadłam na sofę i otworzyłam gazetę. Nie wierzyłam, po prostu mnie zamurowało kiedy zobaczyłam siebie, Łukasza, Anię, Mario, Marco i Kubę mocno wstawionych. Szybko wstałam z sofy i udałam się do kuchni.
- Mówiłem ci żebyś poczekała. - powiedział Łukasz odwracając się
- Popatrz na to! - krzyknęłam załamana
- Ej, spokojnie przecież to tylko jedno zdjęcie. - odparł ze spokojem
- Tylko?! Co ludzie sobie o nas pomyślą? - usiadłam na krześle i schowałam twarz w rękach
- Wszystko będzie dobrze. Mówię ci, każdy wie, że to co piszą w gazetach to stek bzdur. - oznajmił siadając obok mnie
- Ale je czytają!.. - załamałam się - A co na to powie trener?
- On o wszystkim wie, przecież był na imprezie.. Kochanie, nie martw się i idź do salonu. Zaraz przyniosę śniadanie. - uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie
Po chwili znów znalazłam się w salonie. Łukasz przyniósł naleśniki. Były pyszne. W pewnym momencie coś kazało mi spojrzeć na zegarek.
- Cholera jasna! - zaklęłam - Za 5 minut muszę być na stadionie!
- O kurcze.. Spóźnisz się.. Chodź szybko zawiozę cię, może moje sportowe auto da radę. - rzekł łapiąc za moją torbę treningową
Wybiegliśmy z domu jak oparzeni, Łukasz jechał na prawdę szybko, dzięki czemu o równej 11 stawiłam się na murawie. Wszyscy byliśmy bardzo skacowani.. Moje urodziny dawały się nam ostro we znaki.. Trener widząc nasze zmęczenie robił wszystko byśmy ten trening zapamiętały do końca życia i jeden dzień dłużej. Był nieugięty, żadne argumenty do niego nie przemawiały. By zrobić nam na złość przedłużył trening o godzinę więc z murawy zeszłyśmy dopiero po 15:00. Łukasz bardzo mi współczuł. Kiedy przebrałam się w normalny strój opuściłam bramy stadionu. Piłkarz chcąc osłodzić mi ten dzień zabrał mnie do kawiarni, a później do kina. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. W końcu nadszedł wieczór. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w stronę domu.
- Dziękuję, że zabrałeś mnie do kina. Już nie pamiętam kiedy tam byłam. - uśmiechnęłam się
- Ja również nie pamiętam. - odwzajemnił mój uśmiech
Dojechaliśmy do domu. Byłam padnięta. Zrobiliśmy sobie szybką kolację i poszliśmy do sypialni. Długo rozmawialiśmy, aż w końcu nasze powieki się zamknęły. W środku nocy usłyszeliśmy jakieś dźwięki dochodzące z dołu. Łukasz zerwał się z łóżka.
- Poczekaj, zaraz wrócę. - oznajmił wychodząc z pokoju
- Dobrze, ale wracaj szybko. - lekko się uśmiechnęłam
Wygodnie ułożyłam się na łóżku i czekałam na przyjście chłopaka. Zaniepokoiłam się, bo długo nie wracał. Udałam się na duł. Szukałam w mieszkaniu Łukasza. Weszłam do kuchni. Obrońca leżał na posadzce. Z jego głowy sączyła się krew. Zszokowana zadzwoniłam na pogotowie i policję. Nie wiedziałam co się dzieje... Bałam się o niego. Po kilku minutach w domu pojawili się lekarze, którzy wzięli Łukasza na nosze i pojechali z nim do szpitala. Ja migiem się ubrałam po czym złapałam za kluczyki od samochodu i również pojechałam do kliniki. Po pięciu minutach wpadłam do budynku. Udałam się do recepcji.
- Przed chwilą przywieziono tu Łukasza! - mówiłam z przejęciem
- Jakiego Łukasza? - spytała starsza pani
- Pi... Pisz.. Piszczka! - wydukałam niewyraźnie
- Aaa... Tego piłkarza! - zaczęła - Jest pani z rodziny?
- Jestem jego dziewczyną! - zdenerwowałam się
- Każda by mogła teraz tu przyjść i tak powiedzieć, nie mogę udzielić pani żadnych informacji. - odparła odwracając się ode mnie
Kiedy tylko to usłyszałam wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Kuby. Za pierwszym razem chłopak nie odebrał dopiero za drugim raczył nacisnąć zieloną słuchawkę.
- Kuba! - krzyknęłam - Łukasz... Szpital... Stara ropucha nie chce mi udzielić informacji!!!
- Uspokój się! Jaki szpital? O co chodzi! - spytał zaspany lecz przejęty
- Przyjeżdżaj zaraz, bo zwariuję! - krzyknęłam po czym podałam koledze adres
Po kilkunastu minutach Błaszczykowski pojawił się w szpitalu.
- Kuba! Powiedz tej ropusze, że jestem dziewczyną Łukasza, bo jeżeli zaraz nie dowiem się co mu jest to kogoś rozerwę! - panikowałam gestykulując
- Spokojnie.. Zaraz jej wszystko powiem. - przytulił mnie
W trakcie rozmowy Jakuba z tą panią, ja siedziałam na krześle z twarzą schowaną w dłoniach. Po krótkim czasie chłopak usiadł obok mnie.
- Robią mu teraz jakieś badania, długo to potrwa. Z resztą dziś się już z nim nie zobaczysz, bo czas na wizyty się skończył. Zawiozę cię do domu. - zaproponował
- Nie, zostanę tu z nim. - powiedziałam ziewając
- Właśnie widzę... Chodź, jutro rano do niego przyjedziesz. - uśmiechnął się
- Ale przecież mamy trening! - zauważyłam
- Wytłumaczę Jurgenowi dlaczego cię nie ma, a teraz chodź do auta. - pociągnął mnie za rękę
- Dobrze, ale ja pojadę swoim samochodem. - oznajmiłam niezadowolona
- Niech ci będzie.... - odparł zrezygnowany
Jadąc do domu rozmyślałam dlaczego to stało się właśnie Łukaszowi.. To było straszne, nie mogłam się z tym pogodzić. Przecież nawet nie wiedziałam co mu jest. Przed domem stała jeszcze policja. Musiałam się jutro również udać na pobliską komendę. Weszłam do mieszkania. Zmęczona poszłam do sypialni. Rozebrałam się i położyłam do łóżka. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
------------
Patrycja Winiarska
sobota, 20 lipca 2013
Rozdział 17
(Adriana)
Rano wstałam wcześniej niż zawsze i razem z Anią zapakowałyśmy prezent dla Patrycji , to znaczy Ania go pakowała, a ja próbowałam zapakować ogromny tort do kartonika, w końcu trzeba było go jakoś na Signal Iduna Park przewieść.
O 7 pod naszym blokiem był już Kuba, który zawiózł nas, tort i prezent na stadion.
Tam można było zobaczyć już większość osób, stoły, napoje, Kwiaty i prezenty.
-Hej - przywitałam się z Marco, ten jednak był bardziej zainteresowany moją przyjaciółką, uśmiechnęłam się tylko i poszłam szukać Kuby. Stał i gadał z Łukaszem.
-Co tak plotkujecie?- spytałam uśmiechnięta mimo wczesnej pory.
-Pokazuje Kubie prezent dla Patrycji- powiedział Piszczu , a chwilę potem moim oczom ukazała się bransoletka z napisem "forever". Była śliczna wiedziałam , że spodoba się Pati.
Około 10 na stadion przyjechała Patrycja. Weszła do szatni gdzie jak zawsze czekały na nią koleżanki z drużyny. Gdy przebrała się , dostałyśmy smsa od Violetty , że już tu idzie. Pochowaliśmy się więc na trybunach. Na środku stał tylko Łukasz.
Gdy Patrycja weszła na murawę i zobaczyła to wszystko zdziwiła się.
-Łukasz? Ale co to?
-Niespodzianka!-krzyknęliśmy wszyscy wyskakując z za krzesełek, A trochę nas tam było, sztab szkoleniowy, damska drużyna, męska, masażyści itd.
-To dla Ciebie- powiedział wręczając jej bransoletkę.
-Łukasz, nie musiałeś.- powiedziała wzruszona
Potem każdy z Nas po kolei podchodził do Patrycji i dawał jej prezent.
-Wszystkiego najlepszego kochana !- powiedziałam wręczając jej prezent. Była to koszulka z naszym, zdjęciem z jakiegoś meczu. oraz nowy strój do biegania.
Po prezentach zasiadłyśmy do stołu. Miałam tylko nadzieję , że to co upiekłyśmy z Anią będzie zjadliwe , bo nigdy nie byłyśmy dobrymi kucharkami.
-Pyszny tort , Kto robił? - zapytał Marco Reus
-My. -powiedziała siedząca obok Anna wskazując na mnie palcem
-Naprawdę pyszny -powiedział patrząc jej w oczy.
Myślałam , ze padnę ze śmiechu i nie wstanę już z murawy.
Potem Była muzyka, i śpiewanie sobie sto lat, w ...różnych językach. Kloppo zawsze twierdził, ze jak śpiewają to Polacy to brzmi jak stypa, jednak teraz 4 Polaków dała czadu i Kloppo chyba zmienił zdanie , na zawsze.
Jednak chyba największą niespodziankę wymyślił Marco. Nagle dostał sms i wyszedł ze stadionu, wrócił po 10 minutach z ... Mario Gotze. Każdy z nas nie wierzył własnym oczom , nawet nasz "wszystko wiedzący " Jurgen.
-Trener coś o tym wiedział?-spytałam , bo siedział koło mnie
-Nie miałem pojęcia
Nagle jednak wszyscy mieli ochotę rzucić się mu na szyję. Jednak on podszedł do Pati i dał jej prezent. Potem już gadania było bez końca. Tańczyliśmy, gadaliśmy , poznawaliśmy się na nowo. Było super. Puścili wolną piosenkę...dla Łukasza i Patrycji. Jak miło było sobie tak popatrzyć na szczęście znajomych. Kuba mnie przytulił. I nagle wszystkie pary zaczęły tańczyć. Wzrokiem tylko poszukałam Ani. Tańczyła raz Marco , raz z Gotze , a potem tańczyli w 3.
Potem impreza trwała w najlepsze gdy na stole pojawił się... alkohol. No i się zaczęło . W Szczególności chłopacy. Mario i Marco tak byli szczęśliwi , że znowu się spotykają, że postanowili to uczcić. Szkoda, że aż tak hucznie. Każdy dobrze się bawił , gdy nagle usłyszeliśmy głos Marco.
Wszyscy pobiegli do nich. Niestety trzeba było ich rozdzielać , gdyż zaczęli się oni bić o... Anie jak to się później okazało.
Odciągnęliśmy ich w końcu od siebie , ale do prostych zadań to to nie należało.
Zawiozłam Marco do domu, bo chyba tylko ja tam nie piłam, gdyż nie mogłam łączyć leków z alkoholem. Trzeba było zająć się jeszcze Mario. Patrycja stwierdziła , że odstąpi mu na ten czas swoje mieszkanko w bloku na 3 piętrze.
Więc i jego tam zawiozłam. Potem, niestety impreza zaczynała się kończyć. Chyba w życiu , w jeden dzień nie zrobiłam tyle kilometrów cały czas kogoś odwożąc.
Na koniec zawiozłam Kubę do domu.
-na pewno Cię mogę w takim stanie zostawić?- zapytałam patrząc na niego.
-Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak.STOOOO LATTTTT PAtiiiiiiiiiiiiiiiiii!- zaczą się wydzierać.
-Kuba jest już po 24 , cicho bądź. Dobra zostawiam Cię , ale masz być grzeczny!
-Zawsze proszę Pani.
Pomachałam głową i pojechałyśmy z Anią do domu. Tam do 2 w nocy próbował dobijać się do nas zakochany w Ani Mario. To była raczej nie przespana noc.
--------------------
Pisała Adriana Pilska
Rano wstałam wcześniej niż zawsze i razem z Anią zapakowałyśmy prezent dla Patrycji , to znaczy Ania go pakowała, a ja próbowałam zapakować ogromny tort do kartonika, w końcu trzeba było go jakoś na Signal Iduna Park przewieść.
O 7 pod naszym blokiem był już Kuba, który zawiózł nas, tort i prezent na stadion.
Tam można było zobaczyć już większość osób, stoły, napoje, Kwiaty i prezenty.
-Hej - przywitałam się z Marco, ten jednak był bardziej zainteresowany moją przyjaciółką, uśmiechnęłam się tylko i poszłam szukać Kuby. Stał i gadał z Łukaszem.
-Co tak plotkujecie?- spytałam uśmiechnięta mimo wczesnej pory.
-Pokazuje Kubie prezent dla Patrycji- powiedział Piszczu , a chwilę potem moim oczom ukazała się bransoletka z napisem "forever". Była śliczna wiedziałam , że spodoba się Pati.
Około 10 na stadion przyjechała Patrycja. Weszła do szatni gdzie jak zawsze czekały na nią koleżanki z drużyny. Gdy przebrała się , dostałyśmy smsa od Violetty , że już tu idzie. Pochowaliśmy się więc na trybunach. Na środku stał tylko Łukasz.
Gdy Patrycja weszła na murawę i zobaczyła to wszystko zdziwiła się.
-Łukasz? Ale co to?
-Niespodzianka!-krzyknęliśmy wszyscy wyskakując z za krzesełek, A trochę nas tam było, sztab szkoleniowy, damska drużyna, męska, masażyści itd.
-To dla Ciebie- powiedział wręczając jej bransoletkę.
-Łukasz, nie musiałeś.- powiedziała wzruszona
Potem każdy z Nas po kolei podchodził do Patrycji i dawał jej prezent.
-Wszystkiego najlepszego kochana !- powiedziałam wręczając jej prezent. Była to koszulka z naszym, zdjęciem z jakiegoś meczu. oraz nowy strój do biegania.
Po prezentach zasiadłyśmy do stołu. Miałam tylko nadzieję , że to co upiekłyśmy z Anią będzie zjadliwe , bo nigdy nie byłyśmy dobrymi kucharkami.
-Pyszny tort , Kto robił? - zapytał Marco Reus
-My. -powiedziała siedząca obok Anna wskazując na mnie palcem
-Naprawdę pyszny -powiedział patrząc jej w oczy.
Myślałam , ze padnę ze śmiechu i nie wstanę już z murawy.
Potem Była muzyka, i śpiewanie sobie sto lat, w ...różnych językach. Kloppo zawsze twierdził, ze jak śpiewają to Polacy to brzmi jak stypa, jednak teraz 4 Polaków dała czadu i Kloppo chyba zmienił zdanie , na zawsze.
Jednak chyba największą niespodziankę wymyślił Marco. Nagle dostał sms i wyszedł ze stadionu, wrócił po 10 minutach z ... Mario Gotze. Każdy z nas nie wierzył własnym oczom , nawet nasz "wszystko wiedzący " Jurgen.
-Trener coś o tym wiedział?-spytałam , bo siedział koło mnie
-Nie miałem pojęcia
Nagle jednak wszyscy mieli ochotę rzucić się mu na szyję. Jednak on podszedł do Pati i dał jej prezent. Potem już gadania było bez końca. Tańczyliśmy, gadaliśmy , poznawaliśmy się na nowo. Było super. Puścili wolną piosenkę...dla Łukasza i Patrycji. Jak miło było sobie tak popatrzyć na szczęście znajomych. Kuba mnie przytulił. I nagle wszystkie pary zaczęły tańczyć. Wzrokiem tylko poszukałam Ani. Tańczyła raz Marco , raz z Gotze , a potem tańczyli w 3.
Potem impreza trwała w najlepsze gdy na stole pojawił się... alkohol. No i się zaczęło . W Szczególności chłopacy. Mario i Marco tak byli szczęśliwi , że znowu się spotykają, że postanowili to uczcić. Szkoda, że aż tak hucznie. Każdy dobrze się bawił , gdy nagle usłyszeliśmy głos Marco.
Wszyscy pobiegli do nich. Niestety trzeba było ich rozdzielać , gdyż zaczęli się oni bić o... Anie jak to się później okazało.
Odciągnęliśmy ich w końcu od siebie , ale do prostych zadań to to nie należało.
Zawiozłam Marco do domu, bo chyba tylko ja tam nie piłam, gdyż nie mogłam łączyć leków z alkoholem. Trzeba było zająć się jeszcze Mario. Patrycja stwierdziła , że odstąpi mu na ten czas swoje mieszkanko w bloku na 3 piętrze.
Więc i jego tam zawiozłam. Potem, niestety impreza zaczynała się kończyć. Chyba w życiu , w jeden dzień nie zrobiłam tyle kilometrów cały czas kogoś odwożąc.
Na koniec zawiozłam Kubę do domu.
-na pewno Cię mogę w takim stanie zostawić?- zapytałam patrząc na niego.
-Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak.STOOOO LATTTTT PAtiiiiiiiiiiiiiiiiii!- zaczą się wydzierać.
-Kuba jest już po 24 , cicho bądź. Dobra zostawiam Cię , ale masz być grzeczny!
-Zawsze proszę Pani.
Pomachałam głową i pojechałyśmy z Anią do domu. Tam do 2 w nocy próbował dobijać się do nas zakochany w Ani Mario. To była raczej nie przespana noc.
--------------------
Pisała Adriana Pilska
piątek, 19 lipca 2013
Rozdział 16
(Patrycja)
Następnego dnia razem z Łukaszem pojechaliśmy do Ady. Tam czekała nas miła niespodzianka. Drzwi otworzyła nam Ania. Wiedziałam tylko tyle, że jest ona przyjaciółką Ady.
- Cześć, wejdźcie. - powiedziała otwierając szerzej drzwi
- Jest Ada? - spytałam ściągając szpilki
- Jasne, zaraz ją zawołam. - zaczęła - Chcecie coś do picia?
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam
W tej chwili Ania poszła po Adrianę. Spojrzałam na zegarek, za godzinę musiałam być obecna na stadionie. Po chwili zaspana Ada wkroczyła do kuchni.
- No siemka, jak się czujesz? - spytałam przytulając koleżankę
- Nie narzekam, choć mogłoby być lepiej.. - oznajmiła łapiąc za czajnik - A ty czasami nie spóźnisz się na trening?
- Niee.. Mam jeszcze pół godziny. - uśmiechnęłam się
- Co będziesz później robić Pati? - zapytał szczerząc się Łukasz
- Nie wiem, miałam zamiar zaprosić was dziewczyny na trening, a później na kawkę. - spojrzałam na koleżanki
- My mamy już inne plany, musimy iść do centrum handlowego... - oznajmiła Ania patrząc na Adrianę
- Spoko, to zrozumiałe. - wymusiłam uśmiech - My musimy już iść
- Do zobaczenia. - powiedziały na raz
Wyszliśmy z mieszkania Ady i od razu wybraliśmy się na stadion. Szybko tam doszliśmy. Ja poszłam do szatni, a Łukasz na trybuny. Migiem się przebrałam i wyszłam na murawę. Trener nie chciał zbytnio przeciągać i rozkazał nam przebiegnięcie 10 kółek. Trening był świetny. Cały czas się śmiałyśmy, jak nie z Jurgena to znowu z Łukasza. W końcu ta cała maskarada dobiegła końca. Razem z dziewczynami poszłyśmy się przebrać. Kiedy wychodziłam z szatni doznałam szoku nasz kochany trener całował się z panią pielęgniarką. Stanęłam jak wryta, lecz postanowiłam nie przeszkadzać zakochanym. Wyszłam ze stadionu. Zdziwiłam się, bo umówiłam się pod nim z Łukaszem, lecz nigdzie go nie było.. Poszłam do domu. Miałam nadzieję, że tam go spotkam. Tego dnia było mi dane nie raz doznawać szoku, gdyż gdy weszłam do domu ujrzałam drogę usłaną płatkami róż, prowadziła ona do sypialni, w której nikogo nie było... Na łóżku leżała karteczka:
"Idź do łazienki, tam coś na ciebie czeka,
przebież się i wejdź do sypialni."
Tak jak było napisane na kartce, poszłam do łazienki, na szafce leżała koszula nocna i róża. Z minuty na minutę byłam coraz bardziej zdziwiona. Przebrałam się w nową rzecz po czym weszłam do sypialni. Tam na łóżku czekał na mnie Łukasz. Kiedy tylko mnie zobaczył od razu wstał. Stanął na przeciwko mnie i spojrzał mi się prosto w oczy.
- Kocham cię. - szepnął mi do ucha
- Ja ciebie też.. - odparłam
Nasze wargi się złączyły. Łukasz wziął mnie na ręce, po czym delikatnie ułożył mnie na łóżku. Zaczęliśmy się namiętnie całować... Gdy nagle zadzwonił telefon..
- To trener. - powiedział niezadowolony patrząc w ekran
- Odbierz, może to coś ważnego.. - nakazałam
- Halo? Ale coś się stało?... Jestem w domu.... No dobrze... Zaraz będę....
- I co? - spytałam ironicznie
- Muszę jechać na stadion... Trener coś wymyślił... Przepraszam... - odpowiedział ze smutną miną
- Oj.. nic się nie stało.. Powtórzymy to. - lekko się uśmiechnęłam - Idź już.
- No dobrze, to do zobaczenia kochana. - czule mnie pocałował, po czym wyszedł z sypialni
Zrezygnowana ułożyłam się do snu..
------------
Pisała Patrycja Winiarska
Następnego dnia razem z Łukaszem pojechaliśmy do Ady. Tam czekała nas miła niespodzianka. Drzwi otworzyła nam Ania. Wiedziałam tylko tyle, że jest ona przyjaciółką Ady.
- Cześć, wejdźcie. - powiedziała otwierając szerzej drzwi
- Jest Ada? - spytałam ściągając szpilki
- Jasne, zaraz ją zawołam. - zaczęła - Chcecie coś do picia?
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam
W tej chwili Ania poszła po Adrianę. Spojrzałam na zegarek, za godzinę musiałam być obecna na stadionie. Po chwili zaspana Ada wkroczyła do kuchni.
- No siemka, jak się czujesz? - spytałam przytulając koleżankę
- Nie narzekam, choć mogłoby być lepiej.. - oznajmiła łapiąc za czajnik - A ty czasami nie spóźnisz się na trening?
- Niee.. Mam jeszcze pół godziny. - uśmiechnęłam się
- Co będziesz później robić Pati? - zapytał szczerząc się Łukasz
- Nie wiem, miałam zamiar zaprosić was dziewczyny na trening, a później na kawkę. - spojrzałam na koleżanki
- My mamy już inne plany, musimy iść do centrum handlowego... - oznajmiła Ania patrząc na Adrianę
- Spoko, to zrozumiałe. - wymusiłam uśmiech - My musimy już iść
- Do zobaczenia. - powiedziały na raz
Wyszliśmy z mieszkania Ady i od razu wybraliśmy się na stadion. Szybko tam doszliśmy. Ja poszłam do szatni, a Łukasz na trybuny. Migiem się przebrałam i wyszłam na murawę. Trener nie chciał zbytnio przeciągać i rozkazał nam przebiegnięcie 10 kółek. Trening był świetny. Cały czas się śmiałyśmy, jak nie z Jurgena to znowu z Łukasza. W końcu ta cała maskarada dobiegła końca. Razem z dziewczynami poszłyśmy się przebrać. Kiedy wychodziłam z szatni doznałam szoku nasz kochany trener całował się z panią pielęgniarką. Stanęłam jak wryta, lecz postanowiłam nie przeszkadzać zakochanym. Wyszłam ze stadionu. Zdziwiłam się, bo umówiłam się pod nim z Łukaszem, lecz nigdzie go nie było.. Poszłam do domu. Miałam nadzieję, że tam go spotkam. Tego dnia było mi dane nie raz doznawać szoku, gdyż gdy weszłam do domu ujrzałam drogę usłaną płatkami róż, prowadziła ona do sypialni, w której nikogo nie było... Na łóżku leżała karteczka:
"Idź do łazienki, tam coś na ciebie czeka,
przebież się i wejdź do sypialni."
Tak jak było napisane na kartce, poszłam do łazienki, na szafce leżała koszula nocna i róża. Z minuty na minutę byłam coraz bardziej zdziwiona. Przebrałam się w nową rzecz po czym weszłam do sypialni. Tam na łóżku czekał na mnie Łukasz. Kiedy tylko mnie zobaczył od razu wstał. Stanął na przeciwko mnie i spojrzał mi się prosto w oczy.
- Kocham cię. - szepnął mi do ucha
- Ja ciebie też.. - odparłam
Nasze wargi się złączyły. Łukasz wziął mnie na ręce, po czym delikatnie ułożył mnie na łóżku. Zaczęliśmy się namiętnie całować... Gdy nagle zadzwonił telefon..
- To trener. - powiedział niezadowolony patrząc w ekran
- Odbierz, może to coś ważnego.. - nakazałam
- Halo? Ale coś się stało?... Jestem w domu.... No dobrze... Zaraz będę....
- I co? - spytałam ironicznie
- Muszę jechać na stadion... Trener coś wymyślił... Przepraszam... - odpowiedział ze smutną miną
- Oj.. nic się nie stało.. Powtórzymy to. - lekko się uśmiechnęłam - Idź już.
- No dobrze, to do zobaczenia kochana. - czule mnie pocałował, po czym wyszedł z sypialni
Zrezygnowana ułożyłam się do snu..
------------
Pisała Patrycja Winiarska
czwartek, 18 lipca 2013
Rozdział 15
(Adriana)
Wcześnie rano do sali przyszedł lekarz. Miał dla mnie dobrą wiadomość. Dał mi wypis. Od razu z radością zadzwoniłam do Kuby.
Błaszczykowski przyjechał po 30 minutach.
-A ty co taki nie wyspany? - spytałam rzucając mu się na szyję!
-A weź nic nie mów, po wczorajszym meczu była impreza, pojechałem po Łukasza i Pati. Nawet nie wiesz jak oni wyglądali...
-Chyba tylko mogę się domyślić. Jedźmy do nich!- zaproponowałam z uśmiechem
-A nie powinnaś najpierw jechać do domu?- zapytał
-Hmm..pojedźmy do sklepu , nie mamy nic w lodówce , Ania nic nie jadła.
-No niech Ci będzie. Ale i tak twierdze, że powinnaś odpoczywać
-Oj Kuba, Kuba...
Pojechaliśmy do sklepu , a potem zawieźliśmy rzeczy i zakupy do domu.
Ruszyliśmy pod domu Łukasza, gdy tam weszliśmy tylko złapaliśmy się za głowę.
-Kuba, Co tu się działo.?-zapytałam
- Ja nie wiem, Ja tu ich tylko przywiozłem.
-Patrycja, Łukasz- zaczęliśmy ich wołać
Nagle zobaczyłam Łukasza, który spał na podłodze zalany w trupa.
-Kuba zajmij się nim , ja idę szukać Pati.
Ten zaczął się śmiać i dobudzać Piszcza
Szukając Patrycji usłyszałam tylko
-Ja ******, jak One będą tak , każdy mecz wygrywać to do Finału nie do żyję- powiedział Piszczek i znowu położył się spać.
Ja zobaczyłam Patrycję, która leżała na łóżku Łukasza, już prawie z tego łóżka spadła, podbiegłam szybko i położyłam ją .
-Co?? Jak??-spytała Budząc się
-Oj Pati...
-Ada? Co ty tu robisz? - spytała zdziwiona Patrycja
- Oj... Pati, Pati śpij. Potem pogadamy. Gratuluję.-powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół i zaczęłam sprzątać salon.
-Ja to posprzątam. -powiedział Piszczek - Ale kac...
-Hahahhah ty się lepiej kładź Piszczek , bo zaraz się na własnych nogach nie utrzymasz.
Zaczęłam sprzątać salon Łukasza. Zrobiłam ile się dało i razem z Kubą pojechałam do Ani.
-Hej!- przywitałam się z przyjaciółką.
Kuba jeszcze się wahał, czy można nas same zostawić. Jednak wyszedł i pojechał do domu.
Cały dzień gadałyśmy, było jak za dawnych czasów.
-Hej, a może pójdziesz na trening ze mną, na trybuny.
-Ada proszę cię....
-no wiem, że ty nie przepadasz za piłką nożną, ale...
-No niech ci będzie..
-Ale idziemy na męski trening?
-Hmm no spoko.- odpowiedziała nie chętnie Ania.
Wieczorem zadzwonił Kuba, spytał się czy wszystko okej.
-To słodkie - powiedziała Anna
Około 21 do drzwi ktoś zapukał, mimo wszystko przestraszyłam się. Jednak sprawdziłam i był to... Marco Reus.
-Hej? Co ty tu robisz? -spytał zdziwiona.
- Przyszedłem pogadać o Mario. Powiedziałaś , że jak będę chciał pogadać to mogę do Ciebie , albo do Pati przyjść.
-Pati nie ma . Jest u Łukasza.
-Wiem, dlatego przyszedłem do Ci..- Popatrzył na Anie. Nie wierzyłam ! Wyglądał jak ta pielęgniarka , gdy zobaczyła Kloppo.
-Wejdź! ANIA to jest MARCO. MARCO to jest ANIA. -przedstawiłam ich sobie. Wzrok Ani mówił sam za siebie. Anna nie chciała raczej szukać sobie nowego chłopaka, ale zobaczymy...
Marco poszedł o 24 , i to tylko dlatego, że przypomniałam mu, że jutro trening.
Zasnęłyśmy od razu.
---------------
Pisała Adriana Pilska
Wcześnie rano do sali przyszedł lekarz. Miał dla mnie dobrą wiadomość. Dał mi wypis. Od razu z radością zadzwoniłam do Kuby.
Błaszczykowski przyjechał po 30 minutach.
-A ty co taki nie wyspany? - spytałam rzucając mu się na szyję!
-A weź nic nie mów, po wczorajszym meczu była impreza, pojechałem po Łukasza i Pati. Nawet nie wiesz jak oni wyglądali...
-Chyba tylko mogę się domyślić. Jedźmy do nich!- zaproponowałam z uśmiechem
-A nie powinnaś najpierw jechać do domu?- zapytał
-Hmm..pojedźmy do sklepu , nie mamy nic w lodówce , Ania nic nie jadła.
-No niech Ci będzie. Ale i tak twierdze, że powinnaś odpoczywać
-Oj Kuba, Kuba...
Pojechaliśmy do sklepu , a potem zawieźliśmy rzeczy i zakupy do domu.
Ruszyliśmy pod domu Łukasza, gdy tam weszliśmy tylko złapaliśmy się za głowę.
-Kuba, Co tu się działo.?-zapytałam
- Ja nie wiem, Ja tu ich tylko przywiozłem.
-Patrycja, Łukasz- zaczęliśmy ich wołać
Nagle zobaczyłam Łukasza, który spał na podłodze zalany w trupa.
-Kuba zajmij się nim , ja idę szukać Pati.
Ten zaczął się śmiać i dobudzać Piszcza
Szukając Patrycji usłyszałam tylko
-Ja ******, jak One będą tak , każdy mecz wygrywać to do Finału nie do żyję- powiedział Piszczek i znowu położył się spać.
Ja zobaczyłam Patrycję, która leżała na łóżku Łukasza, już prawie z tego łóżka spadła, podbiegłam szybko i położyłam ją .
-Co?? Jak??-spytała Budząc się
-Oj Pati...
-Ada? Co ty tu robisz? - spytała zdziwiona Patrycja
- Oj... Pati, Pati śpij. Potem pogadamy. Gratuluję.-powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół i zaczęłam sprzątać salon.
-Ja to posprzątam. -powiedział Piszczek - Ale kac...
-Hahahhah ty się lepiej kładź Piszczek , bo zaraz się na własnych nogach nie utrzymasz.
Zaczęłam sprzątać salon Łukasza. Zrobiłam ile się dało i razem z Kubą pojechałam do Ani.
-Hej!- przywitałam się z przyjaciółką.
Kuba jeszcze się wahał, czy można nas same zostawić. Jednak wyszedł i pojechał do domu.
Cały dzień gadałyśmy, było jak za dawnych czasów.
-Hej, a może pójdziesz na trening ze mną, na trybuny.
-Ada proszę cię....
-no wiem, że ty nie przepadasz za piłką nożną, ale...
-No niech ci będzie..
-Ale idziemy na męski trening?
-Hmm no spoko.- odpowiedziała nie chętnie Ania.
Wieczorem zadzwonił Kuba, spytał się czy wszystko okej.
-To słodkie - powiedziała Anna
Około 21 do drzwi ktoś zapukał, mimo wszystko przestraszyłam się. Jednak sprawdziłam i był to... Marco Reus.
-Hej? Co ty tu robisz? -spytał zdziwiona.
- Przyszedłem pogadać o Mario. Powiedziałaś , że jak będę chciał pogadać to mogę do Ciebie , albo do Pati przyjść.
-Pati nie ma . Jest u Łukasza.
-Wiem, dlatego przyszedłem do Ci..- Popatrzył na Anie. Nie wierzyłam ! Wyglądał jak ta pielęgniarka , gdy zobaczyła Kloppo.
-Wejdź! ANIA to jest MARCO. MARCO to jest ANIA. -przedstawiłam ich sobie. Wzrok Ani mówił sam za siebie. Anna nie chciała raczej szukać sobie nowego chłopaka, ale zobaczymy...
Marco poszedł o 24 , i to tylko dlatego, że przypomniałam mu, że jutro trening.
Zasnęłyśmy od razu.
---------------
Pisała Adriana Pilska
środa, 17 lipca 2013
Rozdział 14
(Patrycja)
Nadszedł upragniony dzień meczu. Tego dnia obudziłam się bardzo szybko, co nie zdarzało mi się dość często. Mecz miał się zacząć o godzinie 16:00 więc miałam jeszcze trochę czasu na siedzenie w domu. Zeszłam do kuchni na śniadanie, na stole spostrzegłam kartkę z napisem:
"Jestem na treningu.
Przyjadę po ciebie o 12:00.
Wtedy udamy się do Ady i Reni."
Zjadłam szybkie śniadanie, po czym poszłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się i czekałam na przyjazd piłkarza. Łukasz pojawił się w domu punktualnie. Rzucił w kąt swoją torbę, poszedł się przebrać i zjadł przygotowany wcześniej obiad.
- To co? Jedziemy? Kuba powiedział mi, że Reni się wczoraj obudziła. - powiedział uśmiechając się
- Oczywiście, przecież muszę się z nimi zobaczyć, zbliża się mecz! - rzuciłam ubierając buty
- No dobrze, poczekaj wezmę tylko kluczyki! - oznajmił sięgając do torby
Wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod szpitalem. Dziwne było to, że nie czułam stresu związanego ze spotkaniem z Bawarkami. W końcu miał być to najważniejszy jak dotąd mecz. Od tego spotkania miało zależeć to, czy dostaniemy się do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Razem z Łukaszem weszłam do sali, w której leżały moje koleżanki. Na mój widok od razu na ich twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy.
- Cześć Pati! - wyszczerzyła się Ada
- No hej! - zaczęłam - Jak się czujecie?
- Ja możliwie, zaraz ma przyjechać Kuba, razem obejrzymy mecz. - powiedziała podnosząc się z łóżka
- A ty Reni? Wszystko w porządku? - spytałam delikatnie siadając obok niej
- Tak, tylko najgorsze jest to, że nie zagram w dzisiejszym meczu, że wam nie pomogę... - widocznie posmutniała i schowała głowę w poduszkę
- Myślę, że poradzimy sobie z Bawarkami. Zrobimy to dla was! - motywowałam samą siebie
- Ty lepiej już leć, trener musi zrobić "rozgrzewkę" przedmeczową. - zażartowała Ada
- Ha, ha... Bardzo śmieszne... Przecież wiesz, że Jurgen nigdy nie robi rozgrzewek tylko poważne, ciężkie treningi... - popatrzałam w okno
- Dobrze kochana, dziewczyny mają rację, lepiej jedźmy już na stadion. - powiedział Łukasz obejmując mnie swoim ramieniem
- Powodzenia! Wierzę w ciebie! Dasz radę! - wykrzyczały koleżanki, kiedy opuszczałam salę
Trening minął bardzo szybko, aż nadeszła godzina meczu. Wszyscy siedzieliśmy w szatni. Trener dawał nam ostatnie wskazówki. W końcu wystarczająco mocno zmotywowane wybiegłyśmy na murawę. Stadion wypełniony był po brzegi. To było niesamowite. Z rzutu monetą wypadło, że to nasza drużyna rozpocznie to spotkanie. Pierwszy gwizdek sędziego. Piłka zaczęła szybko toczyć się po murawie. Pierwszą akcję wyprowadziła Mila, która długim podaniem uaktywniła Sabinę. Ta szybko wbiegła w pole karne i po ziemi posłała piłkę wprost pod moje nogi. Byłabym totalną ciapą gdybym wtedy nie wpakowała piłki do siatki. Już w 2 minucie wyszłyśmy na prowadzenie. Kolejne minuty pierwszej połowy nie przyniosły już żadnych skutków. Szczęśliwe weszłyśmy do szatni, w której czekał na nas trener.
- Gratulację dziewczyny! Jak na razie przebijacie się z łatwością przez bezradną obronę Monachijek. Musicie utrzymać te tempo gry jeszcze tą drugą połowę. Jak wszystko pójdzie po naszej myśli wejdziemy do ćwierćfinałów! - krzyczał trener gestykulując
- Postaramy się pana nie zawieść. - oznajmiła Sabina
Po piętnastominutowej przerwie znów wybiegłyśmy na murawę. Po minach naszych przeciwniczek widać było, że w szatni nieźle się pokłóciły. Drugą połowę rozpoczynały Bawarki. Już w 48 minucie strzeliły wyrównującego gola. Byłam wściekła. Musiałam jak najszybciej znów wyprowadzić naszą drużynę na prowadzenie. W moich myślach krążyło wiele pomysłów na zrobienie akcji. Nagle zorientowałam się, że Martha szykuję się do podania na wolne pole. Pilnując linię spalonego kiedy ta mocno kopnęła w piłkę wystrzeliłam jak z procy. Dopadłam się do futbolówki. Moja szarża w polu karnym trwała w najlepsze, okiwałam dwie Bawarki, po czym posłałam prostopadłe podanie do Mili. Miała ona wystarczająco dużo wolnego miejsca by wyjść na czystą pozycję. Zrobiła to! Mocno kopnęła w piłkę, która chwilę później znalazła się w siatce! Znów nasza drużyna prowadziła. W 68 minucie przyszedł czas na zmiany, nasz trener wykorzystał wszystkie za jednym razem. Bawarki zaraz po zmianach chciały przeprowadzić szybko akcję. Postanowiłam wrócić na swoją połowę i wspomóc linię obrony. Wślizgiem próbowałam odebrać piłkę zawodniczce z numerem 13 na koszulce. Niestety nie trafiłam w futbolówkę i główny arbiter odgwizdał rzut wolny, po czym wręczył mi żółtą kartkę. Byłam na siebie zła. Odległość od bramki była daleka, ale cóż w piłce nożnej nie takie gole się zdarzały... Sędzia wznowił grę. Strzał Monachijki był bardzo niecelny i minął się z wyznaczonym mu celem. Do minuty 76 nic ciekawego się nie działo, były to same nieudane akcje oby dwu zespołów. Na nasze nieszczęście dziewczyny z obrony "zaspały" i zostawiły jedną z naszych przeciwniczek bez krycia. Ta chciała to wykorzystać. Wyszła sam na sam z bramkarzem. Zacisnęłam zęby. Bałam się, że znów stracimy bramkę. Spostrzegłam, iż Hannah wybiega z pola bramkowego. Zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam gwizdek sędziego i gwizd na trybunach. Poczułam, że ktoś łapie mnie za koszulkę i ciągnie w stronę naszej bramki. Otworzyłam oczy. Ujrzałam, że nasza bramkarka zdejmuje rękawice. Natasza wyjaśniła mi, że Hannah dostała czerwoną kartkę za faul.
"O ku*wa, przecież Jurgen wykorzystał już wszystkie zmiany! Gramy bez bramkarza!" - pomyślałam
Podbiegłam do Hannah i wzięłam od niej rękawice. Nikt nie wiedział o co mi chodzi, lecz ja postawiłam sobie nowy cel. Musiałam uchronić naszą drużynę i wejść z nią do ćwierćfinału. Dziewczyny patrzały na mnie ze zdziwieniem. Ja w tym czasie ubierałam rękawice i przygotowywałam się psychicznie na to, co się zaraz stanie. Niestety Hannah sfaulowała Monachijkę w polu karnym, a co za tym idzie? - RZUT KARNY! Jeszcze nigdy nie stałam w bramce, nie licząc czasów dzieciństwa i piłki ręcznej... Wchodząc do bramki kucnęłam i przeżegnałam się. Zawsze byłam pewna siebie i teraz mnie to nie opuszczało. Spojrzałam się w oczy dziewczynie, która miała wykonać jedenastkę. Sędzia zezwolił na strzał. Odczułam, że dziewczyna chce mnie zmylić układem swojego ciała, więc rzuciłam się w lewą stronę. Moje przeczucia były trafne! Nie mogłam uwierzyć, że w moich rękach znalazła się piłka. Mocno ją do siebie przytuliłam. Wstałam. Popatrzałam się na moje koleżanki ich miny były bezcenne. Sama nie mogłam uwierzyć w to czego właśnie dokonałam. Moje koleżanki do mnie podbiegły. Zrobiły na mnie tak zwaną "kanapkę". Byłam wniebowzięta. Po chwilach szczęścia nadeszły chwile grozy. Arbiter główny wznowił grę. Pozostało długich 5 minut do zakończenia tego jakże emocjonującego meczu. Los chciał żebyśmy mecz kończyły w 8 zawodniczek... Niestety, już przy końcu meczu Martha i Mila tak samo jak i Hannah dostały czerwone kartki.. Trzeba przyznać, że nie było zbyt kolorowo.. Ogólnie Monachijki miały ułatwioną sytuację:
Po pierwsze graliśmy w dużym osłabieniu.
Po drugie zamiast profesjonalnego bramkarza, w bramce stałam ja...
Po trzecie mieliśmy tylko dwóch obrońców!
Pod naszą bramką ciągle toczyły się groźne akcje. to cud, że do tej pory nie wpuściłam żadnego gola.. Niestety w doliczonym czasie meczu sędzia niesłusznie podyktował rzut rożny.. Zawodniczki wbiegły za głęboko w pole karne ii... Piłka z łatwością znalazła drogę do siatki.. Sędzia zakończył drugą połowę, nadszedł czas na dogrywkę.... Znów zeszliśmy do szatni. Tym razem mina trenera nie była przyjazna.
- Trudno... Jest jeszcze dogrywka.. A później nie daj Boże.. Rzuty karne.. Patrycja w bramce.. O Jezu... - wydukał trener siedząc na ławce
- Spokojnie.. Trenerze! Dam z siebie wszystko! - krzyknęłam - Poprawka. To MY damy z siebie wszystko!
- Trzymam kciuki! Teraz już musimy wyjść.. - powiedział otwierając drzwi
Znów stanęłam w bramce. Wiedziałam, że skończyły się żarty i muszę dać z siebie 100% dla dobra drużyny! Przecież ten mecz gram również dla Ady i Reni! Gwizdek rozpoczął dogrywkę, która nie przyniosła żadnych rezultatów, pomimo wszelkich starań oby dwu drużyn. Gdzieś w niebie było zapisane, że ten mecz będą musiały rozstrzygnąć rzuty karne.. Pierwszy rzut pewnie wykorzystała Katrin, później pokonała mnie jedna z Monachijek także było 1:1. Kolejna seria i kolejne wykorzystane karne 2:2. Chwilę później jakimś cudem udało mi się obronić jedenastkę, co dało prowadzenie naszej drużynie 3:2. Kolejną serię wykorzystały oby dwie drużyny 4:3. Podchodząc do obrony ostatniego karnego miałam ciarki na plecach. Bałam się, że go nie obronię, a nam nie uda się strzelić zwycięskiego gola. Na moje szczęście Monachijka w chwilę przed karnym spojrzała się w moje pełne pewności siebie oczy i nie trafiła w bramkę. Rzuty karne skończyły się wynikiem 5:3. Wszystkie byłyśmy bardzo szczęśliwe. Z resztą kto by nie był! W końcu dostałyśmy się do ćwierćfinałów! Uradowane takim obrotem spraw udałyśmy się najpierw do szatni by się przebrać, a później na pomeczowe After Party. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To był SMS.
Gratulujemy!! ~ Reni i Ada
Kiedy przeczytałam tego SMS'a uśmiech pojawił się na mojej twarzy. A wracając do After Party:
Moim imprezowym towarzyszem był Łukasz. Oboje bardzo cieszyliśmy się z wygranej. Na imprezie mocno to oblaliśmy.. Wiem, że do domu odwoził nas Kuba.. A co się działo potem, po prostu nie pamiętam.
------------
Pisała Patrycja Winiarska
Nadszedł upragniony dzień meczu. Tego dnia obudziłam się bardzo szybko, co nie zdarzało mi się dość często. Mecz miał się zacząć o godzinie 16:00 więc miałam jeszcze trochę czasu na siedzenie w domu. Zeszłam do kuchni na śniadanie, na stole spostrzegłam kartkę z napisem:
"Jestem na treningu.
Przyjadę po ciebie o 12:00.
Wtedy udamy się do Ady i Reni."
Zjadłam szybkie śniadanie, po czym poszłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się i czekałam na przyjazd piłkarza. Łukasz pojawił się w domu punktualnie. Rzucił w kąt swoją torbę, poszedł się przebrać i zjadł przygotowany wcześniej obiad.
- To co? Jedziemy? Kuba powiedział mi, że Reni się wczoraj obudziła. - powiedział uśmiechając się
- Oczywiście, przecież muszę się z nimi zobaczyć, zbliża się mecz! - rzuciłam ubierając buty
- No dobrze, poczekaj wezmę tylko kluczyki! - oznajmił sięgając do torby
Wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod szpitalem. Dziwne było to, że nie czułam stresu związanego ze spotkaniem z Bawarkami. W końcu miał być to najważniejszy jak dotąd mecz. Od tego spotkania miało zależeć to, czy dostaniemy się do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Razem z Łukaszem weszłam do sali, w której leżały moje koleżanki. Na mój widok od razu na ich twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy.
- Cześć Pati! - wyszczerzyła się Ada
- No hej! - zaczęłam - Jak się czujecie?
- Ja możliwie, zaraz ma przyjechać Kuba, razem obejrzymy mecz. - powiedziała podnosząc się z łóżka
- A ty Reni? Wszystko w porządku? - spytałam delikatnie siadając obok niej
- Tak, tylko najgorsze jest to, że nie zagram w dzisiejszym meczu, że wam nie pomogę... - widocznie posmutniała i schowała głowę w poduszkę
- Myślę, że poradzimy sobie z Bawarkami. Zrobimy to dla was! - motywowałam samą siebie
- Ty lepiej już leć, trener musi zrobić "rozgrzewkę" przedmeczową. - zażartowała Ada
- Ha, ha... Bardzo śmieszne... Przecież wiesz, że Jurgen nigdy nie robi rozgrzewek tylko poważne, ciężkie treningi... - popatrzałam w okno
- Dobrze kochana, dziewczyny mają rację, lepiej jedźmy już na stadion. - powiedział Łukasz obejmując mnie swoim ramieniem
- Powodzenia! Wierzę w ciebie! Dasz radę! - wykrzyczały koleżanki, kiedy opuszczałam salę
Trening minął bardzo szybko, aż nadeszła godzina meczu. Wszyscy siedzieliśmy w szatni. Trener dawał nam ostatnie wskazówki. W końcu wystarczająco mocno zmotywowane wybiegłyśmy na murawę. Stadion wypełniony był po brzegi. To było niesamowite. Z rzutu monetą wypadło, że to nasza drużyna rozpocznie to spotkanie. Pierwszy gwizdek sędziego. Piłka zaczęła szybko toczyć się po murawie. Pierwszą akcję wyprowadziła Mila, która długim podaniem uaktywniła Sabinę. Ta szybko wbiegła w pole karne i po ziemi posłała piłkę wprost pod moje nogi. Byłabym totalną ciapą gdybym wtedy nie wpakowała piłki do siatki. Już w 2 minucie wyszłyśmy na prowadzenie. Kolejne minuty pierwszej połowy nie przyniosły już żadnych skutków. Szczęśliwe weszłyśmy do szatni, w której czekał na nas trener.
- Gratulację dziewczyny! Jak na razie przebijacie się z łatwością przez bezradną obronę Monachijek. Musicie utrzymać te tempo gry jeszcze tą drugą połowę. Jak wszystko pójdzie po naszej myśli wejdziemy do ćwierćfinałów! - krzyczał trener gestykulując
- Postaramy się pana nie zawieść. - oznajmiła Sabina
Po piętnastominutowej przerwie znów wybiegłyśmy na murawę. Po minach naszych przeciwniczek widać było, że w szatni nieźle się pokłóciły. Drugą połowę rozpoczynały Bawarki. Już w 48 minucie strzeliły wyrównującego gola. Byłam wściekła. Musiałam jak najszybciej znów wyprowadzić naszą drużynę na prowadzenie. W moich myślach krążyło wiele pomysłów na zrobienie akcji. Nagle zorientowałam się, że Martha szykuję się do podania na wolne pole. Pilnując linię spalonego kiedy ta mocno kopnęła w piłkę wystrzeliłam jak z procy. Dopadłam się do futbolówki. Moja szarża w polu karnym trwała w najlepsze, okiwałam dwie Bawarki, po czym posłałam prostopadłe podanie do Mili. Miała ona wystarczająco dużo wolnego miejsca by wyjść na czystą pozycję. Zrobiła to! Mocno kopnęła w piłkę, która chwilę później znalazła się w siatce! Znów nasza drużyna prowadziła. W 68 minucie przyszedł czas na zmiany, nasz trener wykorzystał wszystkie za jednym razem. Bawarki zaraz po zmianach chciały przeprowadzić szybko akcję. Postanowiłam wrócić na swoją połowę i wspomóc linię obrony. Wślizgiem próbowałam odebrać piłkę zawodniczce z numerem 13 na koszulce. Niestety nie trafiłam w futbolówkę i główny arbiter odgwizdał rzut wolny, po czym wręczył mi żółtą kartkę. Byłam na siebie zła. Odległość od bramki była daleka, ale cóż w piłce nożnej nie takie gole się zdarzały... Sędzia wznowił grę. Strzał Monachijki był bardzo niecelny i minął się z wyznaczonym mu celem. Do minuty 76 nic ciekawego się nie działo, były to same nieudane akcje oby dwu zespołów. Na nasze nieszczęście dziewczyny z obrony "zaspały" i zostawiły jedną z naszych przeciwniczek bez krycia. Ta chciała to wykorzystać. Wyszła sam na sam z bramkarzem. Zacisnęłam zęby. Bałam się, że znów stracimy bramkę. Spostrzegłam, iż Hannah wybiega z pola bramkowego. Zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam gwizdek sędziego i gwizd na trybunach. Poczułam, że ktoś łapie mnie za koszulkę i ciągnie w stronę naszej bramki. Otworzyłam oczy. Ujrzałam, że nasza bramkarka zdejmuje rękawice. Natasza wyjaśniła mi, że Hannah dostała czerwoną kartkę za faul.
"O ku*wa, przecież Jurgen wykorzystał już wszystkie zmiany! Gramy bez bramkarza!" - pomyślałam
Podbiegłam do Hannah i wzięłam od niej rękawice. Nikt nie wiedział o co mi chodzi, lecz ja postawiłam sobie nowy cel. Musiałam uchronić naszą drużynę i wejść z nią do ćwierćfinału. Dziewczyny patrzały na mnie ze zdziwieniem. Ja w tym czasie ubierałam rękawice i przygotowywałam się psychicznie na to, co się zaraz stanie. Niestety Hannah sfaulowała Monachijkę w polu karnym, a co za tym idzie? - RZUT KARNY! Jeszcze nigdy nie stałam w bramce, nie licząc czasów dzieciństwa i piłki ręcznej... Wchodząc do bramki kucnęłam i przeżegnałam się. Zawsze byłam pewna siebie i teraz mnie to nie opuszczało. Spojrzałam się w oczy dziewczynie, która miała wykonać jedenastkę. Sędzia zezwolił na strzał. Odczułam, że dziewczyna chce mnie zmylić układem swojego ciała, więc rzuciłam się w lewą stronę. Moje przeczucia były trafne! Nie mogłam uwierzyć, że w moich rękach znalazła się piłka. Mocno ją do siebie przytuliłam. Wstałam. Popatrzałam się na moje koleżanki ich miny były bezcenne. Sama nie mogłam uwierzyć w to czego właśnie dokonałam. Moje koleżanki do mnie podbiegły. Zrobiły na mnie tak zwaną "kanapkę". Byłam wniebowzięta. Po chwilach szczęścia nadeszły chwile grozy. Arbiter główny wznowił grę. Pozostało długich 5 minut do zakończenia tego jakże emocjonującego meczu. Los chciał żebyśmy mecz kończyły w 8 zawodniczek... Niestety, już przy końcu meczu Martha i Mila tak samo jak i Hannah dostały czerwone kartki.. Trzeba przyznać, że nie było zbyt kolorowo.. Ogólnie Monachijki miały ułatwioną sytuację:
Po pierwsze graliśmy w dużym osłabieniu.
Po drugie zamiast profesjonalnego bramkarza, w bramce stałam ja...
Po trzecie mieliśmy tylko dwóch obrońców!
Pod naszą bramką ciągle toczyły się groźne akcje. to cud, że do tej pory nie wpuściłam żadnego gola.. Niestety w doliczonym czasie meczu sędzia niesłusznie podyktował rzut rożny.. Zawodniczki wbiegły za głęboko w pole karne ii... Piłka z łatwością znalazła drogę do siatki.. Sędzia zakończył drugą połowę, nadszedł czas na dogrywkę.... Znów zeszliśmy do szatni. Tym razem mina trenera nie była przyjazna.
- Trudno... Jest jeszcze dogrywka.. A później nie daj Boże.. Rzuty karne.. Patrycja w bramce.. O Jezu... - wydukał trener siedząc na ławce
- Spokojnie.. Trenerze! Dam z siebie wszystko! - krzyknęłam - Poprawka. To MY damy z siebie wszystko!
- Trzymam kciuki! Teraz już musimy wyjść.. - powiedział otwierając drzwi
Znów stanęłam w bramce. Wiedziałam, że skończyły się żarty i muszę dać z siebie 100% dla dobra drużyny! Przecież ten mecz gram również dla Ady i Reni! Gwizdek rozpoczął dogrywkę, która nie przyniosła żadnych rezultatów, pomimo wszelkich starań oby dwu drużyn. Gdzieś w niebie było zapisane, że ten mecz będą musiały rozstrzygnąć rzuty karne.. Pierwszy rzut pewnie wykorzystała Katrin, później pokonała mnie jedna z Monachijek także było 1:1. Kolejna seria i kolejne wykorzystane karne 2:2. Chwilę później jakimś cudem udało mi się obronić jedenastkę, co dało prowadzenie naszej drużynie 3:2. Kolejną serię wykorzystały oby dwie drużyny 4:3. Podchodząc do obrony ostatniego karnego miałam ciarki na plecach. Bałam się, że go nie obronię, a nam nie uda się strzelić zwycięskiego gola. Na moje szczęście Monachijka w chwilę przed karnym spojrzała się w moje pełne pewności siebie oczy i nie trafiła w bramkę. Rzuty karne skończyły się wynikiem 5:3. Wszystkie byłyśmy bardzo szczęśliwe. Z resztą kto by nie był! W końcu dostałyśmy się do ćwierćfinałów! Uradowane takim obrotem spraw udałyśmy się najpierw do szatni by się przebrać, a później na pomeczowe After Party. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To był SMS.
Gratulujemy!! ~ Reni i Ada
Kiedy przeczytałam tego SMS'a uśmiech pojawił się na mojej twarzy. A wracając do After Party:
Moim imprezowym towarzyszem był Łukasz. Oboje bardzo cieszyliśmy się z wygranej. Na imprezie mocno to oblaliśmy.. Wiem, że do domu odwoził nas Kuba.. A co się działo potem, po prostu nie pamiętam.
------------
Pisała Patrycja Winiarska
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 13
(Adriana)
Następnego dnia, gdy czytałam gazetkę do sali wpadła szczęśliwa Patrycja.
-Hej, a Ty co taka szczęśliwa?
-Bo widzisz wczoraj Kloppo powiedział , ze mogę wrócić do treningów! i co lepsza jutro zgram mecz przeciwko Bawarkom !
-O naprawdę? Powodzenia wam życzę! będę Oglądać!
-Ten mecz zagram dla Ciebie! Wszystkie Gole, które być może strzelę , będą z dedykacją dla ciebie!
-Ale Patrycja nie musisz zadedykuj je np. Łukaszowi
-Nie to nie wchodzi w grę !Już postanowiłam. Teraz ty jesteś najważniejsza
-Dziękuję- przytuliłam się do przyjaciółki.
Nagle , ktoś zapukał do drzwi sali... Nie uwierzyłam własnym oczom. To nie mogła być prawda.
-Ania??? Co ty tu robisz!? -spytałam zdziwiona widząc przyjaciółkę z Tokyo!
-O wszystkim się dowiedziałam z TV.
"Z TV" Pomyślałam i spojrzałam na Patrycję , ta też była zdziwiona.
-Ania to jest Patrycja gram z nią w drużynie , Patrycja to moja przyjaciółka Ania znamy się od przedszkola.
Dziewczyny się polubiły, ale Patrycja musiała już biec na trening!
-Przyjechałam , bo bałam się , że będziesz tu sama.
-Zostaniesz do 16? To kogoś poznasz?
-OOo! Kogo?
-Niespodzianka- powiedziałam myśląc o Kubie.
Do 16 z Anią gadałyśmy cały czas bez przerwy. Ona opowiadała co u niej, a ja co u mnie.
W tym czasie do sali przyszedł lekarz , który wziął mnie na badania. Wyniki były bardzo dobre, jeżeli nic mi się już nie pogorszy to za 2 dni zostanę wypisana do domu !
O 16 do sali przyszedł Kuba. Ania gdy go zobaczyła zrobiła ogromne oczy, a gdy ten pocałował mnie w policzek myślałam, że będę zbierać zaraz Annę z podłogi. Poznali się i rozmawialiśmy razem.
Powiedziałam Kubie o wynikach, ten skakał jak małe dziecko.
-Kuba uspokój się ! Bo znowu pielęgniarka przyjdzie , a Kloppa z nami nie ma! - uśmiechnęłam się
-Ania do kiedy zostajesz?
-Hmmm..Mam tydzień wolnego!
-To świetnie! Zdążysz mnie zobaczyć w domu - uśmiechnęłam się
-Będziecie same siedzieć w domu ? -spytał Kuba
-A co? - spytałam
-Wiesz , że się martwię...
-Po pierwsze oni już siedzą w więzieniu, po drugie jest Ania
-Ale możesz nas odwiedzać- dodałam na pocieszenie
Potem gadaliśmy do wieczora. Nie pomyślałam o jednym ,ja jestem w szpitalu ,a Ania nie będzie spać tu!
-Kubuś! - powiedziałam
-Co słońce?
-O jak słodziutko, słuchaj Anna nie będzie spać w szpitalu, zawieziesz ją pod moje mieszkanie i dasz jej klucze , dobrze!?
-Dobra, zaraz będę!-powiedział wychodząc z Anią
-Nie! Ty też jedź do domu! Ty się musisz wyspać , trening szpital , trening, szpital tylko w kółko!
-NO ale..
-Nie kombinuj- powiedziałam
Pożegnałam się z Kubą i przyjaciółką.
W nocy kiepsko mi się spało z myślą , że dziewczyny grają mecz. Bałam się jak im pójdzie, gdy tak leżałam nagle usłyszałam jak przebudza się Reni!
Szybko zawołałam lekarza!
Napisałam do Kuby
"Pewnie śpisz , ale mam dobre wieści! Reni się obudziła!"
dostałam zaraz odpowiedź
"Naprawdę?! To cudownie! Przyjadę jutro do Cb i będziemy oglądać mecz!"
Uśmiechnęłam się do telefonu i zasnęłam.
-------------------
Pisała Adriana Pilska
Następnego dnia, gdy czytałam gazetkę do sali wpadła szczęśliwa Patrycja.
-Hej, a Ty co taka szczęśliwa?
-Bo widzisz wczoraj Kloppo powiedział , ze mogę wrócić do treningów! i co lepsza jutro zgram mecz przeciwko Bawarkom !
-O naprawdę? Powodzenia wam życzę! będę Oglądać!
-Ten mecz zagram dla Ciebie! Wszystkie Gole, które być może strzelę , będą z dedykacją dla ciebie!
-Ale Patrycja nie musisz zadedykuj je np. Łukaszowi
-Nie to nie wchodzi w grę !Już postanowiłam. Teraz ty jesteś najważniejsza
-Dziękuję- przytuliłam się do przyjaciółki.
Nagle , ktoś zapukał do drzwi sali... Nie uwierzyłam własnym oczom. To nie mogła być prawda.
-Ania??? Co ty tu robisz!? -spytałam zdziwiona widząc przyjaciółkę z Tokyo!
-O wszystkim się dowiedziałam z TV.
"Z TV" Pomyślałam i spojrzałam na Patrycję , ta też była zdziwiona.
-Ania to jest Patrycja gram z nią w drużynie , Patrycja to moja przyjaciółka Ania znamy się od przedszkola.
Dziewczyny się polubiły, ale Patrycja musiała już biec na trening!
-Przyjechałam , bo bałam się , że będziesz tu sama.
-Zostaniesz do 16? To kogoś poznasz?
-OOo! Kogo?
-Niespodzianka- powiedziałam myśląc o Kubie.
Do 16 z Anią gadałyśmy cały czas bez przerwy. Ona opowiadała co u niej, a ja co u mnie.
W tym czasie do sali przyszedł lekarz , który wziął mnie na badania. Wyniki były bardzo dobre, jeżeli nic mi się już nie pogorszy to za 2 dni zostanę wypisana do domu !
O 16 do sali przyszedł Kuba. Ania gdy go zobaczyła zrobiła ogromne oczy, a gdy ten pocałował mnie w policzek myślałam, że będę zbierać zaraz Annę z podłogi. Poznali się i rozmawialiśmy razem.
Powiedziałam Kubie o wynikach, ten skakał jak małe dziecko.
-Kuba uspokój się ! Bo znowu pielęgniarka przyjdzie , a Kloppa z nami nie ma! - uśmiechnęłam się
-Ania do kiedy zostajesz?
-Hmmm..Mam tydzień wolnego!
-To świetnie! Zdążysz mnie zobaczyć w domu - uśmiechnęłam się
-Będziecie same siedzieć w domu ? -spytał Kuba
-A co? - spytałam
-Wiesz , że się martwię...
-Po pierwsze oni już siedzą w więzieniu, po drugie jest Ania
-Ale możesz nas odwiedzać- dodałam na pocieszenie
Potem gadaliśmy do wieczora. Nie pomyślałam o jednym ,ja jestem w szpitalu ,a Ania nie będzie spać tu!
-Kubuś! - powiedziałam
-Co słońce?
-O jak słodziutko, słuchaj Anna nie będzie spać w szpitalu, zawieziesz ją pod moje mieszkanie i dasz jej klucze , dobrze!?
-Dobra, zaraz będę!-powiedział wychodząc z Anią
-Nie! Ty też jedź do domu! Ty się musisz wyspać , trening szpital , trening, szpital tylko w kółko!
-NO ale..
-Nie kombinuj- powiedziałam
Pożegnałam się z Kubą i przyjaciółką.
W nocy kiepsko mi się spało z myślą , że dziewczyny grają mecz. Bałam się jak im pójdzie, gdy tak leżałam nagle usłyszałam jak przebudza się Reni!
Szybko zawołałam lekarza!
Napisałam do Kuby
"Pewnie śpisz , ale mam dobre wieści! Reni się obudziła!"
dostałam zaraz odpowiedź
"Naprawdę?! To cudownie! Przyjadę jutro do Cb i będziemy oglądać mecz!"
Uśmiechnęłam się do telefonu i zasnęłam.
-------------------
Pisała Adriana Pilska
poniedziałek, 15 lipca 2013
Rozdział 12
(Patrycja)
Migiem pobiegłam po lekarza, wpadłam na jednego z nich i szybko poprowadziłam go do sali, gdzie dusiła się Ada. Na miejscu byli już Kuba wraz z Kloppem, próbowali obudzić nieprzytomną Adę. Strasznie się o nią bałam, nie chciałam jej stracić. Przez chwilę przyglądałam się lekarzom. Miałam świadomość tego, że nie mogę nic zrobić. Na nasze szczęście po kilkuminutowej reanimacji wszystko wróciło do normy. Adriana odzyskała przytomność i zaczęła się na nas wpatrywać swoimi dużymi, bystrymi oczyma. W tamtej chwili nic mnie już nie obchodziło. Dopadłam się do łóżka koleżanki i mocno chwyciłam ją za rękę.
- Boże.. Jak ja się bałam.. - wydukałam niewyraźnie
Ada chciała coś powiedzieć lecz Kuba ją uciszył. W końcu miała na sobie maskę tlenową. Pan doktor musiał zakończyć nasze widzenie, gdyż zmęczona Adriana musiała odpocząć. Wyszliśmy z sali, po czym udaliśmy się na stadion. Tam trwał już trening dziewcząt prowadzony przez drugiego trenera naszego zespołu. Kiedy tylko weszliśmy na murawę wstąpiło we mnie nowe życie. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej zapomnieć o tym co się stało. Szybko wzięłam piłkę, zaczęłam robić z nią przedziwne rzeczy, których jeszcze nigdy nie udało mi się wykonać. Trenerzy byli zdziwieni moją postawą, ale szeroko się do mnie uśmiechali. Gdy kopałam piłkę byłam wniebowzięta tylko tego było mi trzeba, tylko tego potrzebowałam. Po godzinie wariacji z futbolówką słynny "Kloppo" przywołał mnie do siebie.
- Widząc twoją dyspozycję wnioskuję, że możesz wrócić do treningów i co najważniejsze możliwe jest to, że zagrasz w meczu przeciwko Bayernowi Monachium! - krzyknął wesoło Jurgen
- A kiedy jest ten mecz? - spytałam z myślą o Adrianie
- Już pojutrze. - odparł trener po czym wziął piłkę do ręki i wręczył mi ją - Idź do dziewczyn, musisz odrobić zaległości. - uśmiechnął się szeroko
Widząc jego uśmiech pognałam w kierunku koleżanek z drużyny. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęliśmy grać mecz. Pomimo kilkudniowej przerwy na boisku czułam się jak ptak. Gra, szła mi wyśmienicie, widziałam, że jeszcze nigdy nie byłam w tak dobrej dyspozycji. Na meczu treningowym zaliczyłam hat - tricka, miałam nadzieję, że w meczu przeciwko Bawarkom ta sztuka również mi się uda. Trzeba jednak przyznać, że mecz treningowy, a ligowy to dwie zupełnie inne bajki... I jeszcze z tak mocnym przeciwnikiem.. Lecz jak to mówi Łukasz "Zawsze trzeba wierzyć w swoje umiejętności". Po treningu razem z dziewczynami, Kubą, Łukaszem i Jurgenem wybraliśmy się do domu obrońcy Borussi. Chcieliśmy jakoś uczcić wybudzenie Ady i moje wrócenie na trening. Siedzieliśmy w salonie, który był największą częścią mieszkania Łukasza. Piliśmy mało procentowe wino i rozmawialiśmy o nadchodzącym meczu. Chłopaki bardzo nas motywowali, w końcu po raz pierwszy żeńska drużyna Borussi mogła wyjść z grupy na Ligę Mistrzów. Ciągle dostawaliśmy od nich dobre rady, których mieliśmy się trzymać w trakcie meczu. Po raz pierwszy od kilku dni poczułam się szczęśliwa i na prawdę bezpieczna. Łukasz trzymał mnie w swoich ramionach, a nasze wargi co rusz się złączały. Ten wieczór był niesamowicie udany.Kidy wszyscy rozeszli się do swoich domów, postanowiliśmy obejrzeć stary mecz Borussi w finale Ligi Mistrzów. Mieliśmy ochotę powspominać stare, dobre czasy.
- Wiesz... Ten mecz.. Zagram dla Ady.. - rzekłam wtulając się w Łukasza
- Wiem coś o graniu meczu dla kogoś, wtedy dostaje się takiego powera.. Takiej niezwykłej siły... Chce się samego siebie przeskoczyć, żeby tylko spełnić swój cel.. - odrzekł obrońca gładząc mnie po włosach
- Dziękuję, że się moną opiekujesz, że nie zostawiłeś mnie wtedy, kiedy potrzebowałam ciebie najbardziej. - mówiąc to łza spłynęła mi po policzku
- Ej.. Spokojnie.. Nie płacz.. Robię to, bo... Bo cię kocham... - zaczął - Tak! Kocham cię! I chcę z tobą być! - dokończył stanowczo, patrząc w moje niebieskie oczy
- Ja ciebie też kocham. - wtedy, nasze wargi znów się połączyły
Oglądaliśmy mecz przytuleni. Przeżywaliśmy emocje z nim związane na nowo, tak jakby to działo się w tej chwili, jakbyśmy właśnie kibicowali drużynie, którą kochamy ponad życie. Wszystkie złe podania, niecelne strzały, piłki do których nikt nie dochodził chociaż był blisko... To wszystko było przez nas komentowane. Widać było, że mój stan psychiczny z sekundy na sekundę się poprawia. Wtedy nie myślałam już o tym co się stało, tam... W fabryce.. Łukasz był nadzwyczaj opiekuńczy i miły. Miałam szczęście, że trafiłam akurat na niego. był to człowiek niemal idealny. Kiedy mecz dobiegł końca poszliśmy do kuchni.
- Zrobić ci herbatę? - spytał podchodząc do kuchenki
- Jasne. Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Oprócz tego zrobię również coś do jedzenia kochana. - wyszczerzył ząbki
- Jestem "za". - odparłam całując chłopaka w policzek
Jedliśmy kolację ciągle rozmawiając. Tematy nam się nie kończyły. W końcu stałam się senna. Łukasz to dostrzegł. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Po krótkiej chwili znalazłam się w łóżku.
- To.. Dobrej nocy życzę. - powiedział łapiąc za klamkę
- Czekaj.. Zostań, nie możesz spać na kanapie. - odpowiedziałam przykrywając się kołdrą
- Jeśli mogę.. Czemu nie. - uśmiechnął się i położył obok mnie
Przytuliłam się do niego. Byłam tak bardzo zmęczona przypływem emocji i jego brakiem, że nawet nie wiem kiedy moje powieki się zamknęły.. Zasnęłam..
---------
Pisała Patrycja Winiarska
Migiem pobiegłam po lekarza, wpadłam na jednego z nich i szybko poprowadziłam go do sali, gdzie dusiła się Ada. Na miejscu byli już Kuba wraz z Kloppem, próbowali obudzić nieprzytomną Adę. Strasznie się o nią bałam, nie chciałam jej stracić. Przez chwilę przyglądałam się lekarzom. Miałam świadomość tego, że nie mogę nic zrobić. Na nasze szczęście po kilkuminutowej reanimacji wszystko wróciło do normy. Adriana odzyskała przytomność i zaczęła się na nas wpatrywać swoimi dużymi, bystrymi oczyma. W tamtej chwili nic mnie już nie obchodziło. Dopadłam się do łóżka koleżanki i mocno chwyciłam ją za rękę.
- Boże.. Jak ja się bałam.. - wydukałam niewyraźnie
Ada chciała coś powiedzieć lecz Kuba ją uciszył. W końcu miała na sobie maskę tlenową. Pan doktor musiał zakończyć nasze widzenie, gdyż zmęczona Adriana musiała odpocząć. Wyszliśmy z sali, po czym udaliśmy się na stadion. Tam trwał już trening dziewcząt prowadzony przez drugiego trenera naszego zespołu. Kiedy tylko weszliśmy na murawę wstąpiło we mnie nowe życie. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej zapomnieć o tym co się stało. Szybko wzięłam piłkę, zaczęłam robić z nią przedziwne rzeczy, których jeszcze nigdy nie udało mi się wykonać. Trenerzy byli zdziwieni moją postawą, ale szeroko się do mnie uśmiechali. Gdy kopałam piłkę byłam wniebowzięta tylko tego było mi trzeba, tylko tego potrzebowałam. Po godzinie wariacji z futbolówką słynny "Kloppo" przywołał mnie do siebie.
- Widząc twoją dyspozycję wnioskuję, że możesz wrócić do treningów i co najważniejsze możliwe jest to, że zagrasz w meczu przeciwko Bayernowi Monachium! - krzyknął wesoło Jurgen
- A kiedy jest ten mecz? - spytałam z myślą o Adrianie
- Już pojutrze. - odparł trener po czym wziął piłkę do ręki i wręczył mi ją - Idź do dziewczyn, musisz odrobić zaległości. - uśmiechnął się szeroko
Widząc jego uśmiech pognałam w kierunku koleżanek z drużyny. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęliśmy grać mecz. Pomimo kilkudniowej przerwy na boisku czułam się jak ptak. Gra, szła mi wyśmienicie, widziałam, że jeszcze nigdy nie byłam w tak dobrej dyspozycji. Na meczu treningowym zaliczyłam hat - tricka, miałam nadzieję, że w meczu przeciwko Bawarkom ta sztuka również mi się uda. Trzeba jednak przyznać, że mecz treningowy, a ligowy to dwie zupełnie inne bajki... I jeszcze z tak mocnym przeciwnikiem.. Lecz jak to mówi Łukasz "Zawsze trzeba wierzyć w swoje umiejętności". Po treningu razem z dziewczynami, Kubą, Łukaszem i Jurgenem wybraliśmy się do domu obrońcy Borussi. Chcieliśmy jakoś uczcić wybudzenie Ady i moje wrócenie na trening. Siedzieliśmy w salonie, który był największą częścią mieszkania Łukasza. Piliśmy mało procentowe wino i rozmawialiśmy o nadchodzącym meczu. Chłopaki bardzo nas motywowali, w końcu po raz pierwszy żeńska drużyna Borussi mogła wyjść z grupy na Ligę Mistrzów. Ciągle dostawaliśmy od nich dobre rady, których mieliśmy się trzymać w trakcie meczu. Po raz pierwszy od kilku dni poczułam się szczęśliwa i na prawdę bezpieczna. Łukasz trzymał mnie w swoich ramionach, a nasze wargi co rusz się złączały. Ten wieczór był niesamowicie udany.Kidy wszyscy rozeszli się do swoich domów, postanowiliśmy obejrzeć stary mecz Borussi w finale Ligi Mistrzów. Mieliśmy ochotę powspominać stare, dobre czasy.
- Wiesz... Ten mecz.. Zagram dla Ady.. - rzekłam wtulając się w Łukasza
- Wiem coś o graniu meczu dla kogoś, wtedy dostaje się takiego powera.. Takiej niezwykłej siły... Chce się samego siebie przeskoczyć, żeby tylko spełnić swój cel.. - odrzekł obrońca gładząc mnie po włosach
- Dziękuję, że się moną opiekujesz, że nie zostawiłeś mnie wtedy, kiedy potrzebowałam ciebie najbardziej. - mówiąc to łza spłynęła mi po policzku
- Ej.. Spokojnie.. Nie płacz.. Robię to, bo... Bo cię kocham... - zaczął - Tak! Kocham cię! I chcę z tobą być! - dokończył stanowczo, patrząc w moje niebieskie oczy
- Ja ciebie też kocham. - wtedy, nasze wargi znów się połączyły
Oglądaliśmy mecz przytuleni. Przeżywaliśmy emocje z nim związane na nowo, tak jakby to działo się w tej chwili, jakbyśmy właśnie kibicowali drużynie, którą kochamy ponad życie. Wszystkie złe podania, niecelne strzały, piłki do których nikt nie dochodził chociaż był blisko... To wszystko było przez nas komentowane. Widać było, że mój stan psychiczny z sekundy na sekundę się poprawia. Wtedy nie myślałam już o tym co się stało, tam... W fabryce.. Łukasz był nadzwyczaj opiekuńczy i miły. Miałam szczęście, że trafiłam akurat na niego. był to człowiek niemal idealny. Kiedy mecz dobiegł końca poszliśmy do kuchni.
- Zrobić ci herbatę? - spytał podchodząc do kuchenki
- Jasne. Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Oprócz tego zrobię również coś do jedzenia kochana. - wyszczerzył ząbki
- Jestem "za". - odparłam całując chłopaka w policzek
Jedliśmy kolację ciągle rozmawiając. Tematy nam się nie kończyły. W końcu stałam się senna. Łukasz to dostrzegł. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Po krótkiej chwili znalazłam się w łóżku.
- To.. Dobrej nocy życzę. - powiedział łapiąc za klamkę
- Czekaj.. Zostań, nie możesz spać na kanapie. - odpowiedziałam przykrywając się kołdrą
- Jeśli mogę.. Czemu nie. - uśmiechnął się i położył obok mnie
Przytuliłam się do niego. Byłam tak bardzo zmęczona przypływem emocji i jego brakiem, że nawet nie wiem kiedy moje powieki się zamknęły.. Zasnęłam..
---------
Pisała Patrycja Winiarska
niedziela, 14 lipca 2013
Rozdział 11
(Adriana)
Rano otworzyłam oczy i zobaczyłam , że ktoś siedzi obok mnie.
-Ada? -Krzykną Kuba z radości
-Co się stało?- spytałam bez silna
-Już wszystko jest dobrze nie martw się.
-Znaleźli Pati i Reni? - spytałam od razu , gdy przypomniało mi się, że brałam udział w prowokacji.
-Tak, spokojnie.- uspokoił mnie piłkarz.
-Co z nimi? -spytałam próbując wstać i ich poszukać.
-Leż. -zatrzymał mnie ruchem ręki - Patrycja jest w domu, a Reni...
-Co z nią?- pytałam coraz bardziej zdenerwowana
-Jest w śpiące.-odpowiedział
Smutna położyłam się znowu na łóżku , dobrze , że chociaż z Patrycją był wszystko dobrze. Przyszedł lekarz i zabrał mnie na jakieś badania.
-Doktorze...- spytałam powoli
-Tak?
-Bo ja mam takie pytanie... kiedy bym mogła wrócić do gry?
-Haha- zaśmiał się lekarz - To zależy od tego jak Pani będzie wracać do zdrowia.
-Postaram się jak najszybciej w takim razie - powiedziałam , gdy już wracaliśmy do sali.
W sali czekała mnie za to bardzo miła niespodzianka. Oprócz Kuby była tam też Patrycja i Łukasz oraz Klopp .
"On Tutaj?"- spytałam samą siebie.
-Ada?! usłyszałam
-Witam , a z jakiej to okazji takie zebranie.- spytałam się , uśmiechając
-No jak to skąd ? Wybudziłaś się! - krzykną Łukasz
-Też się cieszę , ale ciszej - uspokoiłam euforie.
-Trenerze... -zaczęłam
-Tylko proszę nie pytaj się o najbliższy mecz. - uśmiechną się Kloppo i popatrzył na Pati.
-Nie ja tylko chciałam powiedzieć , że nie długo wracam na treningi.
-Kolejna szybka - powiedział Jurgen
Śmialiśmy się , gdy nagle weszła pielęgniarka
-Czy można by trochę ciszej- zapytała zła! Wszyscy na nią popatrzeliśmy. Ta spojrzała na Jurgena i zrobiła się cała czerwona, wiedziałam , ze dużo mnie ominęło.
-O Dzień Dobry Jurgen - zaczęła coraz śmielej
-Witam Panią - Klopp był jak zwykle opanowany
-Hmm.. Niech Pan pójdzie ze mną wypiszę zwolnienie z treningu dla dziewczyn
-A tego lekarz nie powinien pisać? A po drugie nie potrzebujemy zwolnienia , wiem o co chodzi.
Załamana pielęgniarka wyszła smutna z sali
-Wiele mnie ominęło - zapytałam patrząc na trenera
- Oj żebyś wiedziała - Powiedziała Patrycja
-Zostawcie mnie z Adą same? - spytała Pati gości.
-Ja się stąd nie ruszam - powiedział Kuba.
-Kuba... Idź pogadaj sobie z Łukaszem , o albo z trenerem! - wiedziałam , że Pati chce mi coś powiedzieć
Gdy zostałyśmy już same, opowiedziała mi o tym , że przeprowadziła się do Łukasza i o zakochanej pielęgniarce.
- Naprawdę to świetnie-powiedziałam dowiadując się o przeprowadzce.
-Tylko czy to nie za szybko ?
-No co ty! On chce się tobą opiekować. To słodkie!
-A co tam u Ciebie i Kuby?
-Powiedział...
-No...
-Że mnie kocha...
-O naprawdę!? Kiedy!!??
-Jak szłam na tą prowokację...
-Dziękuje- powiedziała Pati spojrzał na nieprzytomną Reni- dziękujemy!
-Za co? -spytałam
-Za to , że się odważyłaś, zaryzykowałaś. I... Oni Tobie też...
-Co?- spytałam zdziwiona nie wiedząc o co chodzi.
-Kuba Ci nic nie powiedział?
-Nie? Co się stało??-pytałam nerwowo
-Oni nas wszystkie ... zgw..zgwał...
Zrozumiałam o co chodzi
-Nie kończ proszę Cię!
I nagle zaczęło mi się robić słabo, duszno, powoli łapałam coraz mniej i mniej powietrza... nie wiedziałam co robić
-Pa.Pat..Pat..-próbowałam coś powiedzieć , Pati wybiegła z sali wołając lekarza, zamiast niego , pierwszy do sali wszedł Kuba...
-Ada!Spokojnie! Kocham Cię!- usłyszałam i straciłam przytomność....
------
pisała Adriana Pilska
Rano otworzyłam oczy i zobaczyłam , że ktoś siedzi obok mnie.
-Ada? -Krzykną Kuba z radości
-Co się stało?- spytałam bez silna
-Już wszystko jest dobrze nie martw się.
-Znaleźli Pati i Reni? - spytałam od razu , gdy przypomniało mi się, że brałam udział w prowokacji.
-Tak, spokojnie.- uspokoił mnie piłkarz.
-Co z nimi? -spytałam próbując wstać i ich poszukać.
-Leż. -zatrzymał mnie ruchem ręki - Patrycja jest w domu, a Reni...
-Co z nią?- pytałam coraz bardziej zdenerwowana
-Jest w śpiące.-odpowiedział
Smutna położyłam się znowu na łóżku , dobrze , że chociaż z Patrycją był wszystko dobrze. Przyszedł lekarz i zabrał mnie na jakieś badania.
-Doktorze...- spytałam powoli
-Tak?
-Bo ja mam takie pytanie... kiedy bym mogła wrócić do gry?
-Haha- zaśmiał się lekarz - To zależy od tego jak Pani będzie wracać do zdrowia.
-Postaram się jak najszybciej w takim razie - powiedziałam , gdy już wracaliśmy do sali.
W sali czekała mnie za to bardzo miła niespodzianka. Oprócz Kuby była tam też Patrycja i Łukasz oraz Klopp .
"On Tutaj?"- spytałam samą siebie.
-Ada?! usłyszałam
-Witam , a z jakiej to okazji takie zebranie.- spytałam się , uśmiechając
-No jak to skąd ? Wybudziłaś się! - krzykną Łukasz
-Też się cieszę , ale ciszej - uspokoiłam euforie.
-Trenerze... -zaczęłam
-Tylko proszę nie pytaj się o najbliższy mecz. - uśmiechną się Kloppo i popatrzył na Pati.
-Nie ja tylko chciałam powiedzieć , że nie długo wracam na treningi.
-Kolejna szybka - powiedział Jurgen
Śmialiśmy się , gdy nagle weszła pielęgniarka
-Czy można by trochę ciszej- zapytała zła! Wszyscy na nią popatrzeliśmy. Ta spojrzała na Jurgena i zrobiła się cała czerwona, wiedziałam , ze dużo mnie ominęło.
-O Dzień Dobry Jurgen - zaczęła coraz śmielej
-Witam Panią - Klopp był jak zwykle opanowany
-Hmm.. Niech Pan pójdzie ze mną wypiszę zwolnienie z treningu dla dziewczyn
-A tego lekarz nie powinien pisać? A po drugie nie potrzebujemy zwolnienia , wiem o co chodzi.
Załamana pielęgniarka wyszła smutna z sali
-Wiele mnie ominęło - zapytałam patrząc na trenera
- Oj żebyś wiedziała - Powiedziała Patrycja
-Zostawcie mnie z Adą same? - spytała Pati gości.
-Ja się stąd nie ruszam - powiedział Kuba.
-Kuba... Idź pogadaj sobie z Łukaszem , o albo z trenerem! - wiedziałam , że Pati chce mi coś powiedzieć
Gdy zostałyśmy już same, opowiedziała mi o tym , że przeprowadziła się do Łukasza i o zakochanej pielęgniarce.
- Naprawdę to świetnie-powiedziałam dowiadując się o przeprowadzce.
-Tylko czy to nie za szybko ?
-No co ty! On chce się tobą opiekować. To słodkie!
-A co tam u Ciebie i Kuby?
-Powiedział...
-No...
-Że mnie kocha...
-O naprawdę!? Kiedy!!??
-Jak szłam na tą prowokację...
-Dziękuje- powiedziała Pati spojrzał na nieprzytomną Reni- dziękujemy!
-Za co? -spytałam
-Za to , że się odważyłaś, zaryzykowałaś. I... Oni Tobie też...
-Co?- spytałam zdziwiona nie wiedząc o co chodzi.
-Kuba Ci nic nie powiedział?
-Nie? Co się stało??-pytałam nerwowo
-Oni nas wszystkie ... zgw..zgwał...
Zrozumiałam o co chodzi
-Nie kończ proszę Cię!
I nagle zaczęło mi się robić słabo, duszno, powoli łapałam coraz mniej i mniej powietrza... nie wiedziałam co robić
-Pa.Pat..Pat..-próbowałam coś powiedzieć , Pati wybiegła z sali wołając lekarza, zamiast niego , pierwszy do sali wszedł Kuba...
-Ada!Spokojnie! Kocham Cię!- usłyszałam i straciłam przytomność....
------
pisała Adriana Pilska
Rozdział 10
(Patrycja)
Następnego dnia nagle do pomieszczenia, w którym się znajdowałam wprowadzili dwie nieprzytomne dziewczyny. Rozpoznałam w nich Reni i Adę! Chciałam coś zrobić lecz byłam tak osłabiona, że nie mogłam podnieść się z podłogi... Po chwili na nasze szczęście do akcji wkroczyła policja. Usłyszałam tylko wielki huk - strzał. Policjanci zaczęli wyprowadzać porywaczy. Za nimi wkroczyli także lekarze, oraz.. Łukasz i Kuba.. Chłopaki szybko do nas podbiegli. Łukasz mnie mocno przytulił. Dalszego rozwoju akcji nie pamiętam.. Obudziłam się w szpitalu. W mojej sali była także Ada i Reni. Obok mojego łóżka siedział obrońca Borussi. Mocno trzymał mnie za rękę.
- Heej. - mówiąc to lekko się uśmiechnęłam
- Nic nie mów... musisz odpoczywać... - nakazał ocierając łzy
- Co mi jest? - spytałam unosząc głowę
- Zostałaś.. Pobita i... z.. zg.. zgwałcona... Ale spokojnie już ci nic nie grozi... - powiedział mocniej ściskając moją dłoń
- A co z Adą i Reni? - ponownie zadałam pytanie piłkarzowi
- Z nimi jest gorzej... Reni jest w śpiączce, a Ada.. Adzie nie wiedzą co jest.. również nie mogą jej wybudzić.. - odpowiedział załamany Łukasz
- A je też... - zaczęłam
- Tak.. Je też zgwałcili... - dokończył za mnie
Załamałam się. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Do sali, w której leżałyśmy wszedł "Kloppo". Byłam trochę zdziwiona tą wizytą, bo w tej chwili miał odbywać się trening.
- Cześć... Jak się czujesz? - spytał wolno podchodząc do mojego łóżka
- Nie za dobrze.. A.. Kiedy gramy kolejny mecz? - uśmiechnęłam się szeroko
- W takim stanie ty chcesz grać mecz?! - zaczął - Nigdy w życiu!
- Ale trenerze! - wyrwałam
- Porozmawiamy na ten temat gdy cię wypuszczą ze szpitala. - dokończył stanowczo
- A na razie zagramy mecz w składzie: ja na ataku, Reni w pomocy, Ada w obronie.... Nie mamy bramkarza... Ale pewnie jakaś pielęgniarka się zgodzi.. - zaśmiałam się ironicznie
- A żeś teraz dowaliła... - złapał się za głowę Jurgen
Po chwili do sali weszła starsza rudowłosa pielęgniarka. Kiedy zobaczyła Trenera upuściła tacę z lekami i stanęła jak wryta.
- Co się stało? - spytał zdziwiony "Kloppo"
- Yyy... Mogłabym prosić o autograf i zdjęcie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie pielęgniarka
- Jasne. Tylko.. Ma się pani dobrze opiekować Patrycją, Adą i Reni. - nakazał
- Dobrze! - krzyknęła uradowana pielęgniarka
Wtedy nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać. Łukasz poszedł w moje ślady.
- Widzę, że już ci lepiej. - zaśmiał się Jurgen, w trakcie "odrywania" od starzej pani
- Oj tak! - powiedziałam śmiejąc się poprzez łzy
Byłam wyczerpana,bo do sali, w której leżałyśmy ciągle ktoś wchodził i wychodził. To było gorsze do zniesienia niż ciągłe rozkazy Jurgena na treningu... W końcu przyszły dla mnie dobre wiadomości. z racji tego iż byłam tylko lekko poobijana, mieli zrobić mi jeszcze kilka badań i co lepsze mogłam wyjść ze szpitala. To było dla mnie jak zbawienie... Łukasz oczywiście od razu stwierdził, że nie mogę po tym wszystkim mieszkać sama.
- Pati, weźmiemy twoje rzeczy do mojego domu, musisz ze mną zamieszkać. - powiedział po czym nachylił się nade mną i pocałował w czoło
- Łukasz, według mnie się trochę zapędzamy... - złapałam go za rękę
- Spokojnie, ja niczego od ciebie nie oczekuję.. Po prostu chcę żebyś była bezpieczna.. - odparł gładząc mnie po twarzy
Kiedy lekarze zrobili mi już wszystkie potrzebne badania dostałam wypis ze szpitala. Razem z Łukaszem pojechaliśmy do mnie, po wszystkie moje ciuchy. Wieczorem byłam spakowana i gotowa do zmiany zamieszkania.
- To co? Jedziemy do mnie? - spytał radośnie chłopak
- Jasne. Im szybciej pojedziemy, tym szybciej pójdę spać... - oznajmiłam ospale
W czasie jazdy zasnęłam. Jednak gdy byliśmy na miejscu piłkarz poprzez delikatny pocałunek mnie obudził. Poszliśmy do pięknej willi. Siedząc przy zrobionej przez niego kolacji usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
- To ze szpitala! - wrzasnęłam patrząc na Łukasza
- Odbierz! - krzyknął równie głośno
- Tak.. Naprawdę... To świetnie... Jutro?!.. No dobrze... Do widzenia...
- Co mówili? - spytał zaciekawiony obrońca
- Ada się wybudziła! Jutro mamy do niej jechać. - powiedziałam skacząc z radości
- Dopiero jutro?! - spytał zdziwiony
- Tak.. Dzisiaj skończył się czas odwiedzin. - oznajmiłam, po czym pocałowałam Łukasza w usta
Bardzo się cieszyłam z tej jakże świetnej informacji. Miałam nadzieję, że Ada szybko wyzdrowieje. W końcu będę musiała jej wszystko opowiedzieć.
- Pati, jest już bardzo późno, zaprowadzę cię do sypialni. - powiedział czule
- Dobrze. - uśmiechnęłam się - Jesteś kochany. - dodałam po chwili
Tak jak powiedział, gdy tylko dokończyliśmy jeść śniadanie Łukasz zaprowadził mnie do sypialni, a sam poszedł spać do salonu. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-----------
Pisała Patrycja Winiarska
Następnego dnia nagle do pomieszczenia, w którym się znajdowałam wprowadzili dwie nieprzytomne dziewczyny. Rozpoznałam w nich Reni i Adę! Chciałam coś zrobić lecz byłam tak osłabiona, że nie mogłam podnieść się z podłogi... Po chwili na nasze szczęście do akcji wkroczyła policja. Usłyszałam tylko wielki huk - strzał. Policjanci zaczęli wyprowadzać porywaczy. Za nimi wkroczyli także lekarze, oraz.. Łukasz i Kuba.. Chłopaki szybko do nas podbiegli. Łukasz mnie mocno przytulił. Dalszego rozwoju akcji nie pamiętam.. Obudziłam się w szpitalu. W mojej sali była także Ada i Reni. Obok mojego łóżka siedział obrońca Borussi. Mocno trzymał mnie za rękę.
- Heej. - mówiąc to lekko się uśmiechnęłam
- Nic nie mów... musisz odpoczywać... - nakazał ocierając łzy
- Co mi jest? - spytałam unosząc głowę
- Zostałaś.. Pobita i... z.. zg.. zgwałcona... Ale spokojnie już ci nic nie grozi... - powiedział mocniej ściskając moją dłoń
- A co z Adą i Reni? - ponownie zadałam pytanie piłkarzowi
- Z nimi jest gorzej... Reni jest w śpiączce, a Ada.. Adzie nie wiedzą co jest.. również nie mogą jej wybudzić.. - odpowiedział załamany Łukasz
- A je też... - zaczęłam
- Tak.. Je też zgwałcili... - dokończył za mnie
Załamałam się. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Do sali, w której leżałyśmy wszedł "Kloppo". Byłam trochę zdziwiona tą wizytą, bo w tej chwili miał odbywać się trening.
- Cześć... Jak się czujesz? - spytał wolno podchodząc do mojego łóżka
- Nie za dobrze.. A.. Kiedy gramy kolejny mecz? - uśmiechnęłam się szeroko
- W takim stanie ty chcesz grać mecz?! - zaczął - Nigdy w życiu!
- Ale trenerze! - wyrwałam
- Porozmawiamy na ten temat gdy cię wypuszczą ze szpitala. - dokończył stanowczo
- A na razie zagramy mecz w składzie: ja na ataku, Reni w pomocy, Ada w obronie.... Nie mamy bramkarza... Ale pewnie jakaś pielęgniarka się zgodzi.. - zaśmiałam się ironicznie
- A żeś teraz dowaliła... - złapał się za głowę Jurgen
Po chwili do sali weszła starsza rudowłosa pielęgniarka. Kiedy zobaczyła Trenera upuściła tacę z lekami i stanęła jak wryta.
- Co się stało? - spytał zdziwiony "Kloppo"
- Yyy... Mogłabym prosić o autograf i zdjęcie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie pielęgniarka
- Jasne. Tylko.. Ma się pani dobrze opiekować Patrycją, Adą i Reni. - nakazał
- Dobrze! - krzyknęła uradowana pielęgniarka
Wtedy nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać. Łukasz poszedł w moje ślady.
- Widzę, że już ci lepiej. - zaśmiał się Jurgen, w trakcie "odrywania" od starzej pani
- Oj tak! - powiedziałam śmiejąc się poprzez łzy
Byłam wyczerpana,bo do sali, w której leżałyśmy ciągle ktoś wchodził i wychodził. To było gorsze do zniesienia niż ciągłe rozkazy Jurgena na treningu... W końcu przyszły dla mnie dobre wiadomości. z racji tego iż byłam tylko lekko poobijana, mieli zrobić mi jeszcze kilka badań i co lepsze mogłam wyjść ze szpitala. To było dla mnie jak zbawienie... Łukasz oczywiście od razu stwierdził, że nie mogę po tym wszystkim mieszkać sama.
- Pati, weźmiemy twoje rzeczy do mojego domu, musisz ze mną zamieszkać. - powiedział po czym nachylił się nade mną i pocałował w czoło
- Łukasz, według mnie się trochę zapędzamy... - złapałam go za rękę
- Spokojnie, ja niczego od ciebie nie oczekuję.. Po prostu chcę żebyś była bezpieczna.. - odparł gładząc mnie po twarzy
Kiedy lekarze zrobili mi już wszystkie potrzebne badania dostałam wypis ze szpitala. Razem z Łukaszem pojechaliśmy do mnie, po wszystkie moje ciuchy. Wieczorem byłam spakowana i gotowa do zmiany zamieszkania.
- To co? Jedziemy do mnie? - spytał radośnie chłopak
- Jasne. Im szybciej pojedziemy, tym szybciej pójdę spać... - oznajmiłam ospale
W czasie jazdy zasnęłam. Jednak gdy byliśmy na miejscu piłkarz poprzez delikatny pocałunek mnie obudził. Poszliśmy do pięknej willi. Siedząc przy zrobionej przez niego kolacji usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
- To ze szpitala! - wrzasnęłam patrząc na Łukasza
- Odbierz! - krzyknął równie głośno
- Tak.. Naprawdę... To świetnie... Jutro?!.. No dobrze... Do widzenia...
- Co mówili? - spytał zaciekawiony obrońca
- Ada się wybudziła! Jutro mamy do niej jechać. - powiedziałam skacząc z radości
- Dopiero jutro?! - spytał zdziwiony
- Tak.. Dzisiaj skończył się czas odwiedzin. - oznajmiłam, po czym pocałowałam Łukasza w usta
Bardzo się cieszyłam z tej jakże świetnej informacji. Miałam nadzieję, że Ada szybko wyzdrowieje. W końcu będę musiała jej wszystko opowiedzieć.
- Pati, jest już bardzo późno, zaprowadzę cię do sypialni. - powiedział czule
- Dobrze. - uśmiechnęłam się - Jesteś kochany. - dodałam po chwili
Tak jak powiedział, gdy tylko dokończyliśmy jeść śniadanie Łukasz zaprowadził mnie do sypialni, a sam poszedł spać do salonu. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-----------
Pisała Patrycja Winiarska
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział 9
(Adriana)
Wieczorem umówiłam się z Kubą , pośmialiśmy się trochę, ale było już dość późno więc u mnie został na noc. Rankiem obudził mnie zapach jajecznicy. Wstałam, ubrałam szlafrok i poszłam do kuchni.
-Zrobiłem śniadanie! - pochwalił się Kuba.
-Dziękuję.
Chciałam już siadać do stołu lecz Kuba wziął mnie na kolana.
-Ale płatne, buziaka poproszę!
Dałam mu buziaka w policzek i zaczęliśmy jeść śniadanie.
-Muszę zadzwonić do Patrycji , spytać się czy idzie na trening.
-Ale zaraz wracaj! - powiedział Kuba
Wróciłam do kuchni
- I?
- Dziwne .. nie odbiera
-Może była u Łukasza ?
Wybrałam więc numer do Łukasza, ale ten nie spędził z nią nocy , a Pati od niego też nie odbierała telefonów.
Zadzwoniłam więc do Jurgena , by spytać się o której wyszła z Signal Iduna Park , Jurgen powiedział , że wyszła jak było już bardzo późno i ciemno.
Przestraszyłam się kazałam spakować się Kubie i pojechaliśmy do Łukasza.
-Łukasz. Gdzie Patrycja nie odbiera telefonów?- spytałam zdenerwowana wchodząc do jego domu/
-Ode mnie też. Nie wiem co się stało.
-Może będzie na treningu? - zaproponował Kuba
Pojechaliśmy więc na stadion , jednak nawet tam nie był Patrycji , Jurgen zwolnił z treningu wszystkie dziewczyny i razem z nami pojechał na policję.
Strasznie się bałam o moją koleżankę w końcu tyle się mówi o pseudokibicach i przestępach. Na policji najpierw nie chcieli przyjąć naszego zgłoszenia. Jednak gdy powiedzieliśmy , ze Pati gra w Piłkę w BVB zaczęli poszukiwania. Najpierw każdego z nas przesłuchali. Gdy już wychodziliśmy z komendy ktoś zaczął do mnie dzwonić to była Victoria powiedziała , że Reni zaginęła. Wróciliśmy się by dopowiedzieć jeszcze o ty. Kazali nam wrócić do domu , a każdemu zawodnikowi/zawodniczce zabronili wychodzić z domu. Po tym wszystkim pojechaliśmy do mnie, wzięłam z pokoju klucze zapasowe od mieszkania Patrycji i od razu tam poszliśmy.
Nie znaleźliśmy tam nic. Zmęczeni wróciliśmy do mnie.
-K****A my nie możemy tak siedzieć i nic nie robić! - zbulwersował się Łukasz po chwili ciszy.
-A co chcesz zrobić? Myślisz, że nam nie jest trudno. jesteśmy jej przyjaciółmi, gdybyśmy mieli jakiś trop....- powiedział Kuba
-Pójdźmy tą drogą , którą zazwyczaj wracała do domu . Reni wraca tą samą drogą.-powiedziałam
-Ale musimy tam iść wieczorem- powiedział Piszczu
Nastał wieczór nie mogliśmy już się go doczekać , zaczęliśmy się zbierać.
-A ty gdzie? -spytał się Kuba gdy zobaczył , ze ubieram buty
-No jak to gdzie? Idę z Wami!!
-No chyba zwariowałaś! Patrycja , Reni i może jeszcze TY!?
-KUBA! On jest też moją przyjaciółką i pójdę ją szukać!
Mieliśmy już wychodzić gdy nagle zadzwonił telefon Łukasza!
-To z Policji - Krzyknął!
- Tak ... halo...Co??...Ale...Jest ..obok...Chwilę
-Ada policja chce z Tobą gadać
-Co? ze mną??? -zdziwiona wzięłam telefon od Łukasza
To co usłyszałam w słuchawce telefonu nie zapomnę do końca życia.
-Dobrze. Tak , wyrażam zgodę!
Rozłączyli się.
-O co chodzi na co ty się zgodziłaś?-spytał zdenerwowany Kuba
-Chcą przeprowadzić prowokacje
-No i nie mów , ze ty się na to zgodziłaś?
-A co mam czekać jak coś zrobią Pati, albo jej nie znajdą!!
-Ale dlaczego Ciebie co?? Jest jeszcze 23 zawodniczek!
-Kuba nie wiem dlaczego, ale ja muszę tam zaraz być, podwieziecie mnie?
Kuba już siedział cicho.
-Tak, chodź- powiedział spokojniejszy w tamtym momencie Łukasz.
Przez całą drogę serce waliło mi z całych sił. Pod stadionem spotkałam się z Policją. Wszystko mi wytłumaczyli .Dali mi jakieś podsłuchy, kamery, GPS. Bałam się nie powiem ,ale gdy zobaczyłam minę Łukasza... Widać było , ze bardzo chce odzyskać Patrycję.
-Dobrze, możesz iść! Nie bój się będziemy czuwać! - powiedział Policjant
-Kocham Cię- usłyszałam słowa Kuby, które rozczuliły mnie prawie do łez, ale nie mogłam płakać. Dałam mu buziaka i powiedziałam
-Ja też Cię kocham!
Przytuliłam się do niego, a potem po przyjacielsku przytuliłam się z Łukaszem , który powiedział mi do ucha
- Dziękuję.
Oraz z Jurgenem.
Poszłam . Próbowałam nie myśleć o tym , ze coś się złego może stać przecież czuwa Policja.
Gdy tak myślałam nagle poczułam straszny smród , po woli zaczęłam słabnąć i nie utrzymywałam się na własnych nogach.
Dalej już nic nie pamiętałam
Przebudziłam się , gdy leżałam na zimnej posadce.
"No i gdzie to policja" - pomyślałam
Schowałam dokładniej nadajnik GPS.
Wzrokiem szukałam Patrycji jednak nigdzie jej nie widziałam.
Było zimno wilgotno, pomyśleć, że Pati spędziła tu noc... gdy my nic nie wiedzieliśmy...
"Gdzie ta Policja "-pytałam cały czas samą siebie.
-------------------
-Kuba uspokój się! Znajdą się obie! -uspokajał tym razem Łukasz Kubę
-Tak miała być prowokacja, taaa, a teraz nie wiedzą nawet gdzie je szukać!
Ani Kuba, ani Łukasz nie byli w stanie się pocieszać . Przyjechał do nich Marco , chodź jeden myślał trzeźwo w tej sytuacji.
----------
Pisała Adriana Pilska, którą też poniosło pisząc rozdział :)
Wieczorem umówiłam się z Kubą , pośmialiśmy się trochę, ale było już dość późno więc u mnie został na noc. Rankiem obudził mnie zapach jajecznicy. Wstałam, ubrałam szlafrok i poszłam do kuchni.
-Zrobiłem śniadanie! - pochwalił się Kuba.
-Dziękuję.
Chciałam już siadać do stołu lecz Kuba wziął mnie na kolana.
-Ale płatne, buziaka poproszę!
Dałam mu buziaka w policzek i zaczęliśmy jeść śniadanie.
-Muszę zadzwonić do Patrycji , spytać się czy idzie na trening.
-Ale zaraz wracaj! - powiedział Kuba
Wróciłam do kuchni
- I?
- Dziwne .. nie odbiera
-Może była u Łukasza ?
Wybrałam więc numer do Łukasza, ale ten nie spędził z nią nocy , a Pati od niego też nie odbierała telefonów.
Zadzwoniłam więc do Jurgena , by spytać się o której wyszła z Signal Iduna Park , Jurgen powiedział , że wyszła jak było już bardzo późno i ciemno.
Przestraszyłam się kazałam spakować się Kubie i pojechaliśmy do Łukasza.
-Łukasz. Gdzie Patrycja nie odbiera telefonów?- spytałam zdenerwowana wchodząc do jego domu/
-Ode mnie też. Nie wiem co się stało.
-Może będzie na treningu? - zaproponował Kuba
Pojechaliśmy więc na stadion , jednak nawet tam nie był Patrycji , Jurgen zwolnił z treningu wszystkie dziewczyny i razem z nami pojechał na policję.
Strasznie się bałam o moją koleżankę w końcu tyle się mówi o pseudokibicach i przestępach. Na policji najpierw nie chcieli przyjąć naszego zgłoszenia. Jednak gdy powiedzieliśmy , ze Pati gra w Piłkę w BVB zaczęli poszukiwania. Najpierw każdego z nas przesłuchali. Gdy już wychodziliśmy z komendy ktoś zaczął do mnie dzwonić to była Victoria powiedziała , że Reni zaginęła. Wróciliśmy się by dopowiedzieć jeszcze o ty. Kazali nam wrócić do domu , a każdemu zawodnikowi/zawodniczce zabronili wychodzić z domu. Po tym wszystkim pojechaliśmy do mnie, wzięłam z pokoju klucze zapasowe od mieszkania Patrycji i od razu tam poszliśmy.
Nie znaleźliśmy tam nic. Zmęczeni wróciliśmy do mnie.
-K****A my nie możemy tak siedzieć i nic nie robić! - zbulwersował się Łukasz po chwili ciszy.
-A co chcesz zrobić? Myślisz, że nam nie jest trudno. jesteśmy jej przyjaciółmi, gdybyśmy mieli jakiś trop....- powiedział Kuba
-Pójdźmy tą drogą , którą zazwyczaj wracała do domu . Reni wraca tą samą drogą.-powiedziałam
-Ale musimy tam iść wieczorem- powiedział Piszczu
Nastał wieczór nie mogliśmy już się go doczekać , zaczęliśmy się zbierać.
-A ty gdzie? -spytał się Kuba gdy zobaczył , ze ubieram buty
-No jak to gdzie? Idę z Wami!!
-No chyba zwariowałaś! Patrycja , Reni i może jeszcze TY!?
-KUBA! On jest też moją przyjaciółką i pójdę ją szukać!
Mieliśmy już wychodzić gdy nagle zadzwonił telefon Łukasza!
-To z Policji - Krzyknął!
- Tak ... halo...Co??...Ale...Jest ..obok...Chwilę
-Ada policja chce z Tobą gadać
-Co? ze mną??? -zdziwiona wzięłam telefon od Łukasza
To co usłyszałam w słuchawce telefonu nie zapomnę do końca życia.
-Dobrze. Tak , wyrażam zgodę!
Rozłączyli się.
-O co chodzi na co ty się zgodziłaś?-spytał zdenerwowany Kuba
-Chcą przeprowadzić prowokacje
-No i nie mów , ze ty się na to zgodziłaś?
-A co mam czekać jak coś zrobią Pati, albo jej nie znajdą!!
-Ale dlaczego Ciebie co?? Jest jeszcze 23 zawodniczek!
-Kuba nie wiem dlaczego, ale ja muszę tam zaraz być, podwieziecie mnie?
Kuba już siedział cicho.
-Tak, chodź- powiedział spokojniejszy w tamtym momencie Łukasz.
Przez całą drogę serce waliło mi z całych sił. Pod stadionem spotkałam się z Policją. Wszystko mi wytłumaczyli .Dali mi jakieś podsłuchy, kamery, GPS. Bałam się nie powiem ,ale gdy zobaczyłam minę Łukasza... Widać było , ze bardzo chce odzyskać Patrycję.
-Dobrze, możesz iść! Nie bój się będziemy czuwać! - powiedział Policjant
-Kocham Cię- usłyszałam słowa Kuby, które rozczuliły mnie prawie do łez, ale nie mogłam płakać. Dałam mu buziaka i powiedziałam
-Ja też Cię kocham!
Przytuliłam się do niego, a potem po przyjacielsku przytuliłam się z Łukaszem , który powiedział mi do ucha
- Dziękuję.
Oraz z Jurgenem.
Poszłam . Próbowałam nie myśleć o tym , ze coś się złego może stać przecież czuwa Policja.
Gdy tak myślałam nagle poczułam straszny smród , po woli zaczęłam słabnąć i nie utrzymywałam się na własnych nogach.
Dalej już nic nie pamiętałam
Przebudziłam się , gdy leżałam na zimnej posadce.
"No i gdzie to policja" - pomyślałam
Schowałam dokładniej nadajnik GPS.
Wzrokiem szukałam Patrycji jednak nigdzie jej nie widziałam.
Było zimno wilgotno, pomyśleć, że Pati spędziła tu noc... gdy my nic nie wiedzieliśmy...
"Gdzie ta Policja "-pytałam cały czas samą siebie.
-------------------
-Kuba uspokój się! Znajdą się obie! -uspokajał tym razem Łukasz Kubę
-Tak miała być prowokacja, taaa, a teraz nie wiedzą nawet gdzie je szukać!
Ani Kuba, ani Łukasz nie byli w stanie się pocieszać . Przyjechał do nich Marco , chodź jeden myślał trzeźwo w tej sytuacji.
----------
Pisała Adriana Pilska, którą też poniosło pisząc rozdział :)
Rozdział 8
(Patrycja)
Następnego dnia obudziłam się godzinę przed treningiem. Postanowiłam złamać zakaz i pójść do dziewczyn. Szybko się ogarnęłam, zjadłam śniadanie, po czym chwyciłam torbę treningową i poczęłam biec w stronę stadionu. Kilka minut później znalazłam się przebrana w strój piłkarski, zwarta i gotowa na murawie. Wszystkie dziewczyny patrząc na trenera zaczęły się śmiać, gdyż jak się później okazało przed treningiem powiedział im:
"Zobaczycie, jak znam Patrycje to zrobi wszystko żeby przyjść na trening"
I przyszłam. Czy jego słowa zawsze muszą się sprawdzać? Ruchem ręki "Kloppo" zaczął wzywać mnie do siebie. W pierwszej chwili pomyślałam : "No nie... A jak zdejmie mnie z boiska?!" Ale gdy tylko do niego podeszłam zorientowałam się, że chce powiedzieć mi coś śmiesznego, gdyż był cały czerwony i co chwila wesoło parskał.
- Tak więc, możesz dzisiaj zagrać, ale po treningu dziewcząt jak i chłopców wszystko posprzątasz. - powiedział cały czas się uśmiechając
- Ale.. - zaczęłam
- Nie ma żadnego "ale"! Przecież sama tak wczoraj powiedziałaś! - teraz cała drużyna "padała" ze śmiechu, bo na murawę weszli wszyscy zawodnicy męskiej drużyny Borussi targając za sobą worki z piłkami.
W tej chwili nie wierzyłam własnym oczom.
"I że ja niby mam to wszystko pozbierać?! Wolne żarty" - myślałam
Jak najszybciej chciałam się stamtąd ulotnić. Poczęłam biec w stronę rękawa. Niestety na jego końcu czekał na mnie Łukasz, który wziął mnie na ręce i z powrotem zaniósł na boisko.
- Łukasz... Zabierz mnie stąd!.. Proszę.. - szeptałam mu do ucha
- Nie! Mówiłem ci żebyś nie przychodziła? Zignorowałaś moje polecenie? To teraz zbierzesz wszystkie piłki, co do jednej. A zliczyłem ich ponad 1000. - postawił mnie na trawę
"O nie..." - pomyślałam spuszczając głowę
Po chwili zaczął się trening. grało się cudownie, ale gdy ta bajka się skończyła... Przyszedł czas na zbieranie wielkiej sterty piłek. Wszyscy poszli już do domu.. zostałam tylko ja.. Nie wiedziałam, że zbieranie piłek może być takie męczące. Zajęło mi to dobre 4 godziny. Kiedy wyszłam ze stadionu było bardzo ciemno. Idąc jedną z ulic zorientowałam się, że ktoś mnie śledzi. Wystraszyłam się, biorąc pod uwagę to, że po za mną i tym kimś na ulicy nie było nikogo. Przyśpieszyłam lecz to nic nie dało. Sprawca uderzył mnie czymś i straciłam przytomność..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się w jakiejś starej fabryce na przedmieściach.. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam całkowicie zdezorientowana, cieszyłam się, że nikogo po za mną tam nie ma. Lecz wiedziałam, że w każdej chwili ktoś może się tam pojawić i to wcale nie musi być dobry człowiek. Miałam racje. Po kilkunastu minutach do wielkiego pomieszczenia weszła banda opryszków, co gorsza w rękach trzymali pistolety. Myślałam, że umrę ze strachu, kierowali się w moją stronę.
- Co śliczna?! Teraz twój kochany Łukasz ci nie pomoże! - rzekł rudowłosy mężczyzna
- Co ma do tego Łukasz?! - wystraszyłam się jeszcze bardziej serce podchodziło mi do gardła
- Nie twój interes mała! Żegnaj się z życiem! - dodał po chwili
Byłam oszołomiona tą sytuacją, chciałam do domu, do Łukasza! Ale nie mogłam się nigdzie wymknąć. Wszędzie stali jacyś mężczyźni! Cholernie się ich bałam. Nie wiedziałam co mam robić. Trzęsłam się ze strachu. Miałam nadzieję, że ktoś mnie tutaj znajdzie.. Ale na to były marne szanse. Jaki normalny człowiek chodzi do starych fabryk na przedmieściach.. Nagle mężczyzna o imieniu Max szarpnął mnie za włosy... I zaczął robić coś czego żadna dziewczyna by nie chciała... Nie miałam siły żeby się mu wyrwać. Krzyczałam. Ale to nic nie dawało, nikt mnie nie słyszał... Chciałam, żeby to wszystko się już skończyło, ale to były tylko marzenia.... Nawet nie wiem kiedy straciłam przytomność.. I zasnęłam...
--------------------
Pisała Patrycja Winiarska
o kurde nie wiedziałam, że aż tak poniesie mnie moja wyobraźnia...
Następnego dnia obudziłam się godzinę przed treningiem. Postanowiłam złamać zakaz i pójść do dziewczyn. Szybko się ogarnęłam, zjadłam śniadanie, po czym chwyciłam torbę treningową i poczęłam biec w stronę stadionu. Kilka minut później znalazłam się przebrana w strój piłkarski, zwarta i gotowa na murawie. Wszystkie dziewczyny patrząc na trenera zaczęły się śmiać, gdyż jak się później okazało przed treningiem powiedział im:
"Zobaczycie, jak znam Patrycje to zrobi wszystko żeby przyjść na trening"
I przyszłam. Czy jego słowa zawsze muszą się sprawdzać? Ruchem ręki "Kloppo" zaczął wzywać mnie do siebie. W pierwszej chwili pomyślałam : "No nie... A jak zdejmie mnie z boiska?!" Ale gdy tylko do niego podeszłam zorientowałam się, że chce powiedzieć mi coś śmiesznego, gdyż był cały czerwony i co chwila wesoło parskał.
- Tak więc, możesz dzisiaj zagrać, ale po treningu dziewcząt jak i chłopców wszystko posprzątasz. - powiedział cały czas się uśmiechając
- Ale.. - zaczęłam
- Nie ma żadnego "ale"! Przecież sama tak wczoraj powiedziałaś! - teraz cała drużyna "padała" ze śmiechu, bo na murawę weszli wszyscy zawodnicy męskiej drużyny Borussi targając za sobą worki z piłkami.
W tej chwili nie wierzyłam własnym oczom.
"I że ja niby mam to wszystko pozbierać?! Wolne żarty" - myślałam
Jak najszybciej chciałam się stamtąd ulotnić. Poczęłam biec w stronę rękawa. Niestety na jego końcu czekał na mnie Łukasz, który wziął mnie na ręce i z powrotem zaniósł na boisko.
- Łukasz... Zabierz mnie stąd!.. Proszę.. - szeptałam mu do ucha
- Nie! Mówiłem ci żebyś nie przychodziła? Zignorowałaś moje polecenie? To teraz zbierzesz wszystkie piłki, co do jednej. A zliczyłem ich ponad 1000. - postawił mnie na trawę
"O nie..." - pomyślałam spuszczając głowę
Po chwili zaczął się trening. grało się cudownie, ale gdy ta bajka się skończyła... Przyszedł czas na zbieranie wielkiej sterty piłek. Wszyscy poszli już do domu.. zostałam tylko ja.. Nie wiedziałam, że zbieranie piłek może być takie męczące. Zajęło mi to dobre 4 godziny. Kiedy wyszłam ze stadionu było bardzo ciemno. Idąc jedną z ulic zorientowałam się, że ktoś mnie śledzi. Wystraszyłam się, biorąc pod uwagę to, że po za mną i tym kimś na ulicy nie było nikogo. Przyśpieszyłam lecz to nic nie dało. Sprawca uderzył mnie czymś i straciłam przytomność..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się w jakiejś starej fabryce na przedmieściach.. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam całkowicie zdezorientowana, cieszyłam się, że nikogo po za mną tam nie ma. Lecz wiedziałam, że w każdej chwili ktoś może się tam pojawić i to wcale nie musi być dobry człowiek. Miałam racje. Po kilkunastu minutach do wielkiego pomieszczenia weszła banda opryszków, co gorsza w rękach trzymali pistolety. Myślałam, że umrę ze strachu, kierowali się w moją stronę.
- Co śliczna?! Teraz twój kochany Łukasz ci nie pomoże! - rzekł rudowłosy mężczyzna
- Co ma do tego Łukasz?! - wystraszyłam się jeszcze bardziej serce podchodziło mi do gardła
- Nie twój interes mała! Żegnaj się z życiem! - dodał po chwili
Byłam oszołomiona tą sytuacją, chciałam do domu, do Łukasza! Ale nie mogłam się nigdzie wymknąć. Wszędzie stali jacyś mężczyźni! Cholernie się ich bałam. Nie wiedziałam co mam robić. Trzęsłam się ze strachu. Miałam nadzieję, że ktoś mnie tutaj znajdzie.. Ale na to były marne szanse. Jaki normalny człowiek chodzi do starych fabryk na przedmieściach.. Nagle mężczyzna o imieniu Max szarpnął mnie za włosy... I zaczął robić coś czego żadna dziewczyna by nie chciała... Nie miałam siły żeby się mu wyrwać. Krzyczałam. Ale to nic nie dawało, nikt mnie nie słyszał... Chciałam, żeby to wszystko się już skończyło, ale to były tylko marzenia.... Nawet nie wiem kiedy straciłam przytomność.. I zasnęłam...
--------------------
Pisała Patrycja Winiarska
o kurde nie wiedziałam, że aż tak poniesie mnie moja wyobraźnia...
Rozdział 7
(Adriana)
Na noc chciałam zostać z Patrycją, jednak po meczu BVB do sali 26 w której leżała Pati, ktoś wszedł. Ja spałam obok na krześle. O godzinie 19 do sali wszedł Łukasz z Kubą.
-Hej, Patrycja śpi? - spytał Łukasz szeptem. Przebudziłam się i spojrzałam na chłopaków i Patrycję
-Tak - odpowiedziałam.
-Jedź z Kubą do domu ja z nią zostanę na noc.- rozkazał Łukasz
-Nie, jesteście zmęczeni, ja jutro nie mam treningu zostanę z nią.
-Ada jedź z Kubą, siedziałaś tu cały czas.
-Chodź- Kuba pomógł mi wstać z krzesła i wyszliśmy z sali.
-Kuba ?
-Tak?
-Zawieziesz mnie do domu? -spytałam
-Tak, ale twój tata...
-Tata już wyleciał do Polski
Kuba podwiózł mnie pod dom.
-Wejdziesz? -spytałam pomocnika BVB
-Dobrze
Weszliśmy na 4- piętro bez słowa.
Otworzyłam kluczem drzwi i weszliśmy do mieszkania. Usiadłam na kanapie. Kuba poszedł do kuchni, a gdy wrócił zobaczył mnie gdy płakałam.
-Ada? Co się stało?
-To wszystko .moja .wina..- powiedziałam przez łzy.
-Jaka twoja wina? Co ty mówisz?- spytał zdziwiony Błaszczu
-Napisałam do niej sms-a ...dlaczego nie byłam na treningu, i on potem tu się tak spieszyła- mówiąc ostanie słowo zatopiłam moje łzy w kanapie.
-To nie twoja wina. Rozumiesz? Nie płacz!- powiedział Kuba , podniósł moją głowę z kanapy, odsuną ręką moją roztrzepaną grzywkę i spojrzał w moje mokre od łez oczy. Nie miałam już na nic siły, wtuliłam się w niego i zmęczona tak zasnęłam.
Kolejnego dnia obudziłam się już o 7 . Wstałam zobaczyłam tylko gdzie , a właściwie na kim spałam.
Wstałam delikatnie , by go nie obudzić. Poszłam do łazienki, by się chodź trochę ogarnąć.
Zrobiłam śniadanie z tego co zostało w lodówce. Włączyłam TV w drugim pokoju.
"Borussia Dortmund wygrała wczoraj 1:0 dzięki bramce strzelonej przez... Łukasza Piszczka"
"Ze swoich rąk po strzeleniu gola ułożył literkę P"
Uśmiechnęłam się delikatnie, wyłączyłam TV i spojrzałam na zegarek, zaraz na trening zaśpi Kuba. Podeszłam do niego i delikatnie potrząsnęłam.
-Co? Gdzie?- przebudził się nerwowo
-Nic, czas wstawać.- uspokoiłam go najdelikatniejszym tonem głosu jaki potrafiłam wykonać.
-Śniadanie czeka na stole- dodałam
Usiedliśmy przy stole, zjedliśmy śniadanie
-Mógłbyś mnie jeszcze przed treningiem zawieść do Pati?
-Tak, oczywiście- i uśmiechnął się
Odwzajemniłam jego uśmiech i podjechaliśmy pod szpital.
Przy łóżku leżał Piszczu
-Hej , wstawaj, Kuba czeka na dole , podwiezie Cię na trening.
-Łukasz spojrzał na mnie zaspanymi oczami , i spróbował się podnieść.
Podałam mu rękę.
-Coś nie tak -spytałam? widząc , ze trzyma się za biodro.
-Spytaj się Kuby- uśmiechną się i dodał - To ja jestem najlepszym obrońcą w Europie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle zobaczyłam , że Patrycja się przebudza.
-Hej! -powiedziałam siadając na krzesełku
-Hej.
-Jak się czujesz?
-O wiele lepiej.
Do sali wszedł lekarz , który miał dla nas dobrą wiadomość, Miał wypis dla Patrycji.
-A może pojedziemy na trening chłopaków?- mówiła Pati gdy już się przebrała i spakowała.
-Zabili by Ciebie i mnie , Mnie , ze Ci pozwoliłam, a Ciebie, że ze szpitala na trening.
-No proszę biorę to na siebie:)
-No.... niech Ci będzie.
Spakowałyśmy rzeczy i pojechałyśmy taxówką na stadion.
Usiadłyśmy na trybunach. Zobaczył nas Ilkay i zaczął machać.
-Do kogo ty machasz? -spytał Kuba
-Do Ady i Pati
-Przecież Patrycja jest w szpi...- i spojrzał na trybuny.
-Co ty Tu robisz, powinnaś być w szpitalu?- zaczął krzyczeć.
-Niespodzianka!- Krzyknęła Pati.
Jurgen zobaczył , że Piszczu się obija i zaczął krzyczeć do niego
-Piszczu "Rusz Dupę" Bo naprawdę Ada cię przegoni i nie będziesz najlepszym obrońcą! Do roboty!!
Słysząc to cały skład BVB i my na trybunach zaczęliśmy się śmiać!
Jurgen kazał im biegać ,a do nas podszedł
-Pati ,a ty nie w szpitalu? - spytał?
-Dostała wypis trenerze- odpowiedziałam za nią , bo ta "padła" ze śmiechu.
-No ,a więc jutro na treningu już chodź jedna polka będzie- mówiąc to spojrzał na mnie
Ach koniec laby...
-Dwie trenerze! -usłyszałam koleżankę za sobą
-Ty nie będziesz na treningu.- odpowiedział jej stanowczo Klopp
-Ja , ja nie będę? Ja chodź by piłki pozbieram!
-Oj Łukasz Ci już nawet na to nie pozwoli. - Uśmiechną się puścił do nas oczko i poszedł do chłopaków.
Zaczęłam się śmiać na tyle ile się dało.
Po treningu chłopacy odwieźli nas do domu. Poszliśmy do mnie i pogadaliśmy.
-Łukasz... mogę iść jutro na trening pozbierać piłki???- zapytał nie śmiało Pati
-Po moim trupie.
-Hhahah Klopp wie wszystko - zaśmiałam się
Patrycja wyszła z Łukaszem, a potem poszedł Kuba
-To pa!
-dziękuję!
-Za co?
-Za to, że byłeś wczoraj ze mną w nocy
Uśmiechną się i dał mi buziaka w policzek
Już miałam zamykać drzwi, ale usłyszałam
_ To ty jesteś najlepszym obrońcą!
Zamknęłam drzwi i położyłam się spać.
------
Pisała Adriana Pilska
Na noc chciałam zostać z Patrycją, jednak po meczu BVB do sali 26 w której leżała Pati, ktoś wszedł. Ja spałam obok na krześle. O godzinie 19 do sali wszedł Łukasz z Kubą.
-Hej, Patrycja śpi? - spytał Łukasz szeptem. Przebudziłam się i spojrzałam na chłopaków i Patrycję
-Tak - odpowiedziałam.
-Jedź z Kubą do domu ja z nią zostanę na noc.- rozkazał Łukasz
-Nie, jesteście zmęczeni, ja jutro nie mam treningu zostanę z nią.
-Ada jedź z Kubą, siedziałaś tu cały czas.
-Chodź- Kuba pomógł mi wstać z krzesła i wyszliśmy z sali.
-Kuba ?
-Tak?
-Zawieziesz mnie do domu? -spytałam
-Tak, ale twój tata...
-Tata już wyleciał do Polski
Kuba podwiózł mnie pod dom.
-Wejdziesz? -spytałam pomocnika BVB
-Dobrze
Weszliśmy na 4- piętro bez słowa.
Otworzyłam kluczem drzwi i weszliśmy do mieszkania. Usiadłam na kanapie. Kuba poszedł do kuchni, a gdy wrócił zobaczył mnie gdy płakałam.
-Ada? Co się stało?
-To wszystko .moja .wina..- powiedziałam przez łzy.
-Jaka twoja wina? Co ty mówisz?- spytał zdziwiony Błaszczu
-Napisałam do niej sms-a ...dlaczego nie byłam na treningu, i on potem tu się tak spieszyła- mówiąc ostanie słowo zatopiłam moje łzy w kanapie.
-To nie twoja wina. Rozumiesz? Nie płacz!- powiedział Kuba , podniósł moją głowę z kanapy, odsuną ręką moją roztrzepaną grzywkę i spojrzał w moje mokre od łez oczy. Nie miałam już na nic siły, wtuliłam się w niego i zmęczona tak zasnęłam.
Kolejnego dnia obudziłam się już o 7 . Wstałam zobaczyłam tylko gdzie , a właściwie na kim spałam.
Wstałam delikatnie , by go nie obudzić. Poszłam do łazienki, by się chodź trochę ogarnąć.
Zrobiłam śniadanie z tego co zostało w lodówce. Włączyłam TV w drugim pokoju.
"Borussia Dortmund wygrała wczoraj 1:0 dzięki bramce strzelonej przez... Łukasza Piszczka"
"Ze swoich rąk po strzeleniu gola ułożył literkę P"
Uśmiechnęłam się delikatnie, wyłączyłam TV i spojrzałam na zegarek, zaraz na trening zaśpi Kuba. Podeszłam do niego i delikatnie potrząsnęłam.
-Co? Gdzie?- przebudził się nerwowo
-Nic, czas wstawać.- uspokoiłam go najdelikatniejszym tonem głosu jaki potrafiłam wykonać.
-Śniadanie czeka na stole- dodałam
Usiedliśmy przy stole, zjedliśmy śniadanie
-Mógłbyś mnie jeszcze przed treningiem zawieść do Pati?
-Tak, oczywiście- i uśmiechnął się
Odwzajemniłam jego uśmiech i podjechaliśmy pod szpital.
Przy łóżku leżał Piszczu
-Hej , wstawaj, Kuba czeka na dole , podwiezie Cię na trening.
-Łukasz spojrzał na mnie zaspanymi oczami , i spróbował się podnieść.
Podałam mu rękę.
-Coś nie tak -spytałam? widząc , ze trzyma się za biodro.
-Spytaj się Kuby- uśmiechną się i dodał - To ja jestem najlepszym obrońcą w Europie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle zobaczyłam , że Patrycja się przebudza.
-Hej! -powiedziałam siadając na krzesełku
-Hej.
-Jak się czujesz?
-O wiele lepiej.
Do sali wszedł lekarz , który miał dla nas dobrą wiadomość, Miał wypis dla Patrycji.
-A może pojedziemy na trening chłopaków?- mówiła Pati gdy już się przebrała i spakowała.
-Zabili by Ciebie i mnie , Mnie , ze Ci pozwoliłam, a Ciebie, że ze szpitala na trening.
-No proszę biorę to na siebie:)
-No.... niech Ci będzie.
Spakowałyśmy rzeczy i pojechałyśmy taxówką na stadion.
Usiadłyśmy na trybunach. Zobaczył nas Ilkay i zaczął machać.
-Do kogo ty machasz? -spytał Kuba
-Do Ady i Pati
-Przecież Patrycja jest w szpi...- i spojrzał na trybuny.
-Co ty Tu robisz, powinnaś być w szpitalu?- zaczął krzyczeć.
-Niespodzianka!- Krzyknęła Pati.
Jurgen zobaczył , że Piszczu się obija i zaczął krzyczeć do niego
-Piszczu "Rusz Dupę" Bo naprawdę Ada cię przegoni i nie będziesz najlepszym obrońcą! Do roboty!!
Słysząc to cały skład BVB i my na trybunach zaczęliśmy się śmiać!
Jurgen kazał im biegać ,a do nas podszedł
-Pati ,a ty nie w szpitalu? - spytał?
-Dostała wypis trenerze- odpowiedziałam za nią , bo ta "padła" ze śmiechu.
-No ,a więc jutro na treningu już chodź jedna polka będzie- mówiąc to spojrzał na mnie
Ach koniec laby...
-Dwie trenerze! -usłyszałam koleżankę za sobą
-Ty nie będziesz na treningu.- odpowiedział jej stanowczo Klopp
-Ja , ja nie będę? Ja chodź by piłki pozbieram!
-Oj Łukasz Ci już nawet na to nie pozwoli. - Uśmiechną się puścił do nas oczko i poszedł do chłopaków.
Zaczęłam się śmiać na tyle ile się dało.
Po treningu chłopacy odwieźli nas do domu. Poszliśmy do mnie i pogadaliśmy.
-Łukasz... mogę iść jutro na trening pozbierać piłki???- zapytał nie śmiało Pati
-Po moim trupie.
-Hhahah Klopp wie wszystko - zaśmiałam się
Patrycja wyszła z Łukaszem, a potem poszedł Kuba
-To pa!
-dziękuję!
-Za co?
-Za to, że byłeś wczoraj ze mną w nocy
Uśmiechną się i dał mi buziaka w policzek
Już miałam zamykać drzwi, ale usłyszałam
_ To ty jesteś najlepszym obrońcą!
Zamknęłam drzwi i położyłam się spać.
------
Pisała Adriana Pilska
Rozdział 6
(Patrycja)
Następnego dnia wstałam z bólem głowy. Nie pamiętałam co działo się wieczorem. Wiem tylko, że zaraz po meczu trener zabrał mnie na wiele wywiadów, a później pojechałam z Łukaszem na jakąś imprezę.. Po za tym, nic nie mogłam sobie przypomnieć. Wstałam z łóżka. Zaspana powędrowałam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Po kilkunastu minutach wkroczyłam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Łukasza.
- Ooo... Śpioszek wstał! - powiedział wstając z krzesła - Zrobiłem ci śniadanie
- Dziękuję, ale... co ty tu robisz? Możesz mi powiedzieć co się działo wczoraj po meczu? - spytałam siadając na przeciw piłkarza
- Poszliśmy na imprezę, trochę wypiliśmy... Później przyjechaliśmy tutaj... - mówił powoli
- No, a co było później? - niecierpliwiłam się
- Jeżeli chodzi ci o noc, nie musisz się martwić, ja taki nie jestem. Zasnęłaś w salonie, ja cię zaniosłem do twojego pokoju, a sam poszedłem spać do salonu. - wyjaśnił patrząc się w moje oczy
- Powiedzmy, że ci wierze. - rzekłam biorąc kanapkę do ręki
- Gratuluję strzelonego gola. - nachylił się i pocałował mnie w policzek
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
Kiedy zjedliśmy śniadanie ja poszłam do sypialni, a Łukasz pozmywał naczynia. Siadając na łóżku spostrzegłam migającą komórkę.
"Pewnie ktoś do mnie napisał" - pomyślałam
Chwyciłam telefon. Miałam rację to Ada napisała do mnie SMS'a. Kiedy go przeczytałam, uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- Łukasz?! - krzyknęłam - Kuba powiedział, że Adriana jest najlepszym obrońcą w Europie!
- Ja mu pokażę! Jeszcze przed wczoraj mówił to mnie! - odkrzyknął
W tym czasie zerknęłam na zegarek. Zbliżała się godzina treningu. Co prawda miałam jeszcze trochę czasu, ale postanowiłam dzisiaj iść wcześniej.
- Za chwilę będę musiała iść na trening. - oznajmiłam wchodząc do salonu
- Podwiozę cię. - zaproponował Łukasz przyciągając mnie do siebie
- Jeśli ci się chce. - powiedziałam obojętnie
Łukasz się do mnie zbliżył. Z sekundy na sekundę był coraz bliżej. Przez moje ciało przeszły dreszcze. Po chwili nasze wargi się złączyły. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Lecz niestety przypomniałam sobie o nadchodzącym wielkimi krokami treningu... Oderwałam się od piłkarza po czym spytałam:
- To.. Zawieziesz mnie na ten stadion?
- Oczywiście, że tak. - uśmiechnął się
Po pół godzinie wkroczyłam do szatni. Szybko się przebrałam i wybiegłam na murawę. Kiedy razem z dziewczynami robiłam kółeczka, usłyszałam krzyk Łukasza. Bardzo się przestraszyłam, w końcu przez te kilka dni się do siebie zbliżyliśmy. Podbiegłam do trenera:
- Słyszał pan?! To Łukasz! - krzyknęłam łapiąc "Kloppo" za rękę
Po krótkim czasie razem wbiegliśmy do szatni chłopaków. Łukasz razem z Kubą leżeli na posadzce śmiejąc się.
- Co tu się dzieje?! - spytał rozzłoszczony "Kloppo"
- No, bo Kuba wczoraj powiedział, że Ada jest najlepszym obrońcą. - wydukał Łukasz poprzez śmiech
- A ty go dla zabawy "pobiłeś".... - dokończył za niego Jurgen
- Tak, no ale co to był za krzyk?! - krzyknęłam poirytowana
- Sorry.. jak rzuciłem się na Kubę.. Ten szybko się odsunął i walnąłem biodrem o podłogę.. - oznajmił piłkarz już bez uśmiechu na twarzy
- Łukasz.. Proszę cię... Nie osłabiaj mnie! Przecież wiesz, że jutro gramy bardzo ważny mecz! - rzekł trener kucając przy piłkarzu
- Spokojnie, nic mi nie jest. - oznajmił obrońca podnosząc się z podłogi
Ulżyło mi. Lecz nadal nie mogłam nadziwić się chłopakom.. Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w podstawówce.. Miałam nadzieję, że Łukaszowi na prawdę nic nie jest. W końcu tak jak mówił trener jutro grają bardzo ważny mecz. Kiedy wychodziliśmy z szatni usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To Adriana wysłała mi SMS'a.
"Siemka. Dzisiaj nie było mnie na treningu,
bo wczoraj nabawiłam się drobnej kontuzji...
Ale nie martw się to nic poważnego."
Zaraz po treningu postanowiłam jechać do Ady. Bardzo mi się śpieszyło, jechałam jak wariat, chyba złamałam wszystkie możliwe zasady ruchu drogowego.. Niestety będąc na jednym z zakrętów straciłam panowanie nad autem. Nie mogłam wyhamować. Na moje nieszczęście w tym samym czasie w zakręt wchodziła wielka ciężarówka. Zderzyłam się z nią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się w szpitalu. Nie wiedziałam co się stało. Przy moim łóżku stał Łukasz, Kuba i Ada.
- Co się stało? Dlaczego jestem w szpitalu?! - spytałam spanikowana
- Spokojnie.. Leż.. Wszystko będzie dobrze.. Miałaś wiele szczęścia, to tylko lekkie otarcia i siniaki. Już jutro wypiszą cię ze szpitala, a teraz odpoczywaj.. - powiedział Łukasz łapiąc mnie za rękę.
- Już niedługo gracie mecz! Jedźcie już! - ożywiłam się
- Nie, ja zostanę z tobą.. - rzekł spokojnie piłkarz
- Idź! Zrób to dla mnie! Zagraj ten mecz z myślą o mnie! Proszę cię! Nie zawal tego... - odrzekłam
- Dobrze.. Zrobię to dla ciebie.. - pocałował mnie w czoło po czym wyszedł z sali
- Ty też Kuba idź, nie przejmuj się mną, po prostu rób to co kochasz! - nakazałam
Chłopcy wyszli z sali, a ja po prostu zasnęłam. Byłam bardzo zmęczona tą sytuacją....
-------
Pisała Patrycja Winiarska
Następnego dnia wstałam z bólem głowy. Nie pamiętałam co działo się wieczorem. Wiem tylko, że zaraz po meczu trener zabrał mnie na wiele wywiadów, a później pojechałam z Łukaszem na jakąś imprezę.. Po za tym, nic nie mogłam sobie przypomnieć. Wstałam z łóżka. Zaspana powędrowałam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Po kilkunastu minutach wkroczyłam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Łukasza.
- Ooo... Śpioszek wstał! - powiedział wstając z krzesła - Zrobiłem ci śniadanie
- Dziękuję, ale... co ty tu robisz? Możesz mi powiedzieć co się działo wczoraj po meczu? - spytałam siadając na przeciw piłkarza
- Poszliśmy na imprezę, trochę wypiliśmy... Później przyjechaliśmy tutaj... - mówił powoli
- No, a co było później? - niecierpliwiłam się
- Jeżeli chodzi ci o noc, nie musisz się martwić, ja taki nie jestem. Zasnęłaś w salonie, ja cię zaniosłem do twojego pokoju, a sam poszedłem spać do salonu. - wyjaśnił patrząc się w moje oczy
- Powiedzmy, że ci wierze. - rzekłam biorąc kanapkę do ręki
- Gratuluję strzelonego gola. - nachylił się i pocałował mnie w policzek
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
Kiedy zjedliśmy śniadanie ja poszłam do sypialni, a Łukasz pozmywał naczynia. Siadając na łóżku spostrzegłam migającą komórkę.
"Pewnie ktoś do mnie napisał" - pomyślałam
Chwyciłam telefon. Miałam rację to Ada napisała do mnie SMS'a. Kiedy go przeczytałam, uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- Łukasz?! - krzyknęłam - Kuba powiedział, że Adriana jest najlepszym obrońcą w Europie!
- Ja mu pokażę! Jeszcze przed wczoraj mówił to mnie! - odkrzyknął
W tym czasie zerknęłam na zegarek. Zbliżała się godzina treningu. Co prawda miałam jeszcze trochę czasu, ale postanowiłam dzisiaj iść wcześniej.
- Za chwilę będę musiała iść na trening. - oznajmiłam wchodząc do salonu
- Podwiozę cię. - zaproponował Łukasz przyciągając mnie do siebie
- Jeśli ci się chce. - powiedziałam obojętnie
Łukasz się do mnie zbliżył. Z sekundy na sekundę był coraz bliżej. Przez moje ciało przeszły dreszcze. Po chwili nasze wargi się złączyły. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Lecz niestety przypomniałam sobie o nadchodzącym wielkimi krokami treningu... Oderwałam się od piłkarza po czym spytałam:
- To.. Zawieziesz mnie na ten stadion?
- Oczywiście, że tak. - uśmiechnął się
Po pół godzinie wkroczyłam do szatni. Szybko się przebrałam i wybiegłam na murawę. Kiedy razem z dziewczynami robiłam kółeczka, usłyszałam krzyk Łukasza. Bardzo się przestraszyłam, w końcu przez te kilka dni się do siebie zbliżyliśmy. Podbiegłam do trenera:
- Słyszał pan?! To Łukasz! - krzyknęłam łapiąc "Kloppo" za rękę
Po krótkim czasie razem wbiegliśmy do szatni chłopaków. Łukasz razem z Kubą leżeli na posadzce śmiejąc się.
- Co tu się dzieje?! - spytał rozzłoszczony "Kloppo"
- No, bo Kuba wczoraj powiedział, że Ada jest najlepszym obrońcą. - wydukał Łukasz poprzez śmiech
- A ty go dla zabawy "pobiłeś".... - dokończył za niego Jurgen
- Tak, no ale co to był za krzyk?! - krzyknęłam poirytowana
- Sorry.. jak rzuciłem się na Kubę.. Ten szybko się odsunął i walnąłem biodrem o podłogę.. - oznajmił piłkarz już bez uśmiechu na twarzy
- Łukasz.. Proszę cię... Nie osłabiaj mnie! Przecież wiesz, że jutro gramy bardzo ważny mecz! - rzekł trener kucając przy piłkarzu
- Spokojnie, nic mi nie jest. - oznajmił obrońca podnosząc się z podłogi
Ulżyło mi. Lecz nadal nie mogłam nadziwić się chłopakom.. Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w podstawówce.. Miałam nadzieję, że Łukaszowi na prawdę nic nie jest. W końcu tak jak mówił trener jutro grają bardzo ważny mecz. Kiedy wychodziliśmy z szatni usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To Adriana wysłała mi SMS'a.
"Siemka. Dzisiaj nie było mnie na treningu,
bo wczoraj nabawiłam się drobnej kontuzji...
Ale nie martw się to nic poważnego."
Zaraz po treningu postanowiłam jechać do Ady. Bardzo mi się śpieszyło, jechałam jak wariat, chyba złamałam wszystkie możliwe zasady ruchu drogowego.. Niestety będąc na jednym z zakrętów straciłam panowanie nad autem. Nie mogłam wyhamować. Na moje nieszczęście w tym samym czasie w zakręt wchodziła wielka ciężarówka. Zderzyłam się z nią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się w szpitalu. Nie wiedziałam co się stało. Przy moim łóżku stał Łukasz, Kuba i Ada.
- Co się stało? Dlaczego jestem w szpitalu?! - spytałam spanikowana
- Spokojnie.. Leż.. Wszystko będzie dobrze.. Miałaś wiele szczęścia, to tylko lekkie otarcia i siniaki. Już jutro wypiszą cię ze szpitala, a teraz odpoczywaj.. - powiedział Łukasz łapiąc mnie za rękę.
- Już niedługo gracie mecz! Jedźcie już! - ożywiłam się
- Nie, ja zostanę z tobą.. - rzekł spokojnie piłkarz
- Idź! Zrób to dla mnie! Zagraj ten mecz z myślą o mnie! Proszę cię! Nie zawal tego... - odrzekłam
- Dobrze.. Zrobię to dla ciebie.. - pocałował mnie w czoło po czym wyszedł z sali
- Ty też Kuba idź, nie przejmuj się mną, po prostu rób to co kochasz! - nakazałam
Chłopcy wyszli z sali, a ja po prostu zasnęłam. Byłam bardzo zmęczona tą sytuacją....
-------
Pisała Patrycja Winiarska
Subskrybuj:
Posty (Atom)