(Adriana)
Obudziliśmy się rano w domu Kuby. Otworzyłam oczy i od razu przypomniało mi się co działo się w ostatnich godzinach. Szybko wstałam poszłam do łazienki się ubrać i obudziłam Kube. Wstawiłam wode na kawe , bo nie miałam ochoty na nic do jedzenia. I tak bym nic nie przełkneła. Jak najszybciej ruszyliśmy w strone szpitala. Przed salą Mario siedzieli Łukasz i Pati.
- cześć. Nie ma Marco? - zdzwiłam się nie widząc go pod salą przyjaciela.
- jest u Mario- ospowiedział Piszczek.
- wybudził się? - spytał od razu Kuba.
Pati z Łukaszem tylko przecząco ruszyli głową. Usiedliśmy obok nich. Chwilę póżniej do szpitala wpadł ... Robert Lewandowski. To dziwne już troche byliśmy w bvb a jakoś , ani ja ani Pati nie miałyśmy okazji go poznać.
-hej. Co z Mario.- zapytała gwiazda jeszcze BVB.
- jest nie przytomny- odpowiedział Łukasz .
Usiadł koło nas i przedstawił się nam. Siedząc tak spojrzałam na mój zegarek. Przypomniało mi się przeciez miało się odbyć dziś spotkanie z fanami na Signal Iduna Park. Wstałam z krzesełka i wybrałam numer do Jurgena , by powiedzieć mu o całej sytuacji. Mój numer chyba będzie najbardziej pechowym , zawsze jak stanie się coś złego dzwonie ja. Przerażony tym co mówiłam Klopp wsiadł w swoje auto i przyjechał do nas. Z Mario nic się nie działo , nic dobrego, ale też nic złego... Nie wiedzieliśmy co się z nim dzieje, lekarze udzielai wymijających odpowiedzi na pytania o stan Götze . Przed południem w szpitalu zjawili się nikt kto inny jak... dzienikarze. Lekarze i ochrona próbowali wyprosić ich z korytarza, ale było to marne w skótkach. Nagle z sali wyszedł Marco.
- co wy tu k***a robicie?? Wy , którzy kilka miesięcy temu nazywaliście go ZDRAJCĄ i Judaszem.! Jesteście rodziną, przyjaciółmi? Nie? To wypad mi stąd w tej chwili.
Dzienikarze zdwieni opuścili szpital, mimo wszystko mieli materiał . Tylko , że nie o Mario, a o Marco. Ale kogo z nas to teraz obchodzi? Lekarze zaczeli biegać , gdy oni i my usłyseliśmy dziwne pikanie. Podnieśliśmy się na równe nogi. Okazało się jedank, że był to inny pacjent.
- Nie dam tak rady.- powiedział Marco.
- co jak on z tego nie wyjdzie?- dokonczył Reus.
- wyjdzie, zobaczysz. Już nie długo będziemy siedzieć w takim gronie z Mario np. Przy stole i miło gawędzić. Zapomnimy o tym co było- pocieszyłam przyjaciela.
- Ada ma racje. Jeszcze razem z Mario przyjdziesz na ślub Piszczków i Błasz...Blaszc..Bla.. no.. Ady i Kuby. - powiedział Kloppo trudząc się z odmianą nazwiska Kuby.
przez moment na naszych buziach pojawił się uśmiech. Siedzieliśmy , a Marco opowiadał nam o tym co robił z Mario. Niesamowita była ich przyjaźń. Gdy tak siedzieliśmy zobzyliśmy lekarza, który szedł do sali Mario, wychodząc podszedł do nas.
_------------------- Pisała Adriana Pilska.
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział 33
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział..
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania, mam nadzieje że bedziesz go kontynuować.
Czekam na kolejny: *