niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 28

(Patrycja)
  Rano leżałam samotnie na łóżku, myślałam o moim narzeczonym oraz jednocześnie o nadchodzącym meczu. Miałam nadzieję, że uda nam się awansować do finału Ligi Mistrzów. To by było spełnienie mojego największego marzenia! Podnosząc się z łóżka usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To była moja kochana rodzicielka. Natychmiast odebrałam połączenie.
- Cześć córciu! - zaczęła - To prawda, że twoim narzeczonym jest TEN Łukasz Piszczek?!
- Tak to prawda, ale skąd o tym wiesz? - spytałam zdziwiona
- Telewizja robi swoje. - zażartowała - A tak w ogóle to gratuluję! Masz szczęście co do mężczyzn, bo słyszałam, że to na prawdę miły i fajny facet.
- Oj tak, Łukasz ma bardzo miłe usposobienie. - oznajmiłam - Niedługo go wam przedstawię.
- To świetnie już nie mogę się doczekać kochanie! - powiedziała - A, co tam u ciebie?
- Świetnie, właśnie jestem w Madrycie. - uśmiechnęłam się - Już po jutrze gramy mecz półfinałowy z Realem Madryt. Właśnie! Muszę iść na trening!
- To ja już cię nie zatrzymuję i życzę wam wygranej. - powiedziała po czym się rozłączyła
  Wskazówki zegara pokazywały godzinę 10:15, a trening miał się rozpoczynać o 11:00. Szybko się ubrałam i poszłam do restauracji hotelowej. Tam czekały na mnie dziewczyny.
- Hejka śpiochu! - krzyknęły na raz
- Cześć i wcale nie śpiochu, bo rozmawiałam z mamą przez telefon! - usiadłam na krześle obok Ady
- Powiedziałaś mamie? - spytała Adriana szturchając mnie łokciem
- Nie musiałam jej nic mówić, już wiedziała z mediów... - oznajmiłam spokojnie
- Aaaa, no spoko. - wstała z krzesła - Dobra dziewczyny zbierajmy się.
   Wszystkie wzięłyśmy z pokoi swoje torby treningowe i ruszyłyśmy w stronę stadionu. Po kilku minutach znajdywałyśmy się na tym wielkim obiekcie. Oniemiałam z wrażenia. Kolorystyka i wielkość tego obiektu przyprawiały mnie o dreszcze. Wyobraziłam sobie na krzesełkach kibiców.
"To będzie niesamowite" - pomyślałam po czym dołączyłam do dziewczyn, które przebierały się w szatni. Gotowe wyszłyśmy na murawę. Tam czekał już na nas trener.
- Dzisiaj nie chcę was przemęczać, dlatego zagracie krótki mecz i macie wolne. - oświadczył i zniknął w tunelu
  Po chwili czekania znów wyszedł, tylko że z szarfami w rękach. Podzielił nas na drużyny i rozpoczął mecz. Wynik był remisowy. Zmęczone udałyśmy się do szatni. Przebrałyśmy się i znów wybrałyśmy do hotelu. Kiedy tylko znalazłam się w pokoju wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer Łukasza.  Odebrał po trzech długich sygnałach.
- Cześć kochanie! - powiedział podniesionym i uradowanym tonem
- Cześć, kiedy przyjedziesz skarbie? - spytałam z przejęciem
- Już jutro wieczorem będę. - oznajmił.
  Podświadomie czułam, że na jego twarzy widnieje uśmiech.
- Kocham cię. Kurde, muszę już kończyć trener coś ode mnie chce... - powiedział rozłączając się
  Rzuciłam się na łóżko. Bezmyślnie leżałam patrząc w sufit. O godzinie 21:48 poszłam wziąć zimny prysznic, a zaraz później ponownie leżałam na łóżku. Nawet nie wiem kiedy moje powieki zrobiły się ciężkie i odpłynęłam w krainę pięknych snów.

----------
Pisała Patrycja Winiarska

1 komentarz:

  1. Świetny..
    Dziewczyny na pewno wygrają z realem..
    Czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń